środa, 1 kwietnia 2015

Chapter 7 "Bad Blood"



Witajcie, dzisiaj co prawda Prima Aprilis ale notka wcale nie na żarty! Rodział jest i jest spory bo na 7 stron Worda mi wyszedł. Miłego czytania i jak dobrze pójdzie jeszcze w czasie świat dodam kolejną notkę.
Co całe opowiadanie jest gotowe i ma około 22 rozdziałów, ale jednak ten rozdział zmodyfikowałam i zrobiłam jako jeden chociaż początkowo miało być z tego jednego dwa! Ha! (zawiera mini scenę erotyczną ;P)
Pozdrawiam,
Female Robbery

______________________________________________________________________

Minęło około 2 tygodni odkąd Klaus z Anette w towarzystwie Stefana Salvatore opuścili Mystic Falls w poszukiwaniu watah, by spełnić marzenie Pierwotnego wampira o armii hybryd. Poszukiwania były wyczerpujące. W końcu w jednym z barów udało im się spotkać chłopaka, który według wskazówek podanych przez parę już nieżyjących dziewczyn miał doprowadzić ich do jednej z większych watah w stanie Texas.

Anette wysiadła z samochodu. Gdy jechali do baru zdążyli zatrzymać się w jakimś pobliskim domu, by każdy z nich mógł się przebrać i odświeżyć. Nie obyło się, co prawda bez ofiar. Do baru weszła jako pierwsza. Ubrana była w krótkie spodenki z ciemnego dżinsu i białą bokserkę przylegającą do jej ciała ukazując jej piękną figurę, jej dekolt przykuwał uwagę poprzez nieśmiertelnik z wygrawerowaną datą urodzenia dziewczyny, do której to należało, a czarne trampki dodawały jej tylko uroku. Przełożyła włosy na jedną stronę i podeszła do baru zamawiając jakiś alkohol dla siebie i swoich partnerów. Przykuwała uwagę wielu mężczyzn. Ale ona zwróciła uwagę tylko na jednego. Kątem oka zauważyła parę swoich towarzyszy, którzy również weszli do baru. Salvatore miał ubraną czarną koszulkę z krótkim rękawem, dżinsy i ciężkie czarne buty. Klaus jasną koszule z długim rękawem dżinsami i sportowymi butami, z przewieszonym różańcem na szyi. Podeszła do nich trzymając w ręce po jednym drinku.
- Gra w bilard. - powiedziała od niechcenia i usiadła w loży zakładając nogę na nogę. - Mam go zwabić w jakiś ciemny kąt? - spytała patrząc wyzywająco w stronę Klausa. On oblizał swoje usta i łyknął swojego drinka.
- Próbuj. - zaśmiał się, a Stefan mu w tym zawtórował. Anette prychnęła tylko w ich stronę i odeszła w kierunku chłopaka
- Zastanawiam się, kto kogo bardziej drażni. - powiedział młody wampir patrząc i nasłuchując jak Pierwotna zagaduje do chłopaka przy stole bilardowym.
- Jesteśmy jak rodzeństwo, to normalne.
- Nie jesteście rodzeństwem?
- Nie. Antinua, bo takie jest jej prawdziwe imię, została znaleziona przez moją matkę, kiedy przestraszona siedziała w lesie, a jej rodzina została zagryziona przez wilkołaki. Miała zostać żoną Elijah, ale kiedy staliśmy się wampirami te plany spłonęły na panewce.
- Tylko dlatego nie wzięli ślubu? - Klaus spojrzał na Stefana i uśmiechnął się unosząc jeden kącik ust do góry. - Czyli dobrze myślę. - dodał i po chwili z ich oczu Antinua wraz z nowym znajomym zniknęli z ich pola widzenia.
- Zajmij się ludźmi. Ja zobaczę jak radzi sobie Anette. - zerwał się ze swojego miejsca, po drodze idąc do baru po kolejna szklankę alkoholu. Antinua stała przy wejściu do baru oparta plecami o ścianę budynku. Jedną nogę miała zgięta, tak że jej stopa również podpierała ścianę. W ręce trzymała papierosa, a nowy znajomy stał przed nią nieco wstawiony komplementując jej wygląd. - Witaj Ryan. - powiedział Klaus. Antinua ściągnęła usta, starając się zachować powagę. Mimo całej ustawionej sytuacji, widziała niezadowolenie ze sposobu, w jaki chłopak próbował poderwać brunetkę.

Minęły blisko cztery godziny. Nadszedł wschód słońca, wykończony przez tortury Stefana chłopak wyznał gdzie jest jego wataha. Kilkanaście minut później wysiedli z samochodu i kierowali się w kierunku miejsca, które wskazał chłopak przed dostaniem porcji krwi od Klausa i skręceniem karku. Stefan niósł go na swoich barkach.
- To skoro już pomogłem Ci znaleźć watahę możesz mnie wypuścić. - Klaus zaśmiał się.
- Nic bardziej mylnego, jesteś cenny Twoje techniki tortur są bardzo ciekawe, za nic nie odpuszczę sobie kolejnych tego typu przyjemności.
- Myślisz, że ta przemiana się uda? – Anette odwróciła się w ich stronę zatrzymując na chwile.
- Wątpisz w moje możliwości kochana? Robimy to dokładnie tak jak podpowiedziała nam wiedźma, nic nie może się spieprzyć. - powiedział i ścisnął jej ramię patrząc intensywnie w jej niebieskie oczy.

Klaus siedział na kamieniu i przyglądał się oczom jednego z wilkołaków.
- Coś nie tak?- spytał Stefan.
- Ich oczy… - mruknęła Anette. - One nie powinny krwawić. Niklaus mówiłam, że to nie ma prawa bytu..
- Nie! Zrobiliśmy wszystko jak było w księdze, niemożliwe by to nie działało.
- Źle się czuje... - chłopak, którego oglądał wyrwał mu się i z typowym dla wilkołaka warczeniem ruszył do lasu.
- Złap go. - powiedział do Stefana, który od razu ruszył w jego stronę.
- Zabiłeś nas. - Klaus zaczął nerwowo chodzić w te i z powrotem, przetarł otwartymi dłońmi głowę i kucnął koło Anette, która obserwowała przemianę małej wilkołaczycy.
- Równie dobrze możemy wyrwać im serca, przynajmniej nie będą się męczyć. – mruknęła niezadowolona Anette, przyglądając się badawczo im twarzom.
- Niemożliwe..., postąpiliśmy dokładnie tak jak brzmi zaklęcie. – szepnął zrezygnowany, Anette stanęłakolo niego i złapała za rękę chcącego w jakiś sposób pocieszyć.
- Nie możemy pozwolić by opuścili polanę. Nim się rozpanoszą trzeba ich zabić, może uda nam się znaleźć inne rozwiązanie. Skoro jest to zaklęcie, możemy znaleźć jakąś czarownice by nam z tym pomogła.
- Jaka czarownica pomoże hybrydzie... – odparła, a Klaus zabił pierwszego z wilkołaków. - Niklaus, a może tego nie da się po prostu zrobić, może my jesteśmy jedynymi hybrydami, a to zaklęcie to wymysł tej starej wiedźmy, żeby zabić wilkołaki. - ścisnął jedna ręką jej twarz i przysunął do siebie.
- Nie. To zaklęcie działa, po prostu musieliśmy popełnić jeden minimalny błąd. Zrobimy jak powiedziałaś na początku, znajdziemy czarownicę, w końcu każde zaklęcie ma jakąś lukę. - puścił ją zadowolony ze swoich przemyśleń i razem zajęli się wszystkimi wilkołakami.
- Jego też zabiłem. - powiedział Stefan zrzucając ciało ze swoich barków. - Jest tylko jeden problem. Ugryzł mnie. - powiedział pokazując ramię. Antinua przegryzła swoją rękę i podała mu krwi.
- Ruszamy do Chicago. - powiedział Klaus i ruszył nie czekając na swoich towarzyszy.


- Dlaczego akurat Chicago? - zapytał Stefan, spoglądając na Klausa z ukosa, gdy ten wjeżdżał w kolejna uliczkę.
- Piękne miasto, lata 20. Były tutaj na prawdę klimatyczne. – powiedział spokojnym tonem zmieniając bieg.
- Prawie tak pięknie jak w Nowym Orleanie. - powiedziała Antinua zakladając lustrzanki na twarz. - Wygląda na to, że wiesz gdzie jechać, znałeś tutaj jakąś czarownicę?
- Tak. Gdy uciekliśmy z naszego gniazdka trafiłem tutaj. – odpowiedział zatrzymując się na parkingu pod jednym z klubów. Przywitał ich wyłączony neonowy napis "U Glorii", w środku bar był typowo w klimacie lat dwudziestych, długa lada barowa, wysokie stołki koło niego. Stefan zatrzymał się przy barierce u szczytu schodów, które prowadziły do właściwej części baru. Antinua ruszyła w kierunku baru, a Klaus przystanął przy młodym wampirze omiatając wzrokiem lokal.
- Gloria!
- Kogo to moje oczy widzą! Niepokonany Klaus... - odezwała się, Klaus szarmanckim gestem pocałował ją w dłoń.
- Pięknie wyglądasz, jakby czas się dla Ciebie zatrzymał.
- Bycie czarownicą pozwala na wiele dogodności. - Zaśmiała się. - A kim jest ta piękna, młoda kobieta? - spytała wychylając się za niego. Brunetka ubrana w krótkie dżinsowe spodenki czarną bokserkę i adidasy tego samego koloru spojrzała na nią katem oka.
- To jest Antinua. - Podszedł do niej i ujął jej dłoń. Musnął delikatnie wierzch jej dłoni. - Przygarnęła ją moja matka, ale jest najdroższą mi kobietą, zaraz obok mojej prawdziwej siostry.
- Miło Cię poznać. Jestem Gloria, właścicielka tego baru.
- Anette. - Odparła krotko podając jej rękę skanując jej twarz. Była stara, więc jeśli Klaus był tutaj w latach dwudziestych, to na pewno jest dobrą czarownicą. Dziwił ją jednak stosunek jej przyjaciela wobec tej wiedźmy. Nigdy im nie ufała odkąd jego matka zamieniła ich w wampiry. Według Anette każda czarownica to wrzut na tyłku i trzeba się ich jak najszybciej pozbywać, nim zaczną uważać, że są na tyle mocne by pogrywać z jej rodziną.- Mogłabym prosić o jakiegoś mocnego drinka? – spytała starając się odsunąć na chwilę na bok swoje uprzedzenia co do czarownic. Dowiedziała się też, że Gloria tutaj po raz ostatni widziała tutaj Klausa, Stefana a także Rebekę.
- Wróćmy do sprawy, przez którą my tutaj się znaleźliśmy. - zwrócił się do Glorii, która ścierała blat baru opowiadając Anette o tym jak poznała Klausa i Rebekę. - Złamaliśmy klątwę, natomiast jest coś, co nie pozwala nam tworzyć hybryd.
- Na pewno wszystko zrobiliście? Wystarczył jeden maleńki błąd by wszystko się nie udało.
- Glorio, dopilnowaliśmy tego oboje, nie ma możliwości byśmy ominęli cokolwiek. Sobowtór nie żyje, kamień zniszczony w ten sposób, w jaki został opisany w księdze. - powiedziała spokojnie Anette. - Skoro Niklaus nas tu przywiózł, musisz być widocznie jedyna czarownicą, która pomoże nam skontaktować się z tą starą wiedźmą.
- Potrzebuje czegoś, co może posłużyć za furtkę, jakąś rzecz należącą do niej. - powiedziała wycierając kufle na piwo.- Nie mogę od tak. - w tym momencie strzeliła palcami.- Skontaktować się z kimś, kto nie żyje od tysiąca lat.
- Co to może być? - spytała Anette.
- Kosmyk jej włosów, kawałek ubrania, jakaś biżuteria. - Wzruszyła ramionami. – Cokolwiek, co należało bezpośrednio do niej. - Klaus podniósł się ze swojego miejsca.
- Stefan, Antinua, pozwólcie ze mną. - Zwrócił się do nich i pokierował do starych magazynów, gdzieś dwie przecznice dalej. - Czas Stefanie byś poznał moją ukochaną siostrzyczkę.

- Rebekah? - spytała zszokowana Anette łapiąc go za rękę. On skinął głową. - Dlaczego akurat tutaj jest? - odpowiedzią na jej pytanie była trumna leżąca między kartonowymi pudłami. Klaus otworzył trumnę i wszyscy troje zobaczyli blond piękność śpiącą w trumnie ze sztyletem wbitym w pierś. Nie tak dawno Antinua była w takiej samej sytuacji. Czuła jak łzy napływają jej do oczu. Klaus jednym szybkim ruchem pozbył się z jej ciała sztyletu.
- Obudź się siostrzyczko, potrzebujemy Twojej pomocy. - mruknął odgarniając jej z twarzy kosmyk włosów. - Strażnik przy wejściu już został zahipnotyzowany by ją nakarmić jak się obudzi.
- To Ty jej to zrobiłeś? - spytała Anette unosząc lekko brodę do góry. Patrzyła na niego z niedowierzaniem. - Zamknąłeś ją na 90 lat w tej cholernej trumnie. - podniosła głos, na co Klaus chwycił ją za rękę, gdy ta chciała go spoliczkować.
- Nie chciałem tego, zmusiła mnie, gdyby została w Chicago ten potwór by ją dorwał. Wystarczyło mi, że Ty i Elijah się rozproszyliście. Musiałem jej pilnować, nie rozumiała tego. - Anette pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Zawsze taki byłeś, nigdy nie pozwalałeś jej na samodzielne decyzje. Klaus ona jest wampirem potrafi o siebie zadbać, nieraz ratowała Ci tyłek, nawet wtedy, gdy ojciec Cię lał, za każdą formę przejawu nieposłuszeństwa wobec niego, a Ty ją tak potraktowałeś? Nie zdziwię się, że to Ty stałeś za tym bym i ja wylądowała w tej drewnianej puszce. - wyrwała się z uścisku i wybiegła z magazynów w wampirzym tempie.
- Jest rozjuszona, Rebekah i Antinua były najlepszymi przyjaciółkami, kochały się jak siostry. - powiedział do Stefana, który patrzył z niepokojem na scenę rozegraną miedzy nimi. - Wróć do Glorii, powiadom ją, że za jakąś godzinę będzie mogła działać, niech wszystko przygotuje. - Stefan wyszedł zgodnie z prośbą Klausa. A on sam ruszyłby poszukać Antinuy.

Leżała na dachu magazynu, w którym była jego siostra. Słońce grzało ją swoimi promieniami, a ona trzymała w jednej ręce otwartą i wypitą częściowo butelką Burbona. Usłyszała jak wskoczył na górę i szedł w jej stronę. Nie odzywała się. On zresztą też.
- Pamiętasz jak podczas pełni łaziłem za Tobą w góry i pilnowałem byś cała i zdrowa wracała do chaty? - spytał rzucając na nią cień. Prawą dłonią zrobiła sobie daszek, tak by słońce ją nie raziło, gdy na niego patrzyła. - Bo też pamiętam jeden raz, kiedy przed naszym powrotem zrobiliśmy coś, co zacementowało naszą zażyłość. - usiadła po turecku i podała mu butelkę.

*** 900 lat temu ***

Antinua siedziała na wzgórzu czekając aż przemiana znowu się zacznie. Wpatrywała się w lustro wody, w którym odbijała się tarcza księżyca. Z czasem wznosił się coraz wyżej. W końcu ponowił się koszmar, który rozpoczął się cztery lata temu. Kości zaczęły się łamać i wyginały jej ciało w takich konfiguracjach, że normalnie człowiek nie potrafiłby się tak wykręcić. Stała nad wodą już jako wilk i z wielkim pragnieniem krwi ruszyła w stronę lasu.

Obudziła się niedaleko wzgórza. Z czasem zauważyła, że zaczyna nad sobą panować. Nie zabijała ludzi, polowała na zwierzęta. I o dziwo nie zbliżała się do wioski. Potrafiła trzymać się z dala, a nawet wrócić do miejsca gdzie zostawiała swoje rzeczy. Tym razem znalazła coś czego tu kilka godzin wcześniej nie było. Coś na wzór namiotu. Szmaciana oslona.
- Jest tam kto? – spytała cicho nie wiedząc kogo ma się spodziewać. Odwróciła się tyłem do „budowli” i wypatrywała czegokolwiek lub kogokolwiek. Mając gen wilka powinna mieć wyostrzone zmysły. Jednak nie czuła niczego prócz zwierząt. Nagle coś złapało ją w pasie i wciągnęło do środka. Krzyknęła i wyrywała się. Ale czuła, że po chwili ktoś bardzo mocno przykuł ją do twardej ziemi na ktorej ułożony był pled. W końcu udało jej się lekko uspokoić czując, że ma unieruchomione ręce. – Zabije Cię Niklaus! – blondyn roześmiał się widząc wściekłą minę brunetki.
- Chciałem Ci zrobić niespodziankę. Dopiero świta. – powiedział spokojnie schylając się nad nią, tak że koncówkami włosów drażnił jej skórę. Skorzystała z sytuacji, że zwolnił uścisk i przewróciła go tak, że siedziała na nim okrakiem mając na sobie tylko długą sukienkę z lnu, która teraz podwinęła jej się odsłaniając kolana.
- Nie powinieneś mnie tak straszyć, gdybym była jeszcze świeżo po przemianie mogłabym Cię zranić.
- Zraniłabyś mnie jedynie, gdybyś patrzyła na innego jak na mnie w tej chwili. – przejechał po jej tułowiu zatrzymując ręce na biodrach. Antinua nachyliła się i pocałowała go delikatnie w usta. Zaczął oddawać jej pocałunki. Wplótł palce jednej dłoni w jej włosy drugą ręką masując jej udo, sięgając aż do złączenia nóg.
- Nie wolno nam Niklaus…jesteśmy prawie rodzeństwem. Poza tym Twoja matka chce wydać mnie za Elijah. – szepnęł cicho, czując jego dłoń blisko swojej kobiecości.
- Pod żadnym pozorem nie pozwolę na Twój ślub z kimś innym. Prędzej zabije wszystkich mężczyzn niż pozwolę by zbliżyli się do Ciebie w podobny sposób jak ja. – mówił z pewnością w głosie, która przyprawiła Antinue o gęsią skórkę. Dziewczyna przesunęła się ponownie do niego. Znów złączyli się w pocałunkach. Ich pragnienie siebie nawzajem wygrało. Klaus zsunął z siebie spodnie i uniósł delikatnie biodra Antinuy i połozył ja pod sobą całując i pieszcząc każdy skrawek jej ciała. W końcu znalazł się twarzą nad nią. Przesunął członek bliżej niej i wsunął pokonując przeszkodę. Brunetka jęknęła i zacisnęła oczy, po chwili czując jedynie przyjemność, którą ona również dawała swojemu ukochanemu.

*** teraz***

- Pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj. - odparła. Oddał jej butelkę i usiadł zaraz obok. Wciągnął obie nogi i leża na jednym boku opierając się jednym ramieniem o dach, by móc widzieć z profilu jej twarz.
- Nie stałem za Twoim zasztyletowaniem, nie mógłbym. - powiedział spokojnym, pewnym głosem. Pokiwała głową, że rozumie. - Rebekah chciała zostać, a ja..., ja nie chciałem być sam. Nie wiedziałem nawet gdzie Cię szukać. - powiedział spoglądając gdzieś dalej.
- Wierzę Ci. - powiedziała patrząc na niego uważnie. - Od 1918 roku do chwili zasztyletowania błąkałam się sama. Gdyby nie fakt, że jestem wampirem zginęłabym w przeciągu kilku dni. - zaśmiała się. - Cieszę się, że Rebekah do nas dołączy. - uśmiechnęła się. - Tak długo czekałam na to, aż znowu zostaniemy rodziną. - dodała łamiącym się głosem.
- Antinua... - ujął jej dłoń i musnął ustami. - Gwarantuje Ci, że za kilka miesięcy osiądziemy w jednym miejscu, zbudzę ich wszystkich i zaczniemy życie jako potężny ród, mający za sobą całą armię oddanych sług. - zaśmiał się widząc jej twarz. - Nie pozwolę na to, by ktoś po raz kolejny nas rozdzielił na tak długi czas, nigdy więcej. - dodał i przesunął jej twarz do swojej. Oddawali się powolnym namiętnym pocałunkom, gdy ich pieszczoty zostały przerwane przez jęk człowieka i zgrzyt łamanego karku.
- Rebekah. - ożywiła się z radością Anette i wzięła do reki Burbona. - Muszę się z nią napić.-powiedziała po chwili. Gdy zeskoczyli z budynku ruszyli do środka.

- Rebekah..? Siostrzyczko? Gdzie jesteś? - Szedł wolnym krokiem, a za nim Anette. Zatrzymała się przy ledwie przytomnym strażniku, a że była wyjątkowo spragniona wyssała z niego resztę krwi. Klaus zniknął przy następnych kartonowych pudlach i po chwili usłyszała jego stęknięcie.
- Zamknąłeś mnie w tym pudelku, na jak długo Nik? Na jak długo tym razem?! - krzyknęła. Klaus wyciągnął powoli sztylet, którym przed chwilą został ugodzony.
- Nie ekscytuj się tak, obudziłem Cię i to powinno Cię cieszyć.
- Jesteś okropny! Zabiłeś mnie, bo chciałam zostać w jednym miejscu, pozbawiłeś mnie szczęścia Nik. - mówiła wściekłym głosem. Anette stanęła niedaleko, opierając się o metalowy słup. Klaus uśmiechnął się do niej, a Rebekah od razu odwróciła się. - Antinua. - szepnęła zszokowana widokiem swojej dawnej przyjaciółki. - Antinua! - podbiegły do siebie i złączyły w uścisku. Po policzkach blondynki spłynęła łza. - Tak dawno Cię nie widziałam...Tak dawno. - Antinua ujęła jej twarz w dłonie i wytarła łzy kciukami.
- Już jesteśmy razem, we trójkę, za niedługo chłopcy do nas dołączą. - powiedziała. - Też za Tobą tęskniłam siostrzyczko. - przytuliły się jeszcze raz.
- Skoro część wylewnych powitań mamy z głowy, należałoby przejść do rzeczy. - powiedział Klaus i popatrzył wymownie na obie dziewczyny. - Potrzebna nam rzecz należąca do pierwszej wiedźmy. Masz ją? - zwrócił się do siostry, przejechała po swoim dekolcie dłonią dotykając sznura z pereł. Patrzyła na swoją dłoń a później na Klausa i Anette.
- Naszyjnik zniknął.
- Jak to zniknął?
- Co zrobiłeś z moim naszyjnikiem Nik?!
- Ja? To Ty go miałaś na sobie! - prawie skoczyli sobie do gardeł. - Może jest w trumnie. - powiedział spokojnie i wszyscy troje do niej ruszyli.
- Nie ma go! - warknęła rzucając poduszką.
- Niemożliwe by ktoś Ci go zabrał, gdy w niej leżałaś. - Powiedział podniesionym głosem.
- Musimy znaleźć ten wisiorek Rebekah, pomyśl gdzie on może być. - powiedział zaciskając pięści.
- Dajmy jej czas, leżała w trumnie przez 90 lat. - szepnęła Anette odwracając Klausa w swoją stronę. - Musimy powiedzieć o wszystkim Glorii, może uda nam się to załatwić w inny sposób.

Gloria z rozrzewnieniem przywitała Rebekę.
- Nie skontaktuję się z pierwszą czarownicą nie mając niczego, co pomogłoby mi się z nią połączyć. - powiedziała siadając przy jednym ze stolików.
- To Twoja winna Rebekah. - warknął Klaus.
- Odwal się, to Ty mnie zamknąłeś w trumnie, może jak mnie do niej zaciągałeś to mi się urwał, teraz go nie znajdziemy. - urwała zdanie i spojrzała na Glorię. - Może uda Ci się go zidentyfikować, w końcu nosiłam ten wisiorek setki lat.
- Przynajmniej jedna osoba w całym Waszym towarzystwie ma dobre pomysły, chodź tu kochanie. - powiedziała Gloria i poklepała stolik, na którym po chwili usiadła Rebekah i ujęła dłoń Pierwotnej. Odprawiła czary i po chwili nastała cisza. Stefan patrzył w skupieniu.
- To nic nie da, ona nie miała tego wisiorka na sobie 90 lat. - powiedział Stefan podchodząc do kobiet.
- Przymknij się Salvatore. - warknęła Anette i podeszła również.
- Znalazłam. - Gloria otworzyła oczy. - Kontakt został zerwany. Ale pamiętam wygląd tych dziewcząt.
- Dziewcząt. - odparła ze zdziwieniem Rebekah. - Jakieś pospolite dziwki noszą mój wisiorek? - spytała z oburzeniem.
- Siedziały w kuchni, jedna brunetka miała go na sobie, druga blondynka, a trzecia mulatka, ona zerwała kontakt.
- Czarownica. - mruknął Klaus. - Jak długo zajmie Ci odnalezienie miejsca?
- Kilka godzin, nie wiem z kim mam do czynienia, jeśli ta czarownica jest mocna, nie łatwo będzie mi złamać barierę. - powiedziała spokojnie. - Poszukam czegoś, co pomoże mi z odnalezieniem naszyjnika, a Wy w tym czasie może się zabawicie. - zaproponowała, na co Rebekah zareagowała z entuzjazmem.

Klaus, Stefan i Anette siedzieli w fotelach jednego ze sklepów popijając szampana, podczas gdy Rebekah przebierała się w kolejną sukienkę.
- Dlaczego Wam kobietom zawsze tyle czasu zajmuje przebieranie się. - przewrócił oczami Klaus.
- Jeśli chcesz mieć co podziwiać, powinieneś się przyzwyczaić. - po chwili Rebekah wyszła z przebieralni. Była zdecydowanie niezadowolona.
- Czy kobiety w tych czasach muszą wyglądać jak tanie dziwki? W latach 20. To byłoby nie do pomyślenia i wszyscy oburzali się za to, że noszę spodnie. - powiedziała stając na przeciwko nich z rękami na biodrach.
- Wyglądasz całkiem przyzwoicie siostrzyczko. - powiedział Klaus starając się powstrzymać śmiech, kiedy patrzył na swoja siostrę.
- Wyglądasz na prawdę ładnie. - odpowiedziała z przekonaniem Anette. - Czasy się zmieniły, jak widać na gorsze, ta moda też mi nie odpowiada, ale musimy się przystosować, jak zawsze. - dodała odgarniając jej włosy z twarzy.
- Boże, co ta łomot? - warknęła wchodząc z powrotem do przebieralni.
- Muzyka Rebekah, to dzisiejsza muzyka. - krzyknął Klaus i wypił kolejny kieliszek. - Jest na prawdę urocza, gdy się złości.
- Będzie na prawdę urocza, gdy w końcu dopadnie tę dziewczynę, która podkradła jej wisiorek. - dodała Anette. Stefan przeprosił ich na chwilę i wyszedł na zewnątrz.

Kiedy Klaus gdzieś zniknął w poszukiwaniu jakiegoś noclegu, a Rebekah zajęła się młodym Salvatore, Anette postanowiła jeszcze porozmawiać z Glorią. Nie miała do tej kobiety żadnego zaufania. Kiedy przekroczyła próg jej lokalu zza drzwi na zaplecze usłyszała jej szepty. Gloria wykonywała jakieś zaklęcie. Anette weszła bez ostrzeżenia do środka.
- Co kombinujesz? – spytała. Czarownica poruszyła ręką, doprowadzając Anette do niesamowitej migreny. – Skończ. – warknęła.
- Ta dziewczyna jest potomkinią Ayany. Nie mam zamiaru cierpieć męk po śmierci, jeśli któreś z Was dla klątwy chce ją zabić.
- O czym Ty mówisz?! – starała się podnieść, czując działające na sobie zaklęcie.
- Ta, która ma wisiorek Esther jest przyjaciółką potomkini Ayany.
- Chciałaś ją ostrzec. – stwierdziła brunetka. Mimo bólu przesunęła się parę kroków. W końcu ból głowy odpuścił.
- Już to zrobiłam. – uśmiechnęła się jadowicie. – Wampiry, wilkołaki a przede wszystkim hybrydy, to mordercy. Nigdy ich nie będzie więcej, bo nie znacie żadnego sposobu, ja go znam, ale nie licz na to że podziele się tym sekretem – odparła i odwróciła by zgasić świecę. Anette w tym samym momencie znalazła się przy Glorii i wsadziła rękę w jej ciało łapic za serce.
- Ta wiedza jest mi kompletnie niepotrzebna, bo tworzenie hybryd mnie nie interesuje. Druga sprawa, Niklaus znajdzie sposób nawet bez Twojej pomocy. Po trzecie z chęcią nakarmię Twoim sercem wilki. – szeptała jej czując jak serce czarownicy jeszcze bije, po czym wyrwała je jej, a ciało Glorii osunęło się na ziemię.

Rebekah siedziała w magazynie razem ze Stefanem rozmawiając o przeszłości.
- Aż szkoda, że jednak nie znaliśmy się. - szepnęła i popatrzyła na niego. - Wiem, o tej dziewczynie Anette mi wszystko powiedziała.
- Ona to już przeszłość i tak nie żyje. - wzruszył ramionami i popatrzył w dal. Rebekah przysunęła się bliżej niego i przejechał po jego policzku.- Zastanawiałem się nad tym Twoim wisiorkiem. Wiesz jak on wyglądał?
- Gruby łańcuszek, wisiorek okrągły z niebieskim kamieniem. Dość ciężki. – westchnęła. – Musiałam go zgubić kiedy uciekaliśmy z lokalu przed nim.
- Przed nim? Kto to jest?
- Wampir, również Pierwotny, ale ściga Nika, bo to hybryda, a ja mu towarzyszę. - uśmiechnęła się.
- Nic więcej o nim nie wiesz?
- Nic więcej o nim nie powiem. - odparła. - Narazie wołałabym wrócić do przyjemniejszych rzeczy.- mruknęła i przesunęła się by go pocałować. Jej zaloty przerwał Klaus.
- Gloria nas chciała widzieć, a Wy tutaj ukryliście się. - Powiedział wkładając ręce do kieszeni.
- Mamy problem Nik. - powiedziała oblizując sobie usta. Popatrzyli obaj na nią uważnie. - Stefan coś ukrywa.
- Co? - Klaus podniósł glos i podszedł do Stefana.
- Nie wiem o czym ona mówi, kobiety. - machnął ręką i chciał odejść, ale Klaus zatrzymał go.
- Wypytywał o Mikaela, dopytywał o wisiorek. - Klaus skupił swój wzrok na Stefanie. - Stefan starał się zachować spokój, tak że nie zorientował się kiedy Klaus skręcił mu kark.

6 komentarzy:

  1. Cudowne jak zawsze! Uwielbiam Twoje opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaa fajny i długi ^^ bardzo dobrze, że nie podzieliłaś na dwa rozdziały :) Lubię Twój styl pisania, bardzo przyjemnie się czyta :)) A fragment z Antinuy i Klausem ahhh chcę więcej !!! <3

    P.S. Nowy rozdział u mnie, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo i dodałaś nagłówek :D Nice :) i że niby jeszcze tylko 15 rozdziałów?! Mam nadzieję, że jak coś to masz w zanadrzu kolejne opowiadanie do opublikowania ;))

      Zawsze zapominam w jednym komentarzu wszystkiego napisać :D
      Pozdrawiam ;))

      Usuń
    2. dodałam bo jednak zdjęcie jakoś takie mi się zdaje dość adekwatne do postaci ;D co do opowiadania a i owszem mam coś w zanadrzu tym bardziej że to opowiadanie bardzo jest bazowane na tym co dzieje się przez drugi i trzeci sezon TVD :d ale na pewno na tym nie skończę, obiecuje

      Usuń
  3. Wspaniały rozdział jak zawsze. Szkoda że będzie tylko 20 pare rozdziałów. Fajnie by było gdyby była 2 część tego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń