wtorek, 21 kwietnia 2015

Chapter 10 "This Means War"

Witajcie,
To już prawie półmetek tego opowiadania!  Ależ ten czas leci, niby to opowiadanie jest całe do konca napisane od listopada, ale wciąż jednak poprawiam zmieniam i staram się ulepszać. Tym razem pozmieniałam bardziej pewną część w historii serialu, mam nadzieje że się Wam spodoba i że nadal będziecie chętnie mojego bloga odwiedzać. Co więcej? Życzę miłego czytania ;)
Pozdrawiam,
Female Robbery

________________________________________________________________________________

- Pakuj się. Wyjeżdżamy o świcie. - powiedział Klaus, gdy Anette wychodziła spod prysznica osłonięta jedynie krótkim frotowym ręcznikiem
- A co z Rebeką? Od naszego powrotu się nie pokazała. - powiedziała rozczesując włosy. Klaus wyciągnął telefon i wyszedł.
- Cześć siostrzyczko, żałuj że nie byłaś na imprezie. Tatuś nie żyje, czas na rodzinny zjazd, czekamy na Ciebie. - gdy skończył zobaczył połączenie od Stefana. - Już się za mną stęskniłeś? - spytał rozbawiony.
- Dzwonię podziękować za wolność.
- Zawsze dotrzymuję słowa. - mówił i skręcił do uliczki, gdzie mieściła się ciężarówka z trumnami.
- Tylko połączyło się to ze zbyt dużym kosztem. Zabrałeś mi wszystko Klaus. - mówił spokojnie i przeciągał słowa.
- Co było to było, wierz mi, urazy są nudne. - podszedł o ciężarówki i otworzył zamek przyczepy.
- Wiesz co nigdy nie stanie się nudne? - Stefan zawiesił glos. Usłyszał przez telefon jak klapa przyczepy się odsuwa. Twarz Klausa zbladła. - Zemsta. - powiedział cicho. Klaus nie odpowiedział. - Co jest? Zgubiłeś coś? - spytał rozbawiony Salvatore.
- Co Ty wyrabiasz?
- Rozkoszuje się wolnością. - odparł przejeżdżając dłonią po jednej z trumien.
- Pozabijam wszystkich, których znasz. - warknął do telefonu.
- Jeśli to zrobisz nigdy nie zobaczysz swojej rodziny. Coś mnie ciekawi. Jak na kogoś kto przez 1000 lat był o krok od każdego, byłeś przygotowany na coś takiego? - Klaus wyłączył się i wrócił do pokoju hotelowego.

Anette pakowała właśnie swoje ubrania do walizki. Klaus wszedł do środka zamaszyście trzaskając drzwiami. Brunetka popatrzyła na niego kątem oka, gdy podszedł do barku I nalał sobie szklanki Burbona.
- Coś się stało? - zapytała oglądając jedną z koszulek. Klaus przełknął sporą ilość alkoholu i podszedł do niej.
- Stefan ma trumny z Elijah, Finnem i Kolem. Rebekah dalej nie odbiera telefonu. - Anette włożyła bluzkę do walizki I zamknęła ją.
- Idźmy więc po nie. - odparła swobodnie. - Przypominam Ci, że miało nas tu nie być od ponad pół roku.
- Myślisz, że tego nie wiem?! - warknął mając twarz kilka centymetrów od jej twarzy. - Ten przeklęty wampir wymyślił sobie, żeby zabrać wszystkie trumny. Również tę, której nie da się otworzyć.
- I nie ma sposobu na jej otwarcie. Wciąż nie widzę problemu by po nie pójść. - uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Stefan wyłączył już telefon i z tego, co widziałem wieczorem ulotnił się zostawiając Damona wraz z Eleną.
- Znajdźmy więc tego krnąbrnego Salvatore, zabijmy go i weźmy trumny. Myślę, że mimo wszystko z Damonem się skontaktuje, a Damon lubi przebywać w miejscowym barze.

Jak spodziewała się Anette w Grillu przebywał Damon, z Alarickiem i Eleną. Ona weszła tam wraz Klausem. Alaric zajmował się sprawdzaniem prac przy barze, natomiast Damon i Elena dyskutowali nad czymś intensywnie i nie zdążyli się zorientować, że hybrydy są tuż za nimi.
- Nie przejmujcie się naszą obecnością. - zaczął Klaus, wzrok obydwojga miejscowych spoczął na dwójce hybryd.
- Klaus. - Mruknęła z przestrachem Gilbertówna.
- Masz zamiar to zrobić w Grillu, na oczach wszystkich? - spytał mierząc się z nim wzrokiem. - To trochę poniżej Twojego poziomu.
- Nie wiem o czym mówisz. Po prostu przyszliśmy się napić wraz z moją. - kiwnął na nią głową.
- Dziwne, że wróciliście akurat teraz do miasta. - powiedział spokojnie Damon.
- Moja siostra zdawała się tęsknić. Musiałem to załatwić. - odparł podchodząc w ich stronę.
- Urocza sex bomba? Świr? Nie trudna do znalezienia.
- Wrosła w to Wasze malutkie miasteczko, myśląc że i nam się ono spodoba. - odezwała się Anette zakładając ręce na piersiach. Klaus odwrócił się do sobowtóra.
- Zabrałaś mi mój świat. - powiedział spoglądając na nią. Zaraz obok niego znalazła się Anette.
- Czego jeszcze chcecie? - spytała przełykając ciężko ślinę.
- Wystarczy, że powiesz gdzie jest Twój kochaś Stefan. - odparła brunetka i zmierzyła wzrokiem nastolatkę przybliżając się bardziej do niej.
- Stefan zwiał z miasta zaraz po tym jak Twój kochaś zwrócił mu wolność. - odparł z ironią Damon pochodząc do nich.
- To nie dobrze. - mruknął Klaus i rzucił jedną z lotek w sam środek tarczy. - Twój brat ukradł nam coś bardzo ważnego. - zaczął. - Chcemy go znaleźć i zabrać co nasze.
- To brzmi jak problem Stefana, nie nasz. - powiedziała spokojnie Elena. Anette ponownie przysunęła się bliżej, tak że szatynka czuła jej oddech na swojej twarzy.
- Dla nas to poszerzenie grona podejrzanych kochana. - uśmiechnęła się z przekąsem.

Damon stał w salonie i nalewał sobie Burbona, odwrócił się czując, że jest obserwowany.
- Może mi też nalejesz? - spytała schodząc po schodach.
- Alkohol proponuje jedynie przyjaciołom. - Pierwotna zaśmiała się.
- Wciąż możemy nimi zostać, bylebyś współpracował ze mną. - odparła stając na przeciwko niego.
- Bez Klausa, tylko z Tobą? - zapytał ignorując jej wypowiedź.
- Mój przyjaciel ma inne sprawy na głowie, ja postanowiłam trochę po szpiegować. Kto by pomyślał, że Twój braciszek Cię zdradzi?
- Akurat siedziałem w pierwszym rzędzie, gdy Rebekah zdradziła Klausa i Ciebie. – odparł z ironicznym uśmiechem i napił się.
- Tak, ma wiele żalu w sobie. Ale każdy popełnia błędy. I wciąż uważasz, że nie wiesz gdzie się podziewa?
- To właśnie problem z tymi, których zwykłem nazywać rodzeństwem, nie masz pojęcia co mają zamiar zrobić. - zaśmiał się nerwowo. Anette przeskanowała jego twarz wzrokiem. - Nalał jej szklankę i podał. - Na zdrowie. - powiedział i wypił duszkiem prawie połowę zawartości szklanki. - Dlaczego jesteście tacy źli na mojego brata? Ukradł coś?
- Naszą rodzinę. Pierwotnych. Klaus ich zasztyletował i umieścił w trumnach, czekał aż zbierze ich wszystkich i wówczas mieliśmy ich obudzić. A on po prostu sobie zabrał pozbawione krwi ciała. - mówiła odwrócona do okna.
- Oczywiście, taki to już jest mój zabójczy braciszek. - mówił spokojnie i podszedł do niej. - Z chęcią pomógłbym Wam go odnaleźć, ale problem w tym, że dla Was nie pracuję. - Anette uśmiechnęła się.
- Twój drink na kilometr cuchnie werbeną, więc zahipnotyzować Cię nie mogę, a zabicie Ciebie byłoby niekorzystne, bo zdajesz się być jedyną szansą byśmy odnaleźli Twojego młodszego braciszka. - wampir spojrzał na nią z ukosa. - Ale maleńka demonstracja nikomu jeszcze nie zaszkodziła. - powiedziała i wyciągnęła telefon. Powiedziała przez telefon do kogoś ze można startować. - Prawdopodobnie ani Klaus w barze, ani ja teraz nie wyraziliśmy się dość jasno, co do odnalezienia Stefana, widać zareagujecie lepiej, gdy będzie to pokaz przemocy.

Klaus mówił z jedną z hybryd o wyburzeniu ścian. Weszła do środka i ściągnęła skórzaną kurtkę.
- Okazały dom. Nie sądziłam, że znajdziesz tutaj coś takiego w kilkadziesiąt minut.
- Potrafię być przekonujący. - powiedział i pocałował ją. - Jak sprawa z Damonem?
- Myślę, że jakoś trochę go przekonałam. - odparła z uśmiechem.
- Tyler! - krzyknął i Anette odwróciła się do niego. - Dobrze Cię widzieć. Mam do Ciebie pilną sprawę.
- Jasne, słucham.
- Pomóż mi w zlokalizowaniu Stefana Salvatore. - położył mu rękę na ramieniu. - Zabrał mi moje najdroższe skarby i byłbym naprawdę wściekły gdyby zostały na dłużej w niepowołanych rękach.
- Pewnie, z chęcią. Jest mały problem, odkąd jestem hybrydą nie ufają mi. Nie powiedzą mi słowa.
- Nawet Caroline? - wtrąciła Anette. - Wiesz jesteście parą, na pewno Elena mówi jej o wszystkim...
- Możliwe, ale ze mną zerwała. - Anette podeszła do Tylera wpychając się między niego a Klausa.
- Tyler, postaraj się. To jest ważne, to sprawa życia moich przyjaciół. - pogładziła go wierzchem dłoni patrząc mu głęboko w oczy.
- Antinua mówi prawdę, jeśli tylko pomożesz nam się z nim skonfrontować dam Ci wolność i nie będziesz musiał martwić się o to, czy ktoś jeszcze Ci zaufa. - Tyler przeniósł wzrok z Anette na Klausa i kiwnął głową zgadzając się na taki układ.

Zmierzchało gdy Anette otrzymała telefon. Klaus siedział w pracowni starając się jakoś zagospodarować przestrzeń jaką udało mu się zdobyć. Anette odebrała.
- Anette? Tu Elena Gilbert. Chcę zawrzeć mały układ. - mówiła zdenerwowana, nie do końca przekonana swoim pomysłem. Anette popędziła ją. - Spotkajmy się w domu Salvatorów. Damon jest z Alarickiem, a Stefan...sama nie wiem gdzie.
- Jeśli tylko okaże się to jakąś pułapką to Klaus i hybrydy zniszczą wszystkich, których kochasz, a także Ciebie.
- Wiem. - odparła pewnie. - Po prostu przyjdź i wtedy porozmawiamy. - Anette była w szoku determinacją tej dziewczyny, która bez wątpienia nie wyglądała na silną. Miała jednak w sobie pewną iskrę. Tak jak wszystkie Petrovy pomyślała. Mijając Klausa powiedziała, że idzie nakarmić swoje żyły i wróci później. Nie pytał o nic więcej, jego głowę zaprzątały myśli o Stefanie i trumnach będących w jego posiadaniu.

Weszła na ganek przed domem braci Salvatore. Zapukała kilka razy w końcu drzwi otworzyła jej drobna brunetka.
- Jestem. - powiedziała rozkładając ręce. - Jaka to sprawa?
- Zawrzyjmy układ. - odparła Elena gestem ręki pozwalając jej wejść. Nic więcej nie mówiąc machnęła na nią ręką i skierowała się w stronę piwnic. Anette szła za nią. - Pewnie zdziwił Was brak Rebeki na przyjęciu. - powiedziała ze spokojem i otworzyła ciężkie drewniane drzwi do celi, w której była swego czasu zamknięta, jeszcze przed przełamaniem klątwy. Spojrzała na ziemię. Leżało tam sine ciało blondynki ubrane w szkarłatną sukienkę.
- Sztylet w plecach? Jakie to typowe. - mruknęła wchodząc do środka z założonymi rękami.
- Masz dziwną tendencję do usypiania członków mojej rodziny. To jakiś fetysz? Pobudzasz się tym? - spytała unosząc jedną brew do góry.
- Oddam Wam Rebekę, ale za to zostawicie Jeremiego w spokoju. - Elena puściła kąśliwy komentarz pierwotnej mimo uszu.
- Siostra za brata? Myślę, że to dość uczciwy układ, tym bardziej, że wciąż mamy kogo zabijać. Jest Bonnie – czarownica, do której nienawiść jest czysto rasistowska, gdyby była zwykłym szarym człowiekiem mogłabym ją zostawić w spokoju. - podeszła do Rebeki i wyciągnęła sztylet, ją samą przewracając na plecy. - Caroline, wampirzyca ale uganiająca się za hybrydą który posłuszny jest Niklausowi, Alaric...
- Myślę, że jest coś o czym powinnaś wiedzieć. - przerwała monolog brunetki. Ta tylko wstała I spojrzała uważnie na sobowtóra. - Rebekah wie, że Ty i Klaus zabiliście ich matkę. Pomogła w intrydze z Mikaelem z tego powodu.
- Nie omieszkam poinformować o tym Niklausa. - odparła z przekąsem. - Oszczędzimy Twojego brata, ale tak długo jak Stefan ma trumny każdego dnia ktoś z Twoich pozostałych bliskich może zginąć Eleno, lepiej byś namówiła swojego chłopaka na spotkanie z nami i oddanie ich nim będzie za późno. - mówiła machając sztyletem przed twarzą Anette.

Stał nad ciałem swojej siostry wsadzając w nią z powrotem sztylet. Anette stanęła w futrynie drzwi. Patrzyła na tę scenę z założonymi rekami.
- To, że wie, powoduje, że na razie nie może nam pomóc. - powiedział czując obecność Pierwotnej za sobą.
- Wiem. - odparła spokojnie. - Cieszy mnie jedynie fakt, że Elena Gilbert ma wciąż wiele do stracenia, nawet jeśli jej brat będzie żył. - dodała. Klaus podszedł do niej.
- Tyler Lockwood widział Damona Salvatore w pobliżu starego indiańskiego cmentarza, myślę, że rychło będziemy świętować zwycięstwo.

***kilka dni później***

- Jestem w drodze do jej domu. - powiedział skręcając w kolejną uliczkę.
- Gratuluję. Jednak dobrze mieć dodatkową hybrydę w zanadrzu. - odparła uśmiechając się do swojego obicia w lustrze. - Liczę, że załatwisz tę sprawę jak należy, bo ani ja, ani Niklaus nie lubimy partaczy. - dodała mniej przyjemnym głosem.
- Oczywiście. - Anette rozłączyła się bez pożegnania. Hybryda podjechała pod znaleziony adres i stanęła oko w oko z Abigail Bennet. Gdy Anette rozłączyła się Klaus powiadomił ją, że już muszą ruszać.

- Stefan!! - krzyknął Klaus stojąc przed budynkiem niegdyś należącym do gromady czarownic z Mystic Falls. Po chwili z budynku wyszedł Stefan I Damon. Z tyłu Elena, Tyler I Caroline wywiozły trumny. Tylko trzy.
- Gdzie czwarta? - spytała Anette.
- Jeśli uda Wam się nas zabić sami sobie po nią pójdziecie. - Klaus uśmiechnął się kącikiem ust.
- Jakież to słodkie, nie sądzisz? - spytał patrząc na Anette, która prychnęła. Po chwili Klaus zerwał się do pojedynku ze Stefanem, podczas gdy Damon chciał zająć się Anette. Krążyli wokół siebie.
- Będziesz tak spacerował? Nie dziwota, że Elena wciąż woli Stefana, jeśli robisz do niej takie podchody. - mówiła gestykulując. Kiedy skończyła skoczył do niej łapiąc za kark I przyduszając do ziemi. Nie musiała wiele się wysilać by oderwać od siebie jego dłoń. Wampir jęczał z bólu wykręcanej ręki. A Anette z uśmiechem przygwoździła go do ziemi. Po drugiej stronie widziała jak Klaus pojedynkuje się ze Stefanem, I o dziwo nie cały czas dawał sobie z nim równo radę. W końcu dopadli na jedno drzewo, Stefan oderwał gałąź I trafiłby już w Klausa gdyby ten w ostatniej chwili nie usunął się wampirzym tempem z kierunku ciosu. Anette wymieniała ciosy rękami, a także rzucanymi kawałkami drewna z Damonem. Kiedy przycisnął ją do drzewa przesunęła po jego klatce piersiowej wbijając rękę tak że prawie chwyciła serce.
- Damon! - krzyknęła Elena, która patrzyła ze łzami w oczach jak starszy Salvatore prawie osuwa się na nogach. Anette wyciągnęła z niego rękę I odepchnęła go.
- Jesteś skończony Salvatore. - warknęła I sięgnęła po jedną z leżących w lesie gałęzi. Miała już celować w jego klatkę gdy usłyszała krzyk Caroline, która próbowała rzucić się na Klausa, a który również był bliski zakołkowaniu młodego Salvatore. Nim jednak to się stało Tyler Lockwood skoczył do gardła Caroline gryząc ją dotkliwie. Anette wraz z Klausem odsunęli się od braci I stanęli blisko siebie. Elena podbiegła do Caroline, której rana mocno krwawiła. Tyler stał jak oniemiały pośrodku I nie wiedział co ma zrobić.
- Caroline...wybacz...ja... - zaczął plątać się w swoich słowach i w końcu zniknął między drzewami zostawiając przyjaciół na pastwę Pierwotnych.
- No cóż, sami siebie wykańczacie. - zaśmiał się Klaus. - Nie sądziłem, że Tyler zaatakuje swoją piękną blondynkę. - dodał po chwili otrzepując się z piasku I ziemi. - Oddaj trumny Salvatore jeśli nie chcesz sam zginąć w ten sposób.
- Prędzej umrę niż pozwolę Ci je wziąć. - warknął. - Zniszczyłeś we mnie wszystko, nie zadowolę Twoich pragnień. - odparł z pogardą. Caroline kaszlnęła kilka razy plując krwią.
- Jeśli za 48 godzin Caroline nie otrzyma krwi umrze, jesteś pewien Salvatore, że nie chcesz oddać trumien?
- Nie oddam ich.
- Jestem w stanie dać jej swojej krwi, jeśli oddasz chociaż te trzy trumny. - powiedziała Anette wskazując ręką na trzy drewniane pudła za plecami Eleny I Caroline.
- Nie..
- Stefan. - szepnęła Elena. - Oddaj im je, nie pozwolę Caroline zginąć.
- Znajdziemy inny sposób. - odparł.
- Dobrze wiesz że nie ma innego braciszku. - mruknął Damon starając się uśmiechać. - Oddajmy im te trzy trumny, a tamtą czwartą jeszcze ponegocjujemy.
- Wreszcie coś rozsądnego. - odezwał się Klaus. Stefan wszedł wraz z Damonem do opuszczonego domu, a Anette podeszła do Caroline z otwartą raną na swoim nadgarstku dając jej do wypicia. Klaus zaczął zjeżdżać z trumnami do furgonetki.
- Podziękowałabym... - zaczęła Caroline.
- Wiem. Nie masz za co, ale uwierz mi robię to nie tylko dla odzyskania trumien. Uważam po prostu, że ginięcie z ręki ukochanego, kiedy trochę postradał zmysły I nie wie dla kogo walczy jest nie na miejscu. - uśmiechnęła się do nich. - Jeszcze się spotkamy Caroline Forbes.


Jedyna hybryda właśnie zwoziła ostatnią trumnę, podczas gdy Klaus i Anettte wycierali je z kurzu.
- Odzyskaliście trumny, uwolnicie ich? - Spytał chłopak.
- Jeszcze nie. - Odparł Klaus odwracając się do niego. - Anette, mogłabyś przynieść wino? - Wampirzyca niechętnie, ale kiwnęła głową i ruszyła do kuchni. - Nadal mam niezałatwioną sprawę. - Odparł w jego kierunku i ruszył do salonu.
- Jaką? - Spytała hybryda, gdy Klaus odwrócił się przez usta chłopaka wypływała krew, gdy upadł odsłonił postać jednego z braci, który trzymał jego serce w dłoni.

-Elijah. - Powiedział przestraszony Klaus.

3 komentarze:

  1. Chyba potrzebny mi jest porządny opierdziel, bo nie potrafię się zmotywować, żeby zaraz po przeczytaniu skomentować, a jest to bardzo brzydkie z mojej strony. Ehhh muszę się odzwyczaić od czytania na smartphonie,gdzie nie jestem zalogowana i używać częściej laptopa :D Ale do rzeczy:
    Cieszę się, że zdecydowałaś się dodać rozdział wcześniej, zaraz po zobaczeniu informacji przeczytałam go jednych tchem. Nie cieszy mnie jednak fakt, że to prawie półmetek. Jeżeli chodzi o samą treść to jestem usatysfakcjonowana ;)
    Podoba mi się to jak Anette temperuje Klausa, bo właśnie takiej osoby brakowało. Już myślałam, że Anette nie uratuje Caroline, a jednak dała jej krew. I jeszcze Elijah na końcu, btw uwielbiam jak w serialu Klaus wymawiał jego imię ^^
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział Charmante Chick ;))

      Usuń
    2. Zapraszam również na pierwszy rozdział Starbucks Lovers :)

      Usuń