Witajcie!
Nowa część zgodnie z obietnicą jeszcze w ciągu świąt :). Dodaje póki wena mnie trzyma ;). Rozdział krótszy niż poprzedni, ale jest to troszkę zmieniona wersja mojego ulubionego odcinka z trzeciego sezonu. Liczę na Wasze opinie i z chęcią poznam Wasze zdanie na temat całego opowiadania.
Pozdrawiam,
Female Robbery.
____________________________________________________________________________
- Fajnie, że się obudziłeś. - Mruknął Klaus, gdy Stefan
mrugając oczami zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, w którym się znajdowali.
Klaus siedział na przeciwko na dębowej trumnie i wpatrywał się z uwagą na swego
towarzysza. Szarpnął za zsuwane drzwi i światło słoneczne rozlało się po
wnętrzu przyczepy, w której znajdowały się cztery trumny. - Witaj z powrotem w
Mystic Falls przyjacielu.
- Po co tu przyjechaliśmy? - Zapytał starając się brzmieć
spokojnie.
- Jest tu coś, co napawa mnie niepokojem. Coś, co nie
pozwala mi tworzyć hybryd, mam nieodparte wrażenie jakbym zostawił tu jakąś
niedokończoną sprawę. - wzruszył ramionami. - Teraz wybacz muszę się czymś
zająć, a Tobie potowarzyszy później moja siostra, chyba nie dokończyliście
waszej rozmowy. - Podszedł do niego i ponownie skręcił mu kark zamykając
przyczepę.
Elena skręciła w kolejny korytarz szkolny i otworzyła
wahadłowe drzwi.
- Proszę, proszę... - usłyszała znajomy głos. - Elena
Gilbert, wciąż żywa. - gdy podniosła wzrok spotkała się ze spojrzeniem Klausa.
Zerwała się do ucieczki, ale w tym samym momencie złapała ją Anette.
- Jeden krzyk, a ugryzę. - zmrużyła oczy i popchnęła ją w
stronę Klausa.
- Zastanawialiśmy się jak to jest, że Twoja krew zrobiła z
nas hybrydy, a jednak Twoja śmierć nie pozwala nam ich tworzyć. Aż kilka dni
temu tknęło mnie, by wrócić do źródła. - szarpnął ją za rękę i wprowadził do
sali gimnastycznej. - Jak się okazuje Ty po prostu nie umarłaś. - popchnął ją.
Anette stanęła obok niego i z uniesioną jedną brwią do góry i zmierzyła ją
wzrokiem.
- To dlaczego po prostu mnie nie zabijecie. - wzruszyła ramionami.
Anette uśmiechnęła się i podeszła do niej. Odgarnęła jej z karku włosy i
delikatnie przejechała po aorcie.
- Kusząca propozycja, ale w związku z tym, że narobiłaś nam
tyle problemów musimy sobie to odbić. - Klaus zawołał parę uczniów. Podszedł do
chłopaka i napoił go własną krwią po czym skręcił mu kark
- Co Ty wyprawiasz?! - krzyknęła do niego czując łzy w
oczach. On uśmiechnął się kącikiem ust, a po chwili chłopak wstał. Klaus kiwnął
do Anette, która ugryzła nadgarstek Eleny i podeszła wraz z nastolatką do
chłopaka. Nastolatek nakarmił się krwią Eleny i wytarł usta.
- Ty. - zwrócił się do przerażonej dziewczyny, która stała
obok. - Stań na jednej nodze. -Natomiast Ty kolego, jak tylko Twoja koleżanka
się przewróci, nakarmisz się nią.
- Nie.. - szepnęła Elena rozgoryczonym głosem.
Obudził się z jękiem bólu.
- Jednak żyjesz. To dziwne, Nik powinien wyrwać Ci serce po
tym, co mu zrobiłeś.
- Nie wiem o czym mówisz. - podniósł się i otrzepał ubranie
z kurzu. Rebekah założyła ręce na klatce piersiowej i stanęła na przeciw niego.
- Robiłem wszystko, czego Klaus ode mnie chciał.
- Przestań udawać głupiego, ukryłeś przed nim fakt, że sobowtór
jednak wciąż żyje. - Stefan potarł swoją szczękę i obrócił się tyłem.
- Gdzie jest teraz Klaus?
- Przy odrobinie szczęścia, wraz z Anette urywają tej krowie
głowę. - jak tylko skończyła zdanie, rzucił się na nią powalając na drogę. - Ty
na prawdę ją kochasz. - mruknęła niezadowolona.
- Gdzie ona jest?! - warknął w jej stronę. Rebekah odepchnęła
go i przygwoździła ręką do przyczepy samochodu. Wyrwała spod niej kawałek
drewna.
- Uważaj, bo jestem bardzo zazdrosna. - powiedziała
spokojnie i przebiła go nim.
- Gdzie jest Stefan? Co mu zrobiliście? - pytała
rozgorączkowana.
- Ucina sobie krótką drzemkę. - odparł Klaus. - Jeszcze
trochę wytrzymaj. - zwrócił się do dziewczyny stojącej na jednej nodze.
- Bonnie Bennet! - krzyknęła brunetka rozkładając ramiona w
taki sposób, że wyglądała tak jakby chciała przytulić mulatkę. - Jesteś
szybciej niż sadziliśmy.
- Anette, Klaus. - powiedziała wolno, zatrzymując się tuż
przy nich. Za nią szedł Matt.
- A więc i jest przyczyna naszego problemu. - oznajmił
Klaus. - Odpocznijcie sobie. - ponownie zwrócił się do pary licealistów. - Jesteś
powodem, dla którego sobowtór żyje, co daje nam skutki uboczne przy tworzeniu
hybryd.
- Jeśli chcesz kogoś winić za nieudane eksperymenty to tylko
mnie.
- Jasne. - uśmiechnął się do niej. - Teraz będziesz miała
szansę to naprawić. - w tej samej chwili drzwi sali gimnastycznej otworzyły
się. Do środka weszła Rebekah wraz z Tylerem. – Poznajcie. Moja siostra
Rebekah. - dziewczyna uśmiechnęła się do zgromadzonych. - Bonnie, napaskudziłaś
ocalając Elenę.
- Puść mnie! - warknął wilkołak, natomiast Rebekah uciszyła
go lekkim kuksańcem.
- Zostawcie go. - mruknęła Elena, w odpowiedzi Klaus szarpnął
chłopaka za rękę i stanął na przeciw dwóch Pierwotnych, czarownicy i sobowtóra.
- Postawię sprawę jasno. - zaczął. - Za każdym razem, kiedy
wraz z Antinuą chcemy zmienić wilkołaki w hybrydy, umierają w trakcie
przemiany. - Klaus nagryzł swój nadgarstek i przyłożył go do ust Tylera. - Potrzebuję
Cię do tworzenia nowych hybryd Bonnie, i ze wzgląd na Tylera. - szepnął skręcając
mu kark. - Radzę Ci się pospieszyć. - wszyscy prócz trójki Pierwotnych patrzyli
zszokowani na nieżyjącego Tylera i wściekli na Pierwotnego.
Obie Pierwotne w świetnych humorach siedziały na trybunach
szkolnej sali. Klaus dołączył do nich, słyszeli dokładnie o czym mówią ludzie.
- On go zabił. - szepnął rozgoryczony Matt patrząc na
swojego przyjaciela.
- Nie, on zrobił z niego wampira. - odparła Elena chodząc
tam i z powrotem.
- I jeśli Bonnie się powiedzie przeżyje swoją przemianę. - dopowiedział
Klaus podchodząc do nich. - Idź studiować te swoje księgi, a ja tymczasem
zatrzymam Elenę. - sobowtór spojrzał na mulatkę i kiwnął głową. Panna Bennet wybiegła
z sali wraz z Mattem. Po chwili salę opuścia Rebekah, która na prośbę brata
wyniosła nieprzytomnego wilkołaka.
Elena przysiadła koło pary licealistów chcąc ich uspokoić.
- Jesteś pewien, że zdanie się na pomoc tej nastoletniej
czarownicy to dobry pomysł? - spytała siadając obok niego na trybunach.
Spojrzał na nią kątem oka.
- Nie mamy wisiorka żeby skontaktować się z najstarszą
wiedźmą. Więc tak, w tej chwili to jedyny dobry pomysł. - powiedział i położył
rękę na jej kolanie. - Znajdziemy sposób na tworzenie hybryd i raz na zawsze
się stąd wynosimy. - dodał patrząc jej w oczy. W tej samej chwili drzwi sali
gimnastycznej się otworzyły i stanął w nich młodszy Salvatore.
- Stefan. - szepnęła Elena i wstała. Spojrzał na nią, po
czym spojrzał na Pierwotnych.
- Przyszedłeś ratować swoją panienkę, kolego? - spytał
opierając swoje łokcie na kolanach. Anette patrzyła z zainteresowaniem na
Stefana czekając na rozwój sytuacji.
- Przyszedłem prosić o przebaczenie, i dać moje słowo. - Anette
uniosła brwi.
- Dobrze, ale Twoje słowo nic już nie znaczy. Już nie. - odparł
Klaus ocierając jedną dłonią o drugą.
- Elena już nic dla mnie nie znaczy. - spojrzał jeszcze raz
na nią. Jej twarz wydawała się rozgoryczona. - I wszystko o co mnie poprosisz,
ja to zrobię. - Klaus spojrzał na Anette.
- Co sądzisz?
- Uważam, że warto to sprawdzić.
- Tak.. - zamyślił się chwilę i zbiegł z trybun, a za nim
Anette. - Pożyw się nimi. Zabij ich. - Anette stała tuż koło Eleny, gdy Klaus
wskazał Stefanowi parę licealistów. - Na co czekasz? Zabij ich. - dodał
pospieszając szatyna.
- Nie! Stefan nie. Oni mi nic nie zrobią. Powiedzieli... - jęknęła
z bólu przewracając się na parkiet po ciosie w twarz zadanemu przez Anette.
Stefan w wampirzym tempie znalazł się tuż przy Pierwotnych, nim doskoczył do
Anette, Klaus chwycił go za szyję i uniósł kilka centymetrów nad ziemią.
- Ona nic dla Ciebie nie znaczy? Twoje kłamstwa się
pogłębiają.
- Pozwól jej odejść, daj jej spokój, a daje Ci moje słowo,
że zrobię wszytko o co mnie poprosisz.
- Twoje słowo już nie ma żadnego znaczenia. - odparł ściskając
mocniej szyję. - Całe lato żyliśmy karmieni Twoimi kłamstwami, ale nigdy nie
zrobiłem tego. - powiedział po czym zaczął hipnotyzować Stefana, długo się
wzbraniał, aż w końcu uległ zauroczeniu Pierwotnego. Puścił wampira, którego
twarz była kompletnie wyzuta z emocji.
- Nie! - wyrwała się Elena i została ponownie popchnięta
przez Pierwotną.
- Teraz ich zabij, Rozpruwaczu. - Klaus lekko obrócił się w
kierunku licealistów i wskazał na nich ręką. Oczy Stefana pociemniały i w ciągu
sekundy znalazł się przy parze nastolatków zabijając ich. Elena obserwowała to
z niedowierzaniem.
- Zawsze miło jest obserwować wampira w jego prawdziwej
naturze. - Pierwotny kucnął przy Elenie.- Szczególnie, gdy nie był takim przez
pewien czas.
- Nie. To Ty mu to zrobiłeś. - odparła sycząc przez zęby
brunetka.
- Ja zaprosiłem go na przyjęcie kochana, a on tańczy na
stole. - gdy Stefan stał pożywiony krwią licealistów, do sali wpadła Rebekah z
telefonem komórkowym w ręce.
- Gdzie mój naszyjnik? - warknęła, wszyscy obrócili się w
jej stronę.
- O czym mówisz? - spytała Elena odgarniając włosy za ucho.
- Ona ma mój naszyjnik. Popatrz. - wręczyła telefon Anette,
a ona zbliżyła zdjęcie. Za nią stał Klaus. Widziała już ten naszyjnik i nie
chodziło wcale o to, że widziała go w posiadaniu Esther czy Rebeki.
- No proszę, jeszcze więcej kłamstw. – odezwała się Anette
podając telefon Klausowi. - Gdzie on jest? - spytała stanowczo patrząc na
sobowtóra.
- Już go nie mam. - powiedziała spokojnie.
- Kłamiesz! - wrzasnęła na nią Rebekah i rzuciła się ze
swoimi kłami. Stefan chciał zainterweniować, ale został potrzymany przez inną Pierwotną.
- Przestań! - Klaus szarpnął swoją siostrą, a ta popchnęła
Elenę na ziemię.
- Każ jej powiedzie gdzie on jest, Nik! - warknęła wręcz
rozpaczliwie. Anette podeszła do nich.
- Załatwię to. - powiedziała i kucnęła przy dziewczynie. - Gdzie
Twój naszyjnik? Szczerze. - Elena podniosła głowę trzymając się za ranę po
ugryzieniu. – Wiem, że dostałaś go w prezencie, ale jest naprawdę ważny…
- Mówię prawdę. - Szepnęła. - Kathrine go ukradła.
- Katerina, oczywiście. - powiedział spokojnie Klaus. - To
nie dobrze. Jeśli nie ma naszyjnika, to sprawia, że jest trudniej dla waszej
czarownicy. - potarł dłonią brodę. - Ale skoro wybraliście trudniejszą drogę,
włączmy zegar. - podszedł do zegara sędziowskiego i na telebimie włączył czas. -
Jak myślicie ile potrzebuje Bonnie? - spojrzał w ich stronę. - 20 minut, tyle
daję waszej czarownicy, by znalazła rozwiązanie naszego problemu. - podszedł do
Stefana i położył mu rękę na ramieniu. - Jeśli czas minie pożywisz się, ale tym
razem na Elenie.
- Klaus, nie rób mu tego! - krzyknęła w jego stronę, gdy
odchodził.
- Nikt nie wychodzi, jeśli to zrobi, złam jej kręgosłup. - dorzucił
po czym razem z Rebekah i Anette opuścili salę.
Rebekah wraz z Anette siedziały w sali chemicznej gdzie
leżał wciąż nieprzytomny Tyler i pilnująca go Caroline. Anette popatrzyła na
stoper w telefonie, pozostały trzy minuty. Nagle Tyler obudził się, wyrywając
wszystkich z letargu.
- Gdzie ja jestem? Co się stało?
- Klaus przemienia Cię w wampira. - powiedziała ochryple
Caroline. - Hybrydę. Jesteś w trakcie przemiany.
- Nie pomiń najlepszego kochana. - odezwała się Anette. - Przeżyjesz,
o ile Bonnie znajdzie sposób na to byś się nią stał, jeśli nie... - zawiesiła
głos. - Wtedy na prawdę umrzesz.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała spokojnym już głosem
Caroline. Tyler patrzył na Anette.
- Twój głos...
- Tak poznaliśmy się na balu maskowym, Twoja matka mnie
przegoniła. - mruknęła i machnęła ręką.
- Zastanawiam się jak radzi sobie wasza wiedźma. - wtrąciła
Rebekah. - Tik, tak. - dodała pokazując im zegar w telefonie.
- Pilnuj ich, ja sprawdzę co udało się załatwić Niklausowi. -
powiedziała Anette i wyszła z sali.
Weszła do stołówki szkolnej, gdzie znajdował się Klaus, Elena
i Stefan.
- Ciekawe zjawisko, prawda Anette? - zwrócił się do przyjaciółki
chociaż stał do niej plecami. Elena odwróciła się i spotkała z zainteresowanym
spojrzeniem Pierwotnej. - Jedyna rzecz, która powstrzymuje go od wyssania jej z
krwi, jest miłość do tej dziewczyny. Dlaczego tego nie wyłączysz? – na końcu
zwrócił się do Stefana i puścił Elenę, ale Anette go zastąpiła.
- Nie. - warknął.
- No proszę, cała ta ludzkość Cię zabija. Ta wina, musi być
wyczerpująca. Wyłącz to.
- Stefan... - Pierwotna szarpnęła ją patrząc na nią
wyczekująco.
- Jesteś silny, ale nie do tego stopnia. - powiedział i
wyrwał mu z ręki kawałek drewna, który najwyraźniej miał zamiar wsadzić sobie w
serce. - Wyłącz to. - szepnął Klaus.
- Nie! - wykrzyczał Stefan i odepchnął Pierwotnego od
siebie. Mikaelson zaśmiał się i w ciągu sekundy przyparł młodego wampira do
ściany.
- Wyłącz to! - Wrzasnął do niego patrząc głęboko w oczy.
- Coś Ty mu zrobił?- spytała Elena będąc trzymana za jedno
ramię przez Anette.
- Naprawił go. - szepnęła jej na ucho z uśmiechem. Klaus
podszedł do nich.
- Test chyba nie będzie potrzebny, Rozpruwaczu? Masz ochotę
na trochę krwi? Z szyi sobowtóra? - spytał odgarniając dziewczynie włosy z
karku. - Zostawmy ich. - powiedział do Anette i chwytając za rękę pociągnął do wyjścia.
- Wyrok zapadł. Pierwsza czarownica mówi by sobowtór był
martwy. - powiedział Klaus wchodząc do sali od chemii.
- Możemy ją zabić? - zapytała uradowana Rebekah.
- Nie, jestem całkowicie pewien, zresztą Antinua uważa tak
jak ja, że to oznacza całkowite przeciwieństwo. - Rebekah złapała Caroline, by
ta nie mogła się wyrwać. - Anette. - odwrócił się do brunetki, która wręczyła
mu próbówkę. - To krew Eleny, wypij ją. - powiedział do Tylera.
- Nie, nie, nie, Tyler nie. - mówiła Caroline próbując się
wyrwać Pierwotnej blondynce.
- Jeśli się nie nakarmi to i tak umrze, a jednak wolisz by
żył, sama mu obiecałaś, że wszystko będzie dobrze. - powiedziała Anette spoglądając
na Caroline, a zaraz potem popatrzyła na wilkołaka wyczekująco. Tyler wziął do
ręki probówkę i przychylił pijąc jej zawartość. - Grzeczny chłopiec. - uśmiechnęła
się. Tyler przewrócił się i zaczął mieć wstrząsy jak przy pierwszej przemianie
w wilkołaka. Chwycił się za głowę, tak że prawie wyrywał sobie włosy. Klaus przykucnął
przy nim. Tyler podniósł głowę, a gdy oboje spojrzeli na jego oczy, były
bursztynowe.
- To dobry znak. - szepnął Klaus. Anette nie mogła uwierzyć
własnym oczom. Udało im się stworzyć kolejną hybrydę, kogoś takiego jak oni.
Nie wierzyła, że kiedykolwiek to będzie możliwe. Była wręcz przeciwna i nawet
zabicie Glorii miało na celu spowolnić cały ten proces, powstrzymać Klausa od
tworzenia nowego gatunku. Teraz, kiedy odkryli, że to naprawdę możliwe
postanowiła dopomóc ich szczęściu.
To też mój ulubiony odcinek. Trochę pozmieniane. Klaus zmienił jakiegoś chłopaka w wampira a potem Stefan wyssał z niego krew? Bo nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńmój bląd, przy ponownym sprawdzaniu i poprawianiu zdań. powinno być, że Stefan miał pożywić się tylko na tej dziewczynie nie na nich obojgu, a temu chłopakowi wyrwać serce.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. To także jeden z moich ulubionych odcinków. Mam nadzieję że szybko dodasz nexta.
OdpowiedzUsuńI like it !!! Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale 5 wracałam akurat do domu na święta i dopiero teraz mam chwilę, żeby napisać parę słów :) Rozdział baardzo fajny ^^ Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam Klausa i Rebekah <3 Trochę brakowało mi w tym rozdziale Antinuy. Czekam na kolejny i pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuń