niedziela, 5 kwietnia 2015

Chapter 8 "Running Out Of Time"



Witajcie!
Nowa część zgodnie z obietnicą jeszcze w ciągu świąt :). Dodaje póki wena mnie trzyma ;). Rozdział krótszy niż poprzedni, ale jest to troszkę zmieniona wersja mojego ulubionego odcinka z trzeciego sezonu. Liczę na Wasze opinie i z chęcią poznam Wasze zdanie na temat całego opowiadania.
Pozdrawiam,
Female Robbery.

____________________________________________________________________________



- Fajnie, że się obudziłeś. - Mruknął Klaus, gdy Stefan mrugając oczami zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, w którym się znajdowali. Klaus siedział na przeciwko na dębowej trumnie i wpatrywał się z uwagą na swego towarzysza. Szarpnął za zsuwane drzwi i światło słoneczne rozlało się po wnętrzu przyczepy, w której znajdowały się cztery trumny. - Witaj z powrotem w Mystic Falls przyjacielu.
- Po co tu przyjechaliśmy? - Zapytał starając się brzmieć spokojnie.
- Jest tu coś, co napawa mnie niepokojem. Coś, co nie pozwala mi tworzyć hybryd, mam nieodparte wrażenie jakbym zostawił tu jakąś niedokończoną sprawę. - wzruszył ramionami. - Teraz wybacz muszę się czymś zająć, a Tobie potowarzyszy później moja siostra, chyba nie dokończyliście waszej rozmowy. - Podszedł do niego i ponownie skręcił mu kark zamykając przyczepę.

Elena skręciła w kolejny korytarz szkolny i otworzyła wahadłowe drzwi.
- Proszę, proszę... - usłyszała znajomy głos. - Elena Gilbert, wciąż żywa. - gdy podniosła wzrok spotkała się ze spojrzeniem Klausa. Zerwała się do ucieczki, ale w tym samym momencie złapała ją Anette.
- Jeden krzyk, a ugryzę. - zmrużyła oczy i popchnęła ją w stronę Klausa.
- Zastanawialiśmy się jak to jest, że Twoja krew zrobiła z nas hybrydy, a jednak Twoja śmierć nie pozwala nam ich tworzyć. Aż kilka dni temu tknęło mnie, by wrócić do źródła. - szarpnął ją za rękę i wprowadził do sali gimnastycznej. - Jak się okazuje Ty po prostu nie umarłaś. - popchnął ją. Anette stanęła obok niego i z uniesioną jedną brwią do góry i zmierzyła ją wzrokiem.
- To dlaczego po prostu mnie nie zabijecie. - wzruszyła ramionami. Anette uśmiechnęła się i podeszła do niej. Odgarnęła jej z karku włosy i delikatnie przejechała po aorcie.
- Kusząca propozycja, ale w związku z tym, że narobiłaś nam tyle problemów musimy sobie to odbić. - Klaus zawołał parę uczniów. Podszedł do chłopaka i napoił go własną krwią po czym skręcił mu kark
- Co Ty wyprawiasz?! - krzyknęła do niego czując łzy w oczach. On uśmiechnął się kącikiem ust, a po chwili chłopak wstał. Klaus kiwnął do Anette, która ugryzła nadgarstek Eleny i podeszła wraz z nastolatką do chłopaka. Nastolatek nakarmił się krwią Eleny i wytarł usta.
- Ty. - zwrócił się do przerażonej dziewczyny, która stała obok. - Stań na jednej nodze. -Natomiast Ty kolego, jak tylko Twoja koleżanka się przewróci, nakarmisz się nią.
- Nie.. - szepnęła Elena rozgoryczonym głosem.

