Witajcie, dzisiaj co prawda Prima Aprilis ale notka wcale nie na żarty! Rodział jest i jest spory bo na 7 stron Worda mi wyszedł. Miłego czytania i jak dobrze pójdzie jeszcze w czasie świat dodam kolejną notkę.
Co całe opowiadanie jest gotowe i ma około 22 rozdziałów, ale jednak ten rozdział zmodyfikowałam i zrobiłam jako jeden chociaż początkowo miało być z tego jednego dwa! Ha! (zawiera mini scenę erotyczną ;P)
Pozdrawiam,
Pozdrawiam,
Female Robbery
______________________________________________________________________
Minęło około 2 tygodni odkąd Klaus z Anette w towarzystwie
Stefana Salvatore opuścili Mystic Falls w poszukiwaniu watah, by spełnić
marzenie Pierwotnego wampira o armii hybryd. Poszukiwania były wyczerpujące. W
końcu w jednym z barów udało im się spotkać chłopaka, który według wskazówek
podanych przez parę już nieżyjących dziewczyn miał doprowadzić ich do jednej z
większych watah w stanie Texas.
Anette wysiadła z samochodu. Gdy jechali do baru zdążyli
zatrzymać się w jakimś pobliskim domu, by każdy z nich mógł się przebrać i
odświeżyć. Nie obyło się, co prawda bez ofiar. Do baru weszła jako pierwsza.
Ubrana była w krótkie spodenki z ciemnego dżinsu i białą bokserkę przylegającą
do jej ciała ukazując jej piękną figurę, jej dekolt przykuwał uwagę poprzez
nieśmiertelnik z wygrawerowaną datą urodzenia dziewczyny, do której to
należało, a czarne trampki dodawały jej tylko uroku. Przełożyła włosy na jedną
stronę i podeszła do baru zamawiając jakiś alkohol dla siebie i swoich
partnerów. Przykuwała uwagę wielu mężczyzn. Ale ona zwróciła uwagę tylko na
jednego. Kątem oka zauważyła parę swoich towarzyszy, którzy również weszli do
baru. Salvatore miał ubraną czarną koszulkę z krótkim rękawem, dżinsy i ciężkie
czarne buty. Klaus jasną koszule z długim rękawem dżinsami i sportowymi butami,
z przewieszonym różańcem na szyi. Podeszła do nich trzymając w ręce po jednym
drinku.
- Gra w bilard. - powiedziała od niechcenia i usiadła w loży
zakładając nogę na nogę. - Mam go zwabić w jakiś ciemny kąt? - spytała patrząc
wyzywająco w stronę Klausa. On oblizał swoje usta i łyknął swojego drinka.
- Próbuj. - zaśmiał się, a Stefan mu w tym zawtórował.
Anette prychnęła tylko w ich stronę i odeszła w kierunku chłopaka
- Zastanawiam się, kto kogo bardziej drażni. - powiedział
młody wampir patrząc i nasłuchując jak Pierwotna zagaduje do chłopaka przy
stole bilardowym.
- Jesteśmy jak rodzeństwo, to normalne.
- Nie jesteście rodzeństwem?
- Nie. Antinua, bo takie jest jej prawdziwe imię, została
znaleziona przez moją matkę, kiedy przestraszona siedziała w lesie, a jej
rodzina została zagryziona przez wilkołaki. Miała zostać żoną Elijah, ale kiedy
staliśmy się wampirami te plany spłonęły na panewce.
- Tylko dlatego nie wzięli ślubu? - Klaus spojrzał na
Stefana i uśmiechnął się unosząc jeden kącik ust do góry. - Czyli dobrze myślę.
- dodał i po chwili z ich oczu Antinua wraz z nowym znajomym zniknęli z ich
pola widzenia.
- Zajmij się ludźmi. Ja zobaczę jak radzi sobie Anette. -
zerwał się ze swojego miejsca, po drodze idąc do baru po kolejna szklankę
alkoholu. Antinua stała przy wejściu do baru oparta plecami o ścianę budynku.
Jedną nogę miała zgięta, tak że jej stopa również podpierała ścianę. W ręce
trzymała papierosa, a nowy znajomy stał przed nią nieco wstawiony
komplementując jej wygląd. - Witaj Ryan. - powiedział Klaus. Antinua ściągnęła
usta, starając się zachować powagę. Mimo całej ustawionej sytuacji, widziała
niezadowolenie ze sposobu, w jaki chłopak próbował poderwać brunetkę.
Minęły blisko cztery godziny. Nadszedł wschód słońca,
wykończony przez tortury Stefana chłopak wyznał gdzie jest jego wataha.
Kilkanaście minut później wysiedli z samochodu i kierowali się w kierunku
miejsca, które wskazał chłopak przed dostaniem porcji krwi od Klausa i
skręceniem karku. Stefan niósł go na swoich barkach.
- To skoro już pomogłem Ci znaleźć watahę możesz mnie
wypuścić. - Klaus zaśmiał się.
- Nic bardziej mylnego, jesteś cenny Twoje techniki tortur
są bardzo ciekawe, za nic nie odpuszczę sobie kolejnych tego typu przyjemności.
- Myślisz, że ta przemiana się uda? – Anette odwróciła się w
ich stronę zatrzymując na chwile.
- Wątpisz w moje możliwości kochana? Robimy to dokładnie tak
jak podpowiedziała nam wiedźma, nic nie może się spieprzyć. - powiedział i
ścisnął jej ramię patrząc intensywnie w jej niebieskie oczy.
Klaus siedział na kamieniu i przyglądał się oczom jednego z
wilkołaków.
- Coś nie tak?- spytał Stefan.
- Ich oczy… - mruknęła Anette. - One nie powinny krwawić.
Niklaus mówiłam, że to nie ma prawa bytu..
- Nie! Zrobiliśmy wszystko jak było w księdze, niemożliwe by
to nie działało.
- Źle się czuje... - chłopak, którego oglądał wyrwał mu się
i z typowym dla wilkołaka warczeniem ruszył do lasu.
- Złap go. - powiedział do Stefana, który od razu ruszył w
jego stronę.
- Zabiłeś nas. - Klaus zaczął nerwowo chodzić w te i z
powrotem, przetarł otwartymi dłońmi głowę i kucnął koło Anette, która
obserwowała przemianę małej wilkołaczycy.
- Równie dobrze możemy wyrwać im serca, przynajmniej nie
będą się męczyć. – mruknęła niezadowolona Anette, przyglądając się badawczo im
twarzom.
- Niemożliwe..., postąpiliśmy dokładnie tak jak brzmi zaklęcie.
– szepnął zrezygnowany, Anette stanęłakolo niego i złapała za rękę chcącego w
jakiś sposób pocieszyć.
- Nie możemy pozwolić by opuścili polanę. Nim się rozpanoszą
trzeba ich zabić, może uda nam się znaleźć inne rozwiązanie. Skoro jest to
zaklęcie, możemy znaleźć jakąś czarownice by nam z tym pomogła.
- Jaka czarownica pomoże hybrydzie... – odparła, a Klaus
zabił pierwszego z wilkołaków. - Niklaus, a może tego nie da się po prostu
zrobić, może my jesteśmy jedynymi hybrydami, a to zaklęcie to wymysł tej starej
wiedźmy, żeby zabić wilkołaki. - ścisnął jedna ręką jej twarz i przysunął do
siebie.
- Nie. To zaklęcie działa, po prostu musieliśmy popełnić
jeden minimalny błąd. Zrobimy jak powiedziałaś na początku, znajdziemy
czarownicę, w końcu każde zaklęcie ma jakąś lukę. - puścił ją zadowolony ze
swoich przemyśleń i razem zajęli się wszystkimi wilkołakami.
- Jego też zabiłem. - powiedział Stefan zrzucając ciało ze
swoich barków. - Jest tylko jeden problem. Ugryzł mnie. - powiedział pokazując
ramię. Antinua przegryzła swoją rękę i podała mu krwi.
- Ruszamy do Chicago. - powiedział Klaus i ruszył nie
czekając na swoich towarzyszy.
- Dlaczego akurat Chicago? - zapytał Stefan, spoglądając na
Klausa z ukosa, gdy ten wjeżdżał w kolejna uliczkę.
- Piękne miasto, lata 20. Były tutaj na prawdę klimatyczne. –
powiedział spokojnym tonem zmieniając bieg.
- Prawie tak pięknie jak w Nowym Orleanie. - powiedziała
Antinua zakladając lustrzanki na twarz. - Wygląda na to, że wiesz gdzie jechać,
znałeś tutaj jakąś czarownicę?
- Tak. Gdy uciekliśmy z naszego gniazdka trafiłem tutaj. –
odpowiedział zatrzymując się na parkingu pod jednym z klubów. Przywitał ich
wyłączony neonowy napis "U Glorii", w środku bar był typowo w klimacie
lat dwudziestych, długa lada barowa, wysokie stołki koło niego. Stefan
zatrzymał się przy barierce u szczytu schodów, które prowadziły do właściwej
części baru. Antinua ruszyła w kierunku baru, a Klaus przystanął przy młodym
wampirze omiatając wzrokiem lokal.
- Gloria!
- Kogo to moje oczy widzą! Niepokonany Klaus... - odezwała
się, Klaus szarmanckim gestem pocałował ją w dłoń.
- Pięknie wyglądasz, jakby czas się dla Ciebie zatrzymał.
- Bycie czarownicą pozwala na wiele dogodności. - Zaśmiała
się. - A kim jest ta piękna, młoda kobieta? - spytała wychylając się za niego.
Brunetka ubrana w krótkie dżinsowe spodenki czarną bokserkę i adidasy tego
samego koloru spojrzała na nią katem oka.
- To jest Antinua. - Podszedł do niej i ujął jej dłoń.
Musnął delikatnie wierzch jej dłoni. - Przygarnęła ją moja matka, ale jest
najdroższą mi kobietą, zaraz obok mojej prawdziwej siostry.
- Miło Cię poznać. Jestem Gloria, właścicielka tego baru.
- Anette. - Odparła krotko podając jej rękę skanując jej
twarz. Była stara, więc jeśli Klaus był tutaj w latach dwudziestych, to na
pewno jest dobrą czarownicą. Dziwił ją jednak stosunek jej przyjaciela wobec
tej wiedźmy. Nigdy im nie ufała odkąd jego matka zamieniła ich w wampiry.
Według Anette każda czarownica to wrzut na tyłku i trzeba się ich jak
najszybciej pozbywać, nim zaczną uważać, że są na tyle mocne by pogrywać z jej
rodziną.- Mogłabym prosić o jakiegoś mocnego drinka? – spytała starając się
odsunąć na chwilę na bok swoje uprzedzenia co do czarownic. Dowiedziała się
też, że Gloria tutaj po raz ostatni widziała tutaj Klausa, Stefana a także
Rebekę.
- Wróćmy do sprawy, przez którą my tutaj się znaleźliśmy. - zwrócił się do Glorii, która ścierała blat baru opowiadając Anette o tym jak poznała Klausa i Rebekę. - Złamaliśmy klątwę, natomiast jest coś, co nie pozwala nam tworzyć hybryd.
- Wróćmy do sprawy, przez którą my tutaj się znaleźliśmy. - zwrócił się do Glorii, która ścierała blat baru opowiadając Anette o tym jak poznała Klausa i Rebekę. - Złamaliśmy klątwę, natomiast jest coś, co nie pozwala nam tworzyć hybryd.
- Na pewno wszystko zrobiliście? Wystarczył jeden maleńki
błąd by wszystko się nie udało.
- Glorio, dopilnowaliśmy tego oboje, nie ma możliwości byśmy
ominęli cokolwiek. Sobowtór nie żyje, kamień zniszczony w ten sposób, w jaki
został opisany w księdze. - powiedziała spokojnie Anette. - Skoro Niklaus nas
tu przywiózł, musisz być widocznie jedyna czarownicą, która pomoże nam
skontaktować się z tą starą wiedźmą.
- Potrzebuje czegoś, co może posłużyć za furtkę, jakąś rzecz
należącą do niej. - powiedziała wycierając kufle na piwo.- Nie mogę od tak. - w
tym momencie strzeliła palcami.- Skontaktować się z kimś, kto nie żyje od
tysiąca lat.
- Co to może być? - spytała Anette.
- Kosmyk jej włosów, kawałek ubrania, jakaś biżuteria. -
Wzruszyła ramionami. – Cokolwiek, co należało bezpośrednio do niej. - Klaus podniósł
się ze swojego miejsca.
- Stefan, Antinua, pozwólcie ze mną. - Zwrócił się do nich i
pokierował do starych magazynów, gdzieś dwie przecznice dalej. - Czas Stefanie
byś poznał moją ukochaną siostrzyczkę.
- Rebekah? - spytała zszokowana Anette łapiąc go za rękę. On
skinął głową. - Dlaczego akurat tutaj jest? - odpowiedzią na jej pytanie była
trumna leżąca między kartonowymi pudłami. Klaus otworzył trumnę i wszyscy troje
zobaczyli blond piękność śpiącą w trumnie ze sztyletem wbitym w pierś. Nie tak
dawno Antinua była w takiej samej sytuacji. Czuła jak łzy napływają jej do
oczu. Klaus jednym szybkim ruchem pozbył się z jej ciała sztyletu.
- Obudź się siostrzyczko, potrzebujemy Twojej pomocy. - mruknął
odgarniając jej z twarzy kosmyk włosów. - Strażnik przy wejściu już został
zahipnotyzowany by ją nakarmić jak się obudzi.
- To Ty jej to zrobiłeś? - spytała Anette unosząc lekko
brodę do góry. Patrzyła na niego z niedowierzaniem. - Zamknąłeś ją na 90 lat w
tej cholernej trumnie. - podniosła głos, na co Klaus chwycił ją za rękę, gdy ta
chciała go spoliczkować.
- Nie chciałem tego, zmusiła mnie, gdyby została w Chicago
ten potwór by ją dorwał. Wystarczyło mi, że Ty i Elijah się rozproszyliście.
Musiałem jej pilnować, nie rozumiała tego. - Anette pokręciła z niedowierzaniem
głową.
- Zawsze taki byłeś, nigdy nie pozwalałeś jej na samodzielne
decyzje. Klaus ona jest wampirem potrafi o siebie zadbać, nieraz ratowała Ci
tyłek, nawet wtedy, gdy ojciec Cię lał, za każdą formę przejawu
nieposłuszeństwa wobec niego, a Ty ją tak potraktowałeś? Nie zdziwię się, że to
Ty stałeś za tym bym i ja wylądowała w tej drewnianej puszce. - wyrwała się z
uścisku i wybiegła z magazynów w wampirzym tempie.
- Jest rozjuszona, Rebekah i Antinua były najlepszymi
przyjaciółkami, kochały się jak siostry. - powiedział do Stefana, który patrzył
z niepokojem na scenę rozegraną miedzy nimi. - Wróć do Glorii, powiadom ją, że
za jakąś godzinę będzie mogła działać, niech wszystko przygotuje. - Stefan
wyszedł zgodnie z prośbą Klausa. A on sam ruszyłby poszukać Antinuy.
Leżała na dachu magazynu, w którym była jego siostra. Słońce
grzało ją swoimi promieniami, a ona trzymała w jednej ręce otwartą i wypitą
częściowo butelką Burbona. Usłyszała jak wskoczył na górę i szedł w jej stronę.
Nie odzywała się. On zresztą też.
- Pamiętasz jak podczas pełni łaziłem za Tobą w góry i
pilnowałem byś cała i zdrowa wracała do chaty? - spytał rzucając na nią cień.
Prawą dłonią zrobiła sobie daszek, tak by słońce ją nie raziło, gdy na niego
patrzyła. - Bo też pamiętam jeden raz, kiedy przed naszym powrotem zrobiliśmy
coś, co zacementowało naszą zażyłość. - usiadła po turecku i podała mu butelkę.
*** 900 lat temu ***
Antinua siedziała na wzgórzu czekając aż przemiana znowu się
zacznie. Wpatrywała się w lustro wody, w którym odbijała się tarcza księżyca. Z
czasem wznosił się coraz wyżej. W końcu ponowił się koszmar, który rozpoczął
się cztery lata temu. Kości zaczęły się łamać i wyginały jej ciało w takich
konfiguracjach, że normalnie człowiek nie potrafiłby się tak wykręcić. Stała
nad wodą już jako wilk i z wielkim pragnieniem krwi ruszyła w stronę lasu.
Obudziła się niedaleko wzgórza. Z czasem zauważyła, że
zaczyna nad sobą panować. Nie zabijała ludzi, polowała na zwierzęta. I o dziwo
nie zbliżała się do wioski. Potrafiła trzymać się z dala, a nawet wrócić do
miejsca gdzie zostawiała swoje rzeczy. Tym razem znalazła coś czego tu kilka
godzin wcześniej nie było. Coś na wzór namiotu. Szmaciana oslona.
- Jest tam kto? – spytała cicho nie wiedząc kogo ma się
spodziewać. Odwróciła się tyłem do „budowli” i wypatrywała czegokolwiek lub
kogokolwiek. Mając gen wilka powinna mieć wyostrzone zmysły. Jednak nie czuła
niczego prócz zwierząt. Nagle coś złapało ją w pasie i wciągnęło do środka. Krzyknęła
i wyrywała się. Ale czuła, że po chwili ktoś bardzo mocno przykuł ją do twardej
ziemi na ktorej ułożony był pled. W końcu udało jej się lekko uspokoić czując,
że ma unieruchomione ręce. – Zabije Cię Niklaus! – blondyn roześmiał się widząc
wściekłą minę brunetki.
- Chciałem Ci zrobić niespodziankę. Dopiero świta. –
powiedział spokojnie schylając się nad nią, tak że koncówkami włosów drażnił
jej skórę. Skorzystała z sytuacji, że zwolnił uścisk i przewróciła go tak, że
siedziała na nim okrakiem mając na sobie tylko długą sukienkę z lnu, która
teraz podwinęła jej się odsłaniając kolana.
- Nie powinieneś mnie tak straszyć, gdybym była jeszcze
świeżo po przemianie mogłabym Cię zranić.
- Zraniłabyś mnie jedynie, gdybyś patrzyła na innego jak na
mnie w tej chwili. – przejechał po jej tułowiu zatrzymując ręce na biodrach. Antinua
nachyliła się i pocałowała go delikatnie w usta. Zaczął oddawać jej pocałunki. Wplótł
palce jednej dłoni w jej włosy drugą ręką masując jej udo, sięgając aż do złączenia
nóg.
- Nie wolno nam Niklaus…jesteśmy prawie rodzeństwem. Poza tym
Twoja matka chce wydać mnie za Elijah. – szepnęł cicho, czując jego dłoń blisko
swojej kobiecości.
- Pod żadnym pozorem nie pozwolę na Twój ślub z kimś innym. Prędzej
zabije wszystkich mężczyzn niż pozwolę by zbliżyli się do Ciebie w podobny
sposób jak ja. – mówił z pewnością w głosie, która przyprawiła Antinue o gęsią
skórkę. Dziewczyna przesunęła się ponownie do niego. Znów złączyli się w
pocałunkach. Ich pragnienie siebie nawzajem wygrało. Klaus zsunął z siebie
spodnie i uniósł delikatnie biodra Antinuy i połozył ja pod sobą całując i
pieszcząc każdy skrawek jej ciała. W końcu znalazł się twarzą nad nią.
Przesunął członek bliżej niej i wsunął pokonując przeszkodę. Brunetka jęknęła i
zacisnęła oczy, po chwili czując jedynie przyjemność, którą ona również dawała
swojemu ukochanemu.
*** teraz***
- Pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj. - odparła. Oddał
jej butelkę i usiadł zaraz obok. Wciągnął obie nogi i leża na jednym boku
opierając się jednym ramieniem o dach, by móc widzieć z profilu jej twarz.
- Nie stałem za Twoim zasztyletowaniem, nie mógłbym. - powiedział
spokojnym, pewnym głosem. Pokiwała głową, że rozumie. - Rebekah chciała zostać,
a ja..., ja nie chciałem być sam. Nie wiedziałem nawet gdzie Cię szukać. - powiedział
spoglądając gdzieś dalej.
- Wierzę Ci. - powiedziała patrząc na niego uważnie. - Od
1918 roku do chwili zasztyletowania błąkałam się sama. Gdyby nie fakt, że
jestem wampirem zginęłabym w przeciągu kilku dni. - zaśmiała się. - Cieszę się,
że Rebekah do nas dołączy. - uśmiechnęła się. - Tak długo czekałam na to, aż
znowu zostaniemy rodziną. - dodała łamiącym się głosem.
- Antinua... - ujął jej dłoń i musnął ustami. - Gwarantuje
Ci, że za kilka miesięcy osiądziemy w jednym miejscu, zbudzę ich wszystkich i
zaczniemy życie jako potężny ród, mający za sobą całą armię oddanych sług. - zaśmiał
się widząc jej twarz. - Nie pozwolę na to, by ktoś po raz kolejny nas
rozdzielił na tak długi czas, nigdy więcej. - dodał i przesunął jej twarz do
swojej. Oddawali się powolnym namiętnym pocałunkom, gdy ich pieszczoty zostały
przerwane przez jęk człowieka i zgrzyt łamanego karku.
- Rebekah. - ożywiła się z radością Anette i wzięła do reki
Burbona. - Muszę się z nią napić.-powiedziała po chwili. Gdy zeskoczyli z
budynku ruszyli do środka.
- Rebekah..? Siostrzyczko? Gdzie jesteś? - Szedł wolnym
krokiem, a za nim Anette. Zatrzymała się przy ledwie przytomnym strażniku, a że
była wyjątkowo spragniona wyssała z niego resztę krwi. Klaus zniknął przy
następnych kartonowych pudlach i po chwili usłyszała jego stęknięcie.
- Zamknąłeś mnie w tym pudelku, na jak długo Nik? Na jak
długo tym razem?! - krzyknęła. Klaus wyciągnął powoli sztylet, którym przed
chwilą został ugodzony.
- Nie ekscytuj się tak, obudziłem Cię i to powinno Cię
cieszyć.
- Jesteś okropny! Zabiłeś mnie, bo chciałam zostać w jednym
miejscu, pozbawiłeś mnie szczęścia Nik. - mówiła wściekłym głosem. Anette
stanęła niedaleko, opierając się o metalowy słup. Klaus uśmiechnął się do niej,
a Rebekah od razu odwróciła się. - Antinua. - szepnęła zszokowana widokiem
swojej dawnej przyjaciółki. - Antinua! - podbiegły do siebie i złączyły w
uścisku. Po policzkach blondynki spłynęła łza. - Tak dawno Cię nie
widziałam...Tak dawno. - Antinua ujęła jej twarz w dłonie i wytarła łzy
kciukami.
- Już jesteśmy razem, we trójkę, za niedługo chłopcy do nas
dołączą. - powiedziała. - Też za Tobą tęskniłam siostrzyczko. - przytuliły się
jeszcze raz.
- Skoro część wylewnych powitań mamy z głowy, należałoby
przejść do rzeczy. - powiedział Klaus i popatrzył wymownie na obie dziewczyny.
- Potrzebna nam rzecz należąca do pierwszej wiedźmy. Masz ją? - zwrócił się do
siostry, przejechała po swoim dekolcie dłonią dotykając sznura z pereł.
Patrzyła na swoją dłoń a później na Klausa i Anette.
- Naszyjnik zniknął.
- Jak to zniknął?
- Co zrobiłeś z moim naszyjnikiem Nik?!
- Ja? To Ty go miałaś na sobie! - prawie skoczyli sobie do
gardeł. - Może jest w trumnie. - powiedział spokojnie i wszyscy troje do niej
ruszyli.
- Nie ma go! - warknęła rzucając poduszką.
- Niemożliwe by ktoś Ci go zabrał, gdy w niej leżałaś. -
Powiedział podniesionym głosem.
- Musimy znaleźć ten wisiorek Rebekah, pomyśl gdzie on może
być. - powiedział zaciskając pięści.
- Dajmy jej czas, leżała w trumnie przez 90 lat. - szepnęła
Anette odwracając Klausa w swoją stronę. - Musimy powiedzieć o wszystkim
Glorii, może uda nam się to załatwić w inny sposób.
Gloria z rozrzewnieniem przywitała Rebekę.
- Nie skontaktuję się z pierwszą czarownicą nie mając
niczego, co pomogłoby mi się z nią połączyć. - powiedziała siadając przy jednym
ze stolików.
- To Twoja winna Rebekah. - warknął Klaus.
- Odwal się, to Ty mnie zamknąłeś w trumnie, może jak mnie
do niej zaciągałeś to mi się urwał, teraz go nie znajdziemy. - urwała zdanie i
spojrzała na Glorię. - Może uda Ci się go zidentyfikować, w końcu nosiłam ten
wisiorek setki lat.
- Przynajmniej jedna osoba w całym Waszym towarzystwie ma
dobre pomysły, chodź tu kochanie. - powiedziała Gloria i poklepała stolik, na
którym po chwili usiadła Rebekah i ujęła dłoń Pierwotnej. Odprawiła czary i po
chwili nastała cisza. Stefan patrzył w skupieniu.
- To nic nie da, ona nie miała tego wisiorka na sobie 90
lat. - powiedział Stefan podchodząc do kobiet.
- Przymknij się Salvatore. - warknęła Anette i podeszła
również.
- Znalazłam. - Gloria otworzyła oczy. - Kontakt został
zerwany. Ale pamiętam wygląd tych dziewcząt.
- Dziewcząt. - odparła ze zdziwieniem Rebekah. - Jakieś
pospolite dziwki noszą mój wisiorek? - spytała z oburzeniem.
- Siedziały w kuchni, jedna brunetka miała go na sobie,
druga blondynka, a trzecia mulatka, ona zerwała kontakt.
- Czarownica. - mruknął Klaus. - Jak długo zajmie Ci
odnalezienie miejsca?
- Kilka godzin, nie wiem z kim mam do czynienia, jeśli ta
czarownica jest mocna, nie łatwo będzie mi złamać barierę. - powiedziała
spokojnie. - Poszukam czegoś, co pomoże mi z odnalezieniem naszyjnika, a Wy w
tym czasie może się zabawicie. - zaproponowała, na co Rebekah zareagowała z
entuzjazmem.
Klaus, Stefan i Anette siedzieli w fotelach jednego ze
sklepów popijając szampana, podczas gdy Rebekah przebierała się w kolejną
sukienkę.
- Dlaczego Wam kobietom zawsze tyle czasu zajmuje
przebieranie się. - przewrócił oczami Klaus.
- Jeśli chcesz mieć co podziwiać, powinieneś się
przyzwyczaić. - po chwili Rebekah wyszła z przebieralni. Była zdecydowanie
niezadowolona.
- Czy kobiety w tych czasach muszą wyglądać jak tanie
dziwki? W latach 20. To byłoby nie do pomyślenia i wszyscy oburzali się za to,
że noszę spodnie. - powiedziała stając na przeciwko nich z rękami na biodrach.
- Wyglądasz całkiem przyzwoicie siostrzyczko. - powiedział
Klaus starając się powstrzymać śmiech, kiedy patrzył na swoja siostrę.
- Wyglądasz na prawdę ładnie. - odpowiedziała z przekonaniem
Anette. - Czasy się zmieniły, jak widać na gorsze, ta moda też mi nie
odpowiada, ale musimy się przystosować, jak zawsze. - dodała odgarniając jej
włosy z twarzy.
- Boże, co ta łomot? - warknęła wchodząc z powrotem do
przebieralni.
- Muzyka Rebekah, to dzisiejsza muzyka. - krzyknął Klaus i
wypił kolejny kieliszek. - Jest na prawdę urocza, gdy się złości.
- Będzie na prawdę urocza, gdy w końcu dopadnie tę
dziewczynę, która podkradła jej wisiorek. - dodała Anette. Stefan przeprosił
ich na chwilę i wyszedł na zewnątrz.
Kiedy Klaus gdzieś zniknął w poszukiwaniu jakiegoś noclegu,
a Rebekah zajęła się młodym Salvatore, Anette postanowiła jeszcze porozmawiać z
Glorią. Nie miała do tej kobiety żadnego zaufania. Kiedy przekroczyła próg jej
lokalu zza drzwi na zaplecze usłyszała jej szepty. Gloria wykonywała jakieś
zaklęcie. Anette weszła bez ostrzeżenia do środka.
- Co kombinujesz? – spytała. Czarownica poruszyła ręką,
doprowadzając Anette do niesamowitej migreny. – Skończ. – warknęła.
- Ta dziewczyna jest potomkinią Ayany. Nie mam zamiaru
cierpieć męk po śmierci, jeśli któreś z Was dla klątwy chce ją zabić.
- O czym Ty mówisz?! – starała się podnieść, czując
działające na sobie zaklęcie.
- Ta, która ma wisiorek Esther jest przyjaciółką potomkini
Ayany.
- Chciałaś ją ostrzec. – stwierdziła brunetka. Mimo bólu
przesunęła się parę kroków. W końcu ból głowy odpuścił.
- Już to zrobiłam. – uśmiechnęła się jadowicie. – Wampiry,
wilkołaki a przede wszystkim hybrydy, to mordercy. Nigdy ich nie będzie więcej,
bo nie znacie żadnego sposobu, ja go znam, ale nie licz na to że podziele się
tym sekretem – odparła i odwróciła by zgasić świecę. Anette w tym samym
momencie znalazła się przy Glorii i wsadziła rękę w jej ciało łapic za serce.
- Ta wiedza jest mi kompletnie niepotrzebna, bo tworzenie hybryd
mnie nie interesuje. Druga sprawa, Niklaus znajdzie sposób nawet bez Twojej
pomocy. Po trzecie z chęcią nakarmię Twoim sercem wilki. – szeptała jej czując
jak serce czarownicy jeszcze bije, po czym wyrwała je jej, a ciało Glorii
osunęło się na ziemię.
Rebekah siedziała w magazynie razem ze Stefanem rozmawiając
o przeszłości.
- Aż szkoda, że jednak nie znaliśmy się. - szepnęła i
popatrzyła na niego. - Wiem, o tej dziewczynie Anette mi wszystko powiedziała.
- Ona to już przeszłość i tak nie żyje. - wzruszył ramionami
i popatrzył w dal. Rebekah przysunęła się bliżej niego i przejechał po jego
policzku.- Zastanawiałem się nad tym Twoim wisiorkiem. Wiesz jak on wyglądał?
- Gruby łańcuszek, wisiorek okrągły z niebieskim kamieniem.
Dość ciężki. – westchnęła. – Musiałam go zgubić kiedy uciekaliśmy z lokalu
przed nim.
- Przed nim? Kto to jest?
- Wampir, również Pierwotny, ale ściga Nika, bo to hybryda,
a ja mu towarzyszę. - uśmiechnęła się.
- Nic więcej o nim nie wiesz?
- Nic więcej o nim nie powiem. - odparła. - Narazie
wołałabym wrócić do przyjemniejszych rzeczy.- mruknęła i przesunęła się by go
pocałować. Jej zaloty przerwał Klaus.
- Gloria nas chciała widzieć, a Wy tutaj ukryliście się. -
Powiedział wkładając ręce do kieszeni.
- Mamy problem Nik. - powiedziała oblizując sobie usta.
Popatrzyli obaj na nią uważnie. - Stefan coś ukrywa.
- Co? - Klaus podniósł glos i podszedł do Stefana.
- Nie wiem o czym ona mówi, kobiety. - machnął ręką i chciał
odejść, ale Klaus zatrzymał go.
- Wypytywał o Mikaela, dopytywał o wisiorek. - Klaus skupił
swój wzrok na Stefanie. - Stefan starał się zachować spokój, tak że nie
zorientował się kiedy Klaus skręcił mu kark.
Cudowne jak zawsze! Uwielbiam Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie ;)
UsuńAaaa fajny i długi ^^ bardzo dobrze, że nie podzieliłaś na dwa rozdziały :) Lubię Twój styl pisania, bardzo przyjemnie się czyta :)) A fragment z Antinuy i Klausem ahhh chcę więcej !!! <3
OdpowiedzUsuńP.S. Nowy rozdział u mnie, zapraszam :)
Oooo i dodałaś nagłówek :D Nice :) i że niby jeszcze tylko 15 rozdziałów?! Mam nadzieję, że jak coś to masz w zanadrzu kolejne opowiadanie do opublikowania ;))
UsuńZawsze zapominam w jednym komentarzu wszystkiego napisać :D
Pozdrawiam ;))
dodałam bo jednak zdjęcie jakoś takie mi się zdaje dość adekwatne do postaci ;D co do opowiadania a i owszem mam coś w zanadrzu tym bardziej że to opowiadanie bardzo jest bazowane na tym co dzieje się przez drugi i trzeci sezon TVD :d ale na pewno na tym nie skończę, obiecuje
UsuńWspaniały rozdział jak zawsze. Szkoda że będzie tylko 20 pare rozdziałów. Fajnie by było gdyby była 2 część tego opowiadania.
OdpowiedzUsuń