Obudził się z jękiem bólu.
- Jednak żyjesz. To dziwne, Nik powinien wyrwać Ci serce po tym, co mu zrobiłeś.
- Nie wiem o czym mówisz. - podniósł się i otrzepał ubranie z kurzu. Rebekah założyła ręce na klatce piersiowej i stanęła na przeciw niego. - Robiłem wszystko, czego Klaus ode mnie chciał.
- Przestań udawać głupiego, ukryłeś przed nim fakt, że sobowtór jednak wciąż żyje. - Stefan potarł swoją szczękę i obrócił się tyłem.
- Gdzie jest teraz Klaus?
- Przy odrobinie szczęścia, wraz z Anette urywają tej krowie głowę. - jak tylko skończyła zdanie, rzucił się na nią powalając na drogę. - Ty na prawdę ją kochasz. - mruknęła niezadowolona.
- Gdzie ona jest?! - warknął w jej stronę. Rebekah odepchnęła go i przygwoździła ręką do przyczepy samochodu. Wyrwała spod niej kawałek drewna.
- Uważaj, bo jestem bardzo zazdrosna. - powiedziała spokojnie i przebiła go nim.

- Gdzie jest Stefan? Co mu zrobiliście? - pytała rozgorączkowana.
- Ucina sobie krótką drzemkę. - odparł Klaus. - Jeszcze trochę wytrzymaj. - zwrócił się do dziewczyny stojącej na jednej nodze.
- Bonnie Bennet! - krzyknęła brunetka rozkładając ramiona w taki sposób, że wyglądała tak jakby chciała przytulić mulatkę. - Jesteś szybciej niż sadziliśmy.
- Anette, Klaus. - powiedziała wolno, zatrzymując się tuż przy nich. Za nią szedł Matt.
- A więc i jest przyczyna naszego problemu. - oznajmił Klaus. - Odpocznijcie sobie. - ponownie zwrócił się do pary licealistów. - Jesteś powodem, dla którego sobowtór żyje, co daje nam skutki uboczne przy tworzeniu hybryd.
- Jeśli chcesz kogoś winić za nieudane eksperymenty to tylko mnie.
- Jasne. - uśmiechnął się do niej. - Teraz będziesz miała szansę to naprawić. - w tej samej chwili drzwi sali gimnastycznej otworzyły się. Do środka weszła Rebekah wraz z Tylerem. – Poznajcie. Moja siostra Rebekah. - dziewczyna uśmiechnęła się do zgromadzonych. - Bonnie, napaskudziłaś ocalając Elenę.
- Puść mnie! - warknął wilkołak, natomiast Rebekah uciszyła go lekkim kuksańcem.
- Zostawcie go. - mruknęła Elena, w odpowiedzi Klaus szarpnął chłopaka za rękę i stanął na przeciw dwóch Pierwotnych, czarownicy i sobowtóra.
- Postawię sprawę jasno. - zaczął. - Za każdym razem, kiedy wraz z Antinuą chcemy zmienić wilkołaki w hybrydy, umierają w trakcie przemiany. - Klaus nagryzł swój nadgarstek i przyłożył go do ust Tylera. - Potrzebuję Cię do tworzenia nowych hybryd Bonnie, i ze wzgląd na Tylera. - szepnął skręcając mu kark. - Radzę Ci się pospieszyć. - wszyscy prócz trójki Pierwotnych patrzyli zszokowani na nieżyjącego Tylera i wściekli na Pierwotnego.

Obie Pierwotne w świetnych humorach siedziały na trybunach szkolnej sali. Klaus dołączył do nich, słyszeli dokładnie o czym mówią ludzie.
- On go zabił. - szepnął rozgoryczony Matt patrząc na swojego przyjaciela.
- Nie, on zrobił z niego wampira. - odparła Elena chodząc tam i z powrotem.
- I jeśli Bonnie się powiedzie przeżyje swoją przemianę. - dopowiedział Klaus podchodząc do nich. - Idź studiować te swoje księgi, a ja tymczasem zatrzymam Elenę. - sobowtór spojrzał na mulatkę i kiwnął głową. Panna Bennet wybiegła z sali wraz z Mattem. Po chwili salę opuścia Rebekah, która na prośbę brata wyniosła nieprzytomnego wilkołaka.

Elena przysiadła koło pary licealistów chcąc ich uspokoić.
- Jesteś pewien, że zdanie się na pomoc tej nastoletniej czarownicy to dobry pomysł? - spytała siadając obok niego na trybunach. Spojrzał na nią kątem oka.
- Nie mamy wisiorka żeby skontaktować się z najstarszą wiedźmą. Więc tak, w tej chwili to jedyny dobry pomysł. - powiedział i położył rękę na jej kolanie. - Znajdziemy sposób na tworzenie hybryd i raz na zawsze się stąd wynosimy. - dodał patrząc jej w oczy. W tej samej chwili drzwi sali gimnastycznej się otworzyły i stanął w nich młodszy Salvatore.
- Stefan. - szepnęła Elena i wstała. Spojrzał na nią, po czym spojrzał na Pierwotnych.
- Przyszedłeś ratować swoją panienkę, kolego? - spytał opierając swoje łokcie na kolanach. Anette patrzyła z zainteresowaniem na Stefana czekając na rozwój sytuacji.
- Przyszedłem prosić o przebaczenie, i dać moje słowo. - Anette uniosła brwi.
- Dobrze, ale Twoje słowo nic już nie znaczy. Już nie. - odparł Klaus ocierając jedną dłonią o drugą.
- Elena już nic dla mnie nie znaczy. - spojrzał jeszcze raz na nią. Jej twarz wydawała się rozgoryczona. - I wszystko o co mnie poprosisz, ja to zrobię. - Klaus spojrzał na Anette.
- Co sądzisz?
- Uważam, że warto to sprawdzić.
- Tak.. - zamyślił się chwilę i zbiegł z trybun, a za nim Anette. - Pożyw się nimi. Zabij ich. - Anette stała tuż koło Eleny, gdy Klaus wskazał Stefanowi parę licealistów. - Na co czekasz? Zabij ich. - dodał pospieszając szatyna.
- Nie! Stefan nie. Oni mi nic nie zrobią. Powiedzieli... - jęknęła z bólu przewracając się na parkiet po ciosie w twarz zadanemu przez Anette. Stefan w wampirzym tempie znalazł się tuż przy Pierwotnych, nim doskoczył do Anette, Klaus chwycił go za szyję i uniósł kilka centymetrów nad ziemią.
- Ona nic dla Ciebie nie znaczy? Twoje kłamstwa się pogłębiają.
- Pozwól jej odejść, daj jej spokój, a daje Ci moje słowo, że zrobię wszytko o co mnie poprosisz.
- Twoje słowo już nie ma żadnego znaczenia. - odparł ściskając mocniej szyję. - Całe lato żyliśmy karmieni Twoimi kłamstwami, ale nigdy nie zrobiłem tego. - powiedział po czym zaczął hipnotyzować Stefana, długo się wzbraniał, aż w końcu uległ zauroczeniu Pierwotnego. Puścił wampira, którego twarz była kompletnie wyzuta z emocji.
- Nie! - wyrwała się Elena i została ponownie popchnięta przez Pierwotną.
- Teraz ich zabij, Rozpruwaczu. - Klaus lekko obrócił się w kierunku licealistów i wskazał na nich ręką. Oczy Stefana pociemniały i w ciągu sekundy znalazł się przy parze nastolatków zabijając ich. Elena obserwowała to z niedowierzaniem.

- Zawsze miło jest obserwować wampira w jego prawdziwej naturze. - Pierwotny kucnął przy Elenie.- Szczególnie, gdy nie był takim przez pewien czas.
- Nie. To Ty mu to zrobiłeś. - odparła sycząc przez zęby brunetka.
- Ja zaprosiłem go na przyjęcie kochana, a on tańczy na stole. - gdy Stefan stał pożywiony krwią licealistów, do sali wpadła Rebekah z telefonem komórkowym w ręce.
- Gdzie mój naszyjnik? - warknęła, wszyscy obrócili się w jej stronę.
- O czym mówisz? - spytała Elena odgarniając włosy za ucho.
- Ona ma mój naszyjnik. Popatrz. - wręczyła telefon Anette, a ona zbliżyła zdjęcie. Za nią stał Klaus. Widziała już ten naszyjnik i nie chodziło wcale o to, że widziała go w posiadaniu Esther czy Rebeki.
- No proszę, jeszcze więcej kłamstw. – odezwała się Anette podając telefon Klausowi. - Gdzie on jest? - spytała stanowczo patrząc na sobowtóra.
- Już go nie mam. - powiedziała spokojnie.
- Kłamiesz! - wrzasnęła na nią Rebekah i rzuciła się ze swoimi kłami. Stefan chciał zainterweniować, ale został potrzymany przez inną Pierwotną.
- Przestań! - Klaus szarpnął swoją siostrą, a ta popchnęła Elenę na ziemię.
- Każ jej powiedzie gdzie on jest, Nik! - warknęła wręcz rozpaczliwie. Anette podeszła do nich.
- Załatwię to. - powiedziała i kucnęła przy dziewczynie. - Gdzie Twój naszyjnik? Szczerze. - Elena podniosła głowę trzymając się za ranę po ugryzieniu. – Wiem, że dostałaś go w prezencie, ale jest naprawdę ważny…
- Mówię prawdę. - Szepnęła. - Kathrine go ukradła.
- Katerina, oczywiście. - powiedział spokojnie Klaus. - To nie dobrze. Jeśli nie ma naszyjnika, to sprawia, że jest trudniej dla waszej czarownicy. - potarł dłonią brodę. - Ale skoro wybraliście trudniejszą drogę, włączmy zegar. - podszedł do zegara sędziowskiego i na telebimie włączył czas. - Jak myślicie ile potrzebuje Bonnie? - spojrzał w ich stronę. - 20 minut, tyle daję waszej czarownicy, by znalazła rozwiązanie naszego problemu. - podszedł do Stefana i położył mu rękę na ramieniu. - Jeśli czas minie pożywisz się, ale tym razem na Elenie.
- Klaus, nie rób mu tego! - krzyknęła w jego stronę, gdy odchodził.
- Nikt nie wychodzi, jeśli to zrobi, złam jej kręgosłup. - dorzucił po czym razem z Rebekah i Anette opuścili salę.

Rebekah wraz z Anette siedziały w sali chemicznej gdzie leżał wciąż nieprzytomny Tyler i pilnująca go Caroline. Anette popatrzyła na stoper w telefonie, pozostały trzy minuty. Nagle Tyler obudził się, wyrywając wszystkich z letargu.
- Gdzie ja jestem? Co się stało?
- Klaus przemienia Cię w wampira. - powiedziała ochryple Caroline. - Hybrydę. Jesteś w trakcie przemiany.
- Nie pomiń najlepszego kochana. - odezwała się Anette. - Przeżyjesz, o ile Bonnie znajdzie sposób na to byś się nią stał, jeśli nie... - zawiesiła głos. - Wtedy na prawdę umrzesz.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała spokojnym już głosem Caroline. Tyler patrzył na Anette.
- Twój głos...
- Tak poznaliśmy się na balu maskowym, Twoja matka mnie przegoniła. - mruknęła i machnęła ręką.
- Zastanawiam się jak radzi sobie wasza wiedźma. - wtrąciła Rebekah. - Tik, tak. - dodała pokazując im zegar w telefonie.
- Pilnuj ich, ja sprawdzę co udało się załatwić Niklausowi. - powiedziała Anette i wyszła z sali.

Weszła do stołówki szkolnej, gdzie znajdował się Klaus, Elena i Stefan.
- Ciekawe zjawisko, prawda Anette? - zwrócił się do przyjaciółki chociaż stał do niej plecami. Elena odwróciła się i spotkała z zainteresowanym spojrzeniem Pierwotnej. - Jedyna rzecz, która powstrzymuje go od wyssania jej z krwi, jest miłość do tej dziewczyny. Dlaczego tego nie wyłączysz? – na końcu zwrócił się do Stefana i puścił Elenę, ale Anette go zastąpiła.
- Nie. - warknął.
- No proszę, cała ta ludzkość Cię zabija. Ta wina, musi być wyczerpująca. Wyłącz to.
- Stefan... - Pierwotna szarpnęła ją patrząc na nią wyczekująco.
- Jesteś silny, ale nie do tego stopnia. - powiedział i wyrwał mu z ręki kawałek drewna, który najwyraźniej miał zamiar wsadzić sobie w serce. - Wyłącz to. - szepnął Klaus.
- Nie! - wykrzyczał Stefan i odepchnął Pierwotnego od siebie. Mikaelson zaśmiał się i w ciągu sekundy przyparł młodego wampira do ściany.
- Wyłącz to! - Wrzasnął do niego patrząc głęboko w oczy.
- Coś Ty mu zrobił?- spytała Elena będąc trzymana za jedno ramię przez Anette.
- Naprawił go. - szepnęła jej na ucho z uśmiechem. Klaus podszedł do nich.
- Test chyba nie będzie potrzebny, Rozpruwaczu? Masz ochotę na trochę krwi? Z szyi sobowtóra? - spytał odgarniając dziewczynie włosy z karku. - Zostawmy ich. - powiedział do Anette i chwytając za rękę pociągnął do wyjścia.

- Wyrok zapadł. Pierwsza czarownica mówi by sobowtór był martwy. - powiedział Klaus wchodząc do sali od chemii.
- Możemy ją zabić? - zapytała uradowana Rebekah.
- Nie, jestem całkowicie pewien, zresztą Antinua uważa tak jak ja, że to oznacza całkowite przeciwieństwo. - Rebekah złapała Caroline, by ta nie mogła się wyrwać. - Anette. - odwrócił się do brunetki, która wręczyła mu próbówkę. - To krew Eleny, wypij ją. - powiedział do Tylera.
- Nie, nie, nie, Tyler nie. - mówiła Caroline próbując się wyrwać Pierwotnej blondynce.
- Jeśli się nie nakarmi to i tak umrze, a jednak wolisz by żył, sama mu obiecałaś, że wszystko będzie dobrze. - powiedziała Anette spoglądając na Caroline, a zaraz potem popatrzyła na wilkołaka wyczekująco. Tyler wziął do ręki probówkę i przychylił pijąc jej zawartość. - Grzeczny chłopiec. - uśmiechnęła się. Tyler przewrócił się i zaczął mieć wstrząsy jak przy pierwszej przemianie w wilkołaka. Chwycił się za głowę, tak że prawie wyrywał sobie włosy. Klaus przykucnął przy nim. Tyler podniósł głowę, a gdy oboje spojrzeli na jego oczy, były bursztynowe.
- To dobry znak. - szepnął Klaus. Anette nie mogła uwierzyć własnym oczom. Udało im się stworzyć kolejną hybrydę, kogoś takiego jak oni. Nie wierzyła, że kiedykolwiek to będzie możliwe. Była wręcz przeciwna i nawet zabicie Glorii miało na celu spowolnić cały ten proces, powstrzymać Klausa od tworzenia nowego gatunku. Teraz, kiedy odkryli, że to naprawdę możliwe postanowiła dopomóc ich szczęściu.

4 komentarze:

  1. To też mój ulubiony odcinek. Trochę pozmieniane. Klaus zmienił jakiegoś chłopaka w wampira a potem Stefan wyssał z niego krew? Bo nie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. mój bląd, przy ponownym sprawdzaniu i poprawianiu zdań. powinno być, że Stefan miał pożywić się tylko na tej dziewczynie nie na nich obojgu, a temu chłopakowi wyrwać serce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. To także jeden z moich ulubionych odcinków. Mam nadzieję że szybko dodasz nexta.

    OdpowiedzUsuń
  4. I like it !!! Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale 5 wracałam akurat do domu na święta i dopiero teraz mam chwilę, żeby napisać parę słów :) Rozdział baardzo fajny ^^ Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam Klausa i Rebekah <3 Trochę brakowało mi w tym rozdziale Antinuy. Czekam na kolejny i pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń