Witajcie,
To już prawie półmetek tego opowiadania! Ależ ten czas leci, niby to opowiadanie jest całe do konca napisane od listopada, ale wciąż jednak poprawiam zmieniam i staram się ulepszać. Tym razem pozmieniałam bardziej pewną część w historii serialu, mam nadzieje że się Wam spodoba i że nadal będziecie chętnie mojego bloga odwiedzać. Co więcej? Życzę miłego czytania ;)
Pozdrawiam,
Pozdrawiam,
Female Robbery
________________________________________________________________________________
- Pakuj się. Wyjeżdżamy o świcie. - powiedział Klaus, gdy Anette
wychodziła spod prysznica osłonięta jedynie krótkim frotowym
ręcznikiem
- A co z Rebeką? Od naszego powrotu się nie pokazała. -
powiedziała rozczesując włosy. Klaus wyciągnął telefon i
wyszedł.
- Cześć siostrzyczko, żałuj że nie byłaś na imprezie. Tatuś
nie żyje, czas na rodzinny zjazd, czekamy na Ciebie. - gdy skończył
zobaczył połączenie od Stefana. - Już się za mną stęskniłeś?
- spytał rozbawiony.
- Dzwonię podziękować za wolność.
- Zawsze dotrzymuję słowa. - mówił i skręcił do uliczki, gdzie
mieściła się ciężarówka z trumnami.
- Tylko połączyło się to ze zbyt dużym kosztem. Zabrałeś mi
wszystko Klaus. - mówił spokojnie i przeciągał słowa.
- Co było to było, wierz mi, urazy są nudne. - podszedł o
ciężarówki i otworzył zamek przyczepy.
- Wiesz co nigdy nie stanie się nudne? - Stefan zawiesił glos.
Usłyszał przez telefon jak klapa przyczepy się odsuwa. Twarz
Klausa zbladła. - Zemsta. - powiedział cicho. Klaus nie
odpowiedział. - Co jest? Zgubiłeś coś? - spytał rozbawiony
Salvatore.
- Co Ty wyrabiasz?
- Rozkoszuje się wolnością. - odparł przejeżdżając dłonią po
jednej z trumien.
- Pozabijam wszystkich, których znasz. - warknął do telefonu.
- Jeśli to zrobisz nigdy nie zobaczysz swojej rodziny. Coś mnie
ciekawi. Jak na kogoś kto przez 1000 lat był o krok od każdego,
byłeś przygotowany na coś takiego? - Klaus wyłączył się i
wrócił do pokoju hotelowego.
Anette pakowała właśnie swoje ubrania do walizki. Klaus wszedł do
środka zamaszyście trzaskając drzwiami. Brunetka popatrzyła na
niego kątem oka, gdy podszedł do barku I nalał sobie szklanki
Burbona.
- Coś się stało? - zapytała oglądając jedną z koszulek. Klaus
przełknął sporą ilość alkoholu i podszedł do niej.
- Stefan ma trumny z Elijah, Finnem i Kolem. Rebekah dalej nie
odbiera telefonu. - Anette włożyła bluzkę do walizki I zamknęła
ją.
- Idźmy więc po nie. - odparła swobodnie. - Przypominam Ci, że
miało nas tu nie być od ponad pół roku.
- Myślisz, że tego nie wiem?! - warknął mając twarz kilka
centymetrów od jej twarzy. - Ten przeklęty wampir wymyślił sobie,
żeby zabrać wszystkie trumny. Również tę, której nie da się
otworzyć.
- I nie ma sposobu na jej otwarcie. Wciąż nie widzę problemu by po
nie pójść. - uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Stefan wyłączył już telefon i z tego, co widziałem wieczorem
ulotnił się zostawiając Damona wraz z Eleną.
- Znajdźmy więc tego krnąbrnego Salvatore, zabijmy go i weźmy
trumny. Myślę, że mimo wszystko z Damonem się skontaktuje, a
Damon lubi przebywać w miejscowym barze.
Jak spodziewała się Anette w Grillu przebywał Damon, z Alarickiem
i Eleną. Ona weszła tam wraz Klausem. Alaric zajmował się
sprawdzaniem prac przy barze, natomiast Damon i Elena dyskutowali nad
czymś intensywnie i nie zdążyli się zorientować, że hybrydy są
tuż za nimi.
- Nie przejmujcie się naszą obecnością. - zaczął Klaus, wzrok
obydwojga miejscowych spoczął na dwójce hybryd.
- Klaus. - Mruknęła z przestrachem Gilbertówna.
- Masz zamiar to zrobić w Grillu, na oczach wszystkich? - spytał
mierząc się z nim wzrokiem. - To trochę poniżej Twojego poziomu.
- Nie wiem o czym mówisz. Po prostu przyszliśmy się napić wraz z
moją. - kiwnął na nią głową.
- Dziwne, że wróciliście akurat teraz do miasta. - powiedział
spokojnie Damon.
- Moja siostra zdawała się tęsknić. Musiałem to załatwić. -
odparł podchodząc w ich stronę.
- Urocza sex bomba? Świr? Nie trudna do znalezienia.
- Wrosła w to Wasze malutkie miasteczko, myśląc że i nam się ono
spodoba. - odezwała się Anette zakładając ręce na piersiach.
Klaus odwrócił się do sobowtóra.
- Zabrałaś mi mój świat. - powiedział spoglądając na nią.
Zaraz obok niego znalazła się Anette.
- Czego jeszcze chcecie? - spytała przełykając ciężko ślinę.
- Wystarczy, że powiesz gdzie jest Twój kochaś Stefan. - odparła
brunetka i zmierzyła wzrokiem nastolatkę przybliżając się
bardziej do niej.
- Stefan zwiał z miasta zaraz po tym jak Twój kochaś zwrócił mu
wolność. - odparł z ironią Damon pochodząc do nich.
- To nie dobrze. - mruknął Klaus i rzucił jedną z lotek w sam
środek tarczy. - Twój brat ukradł nam coś bardzo ważnego. -
zaczął. - Chcemy go znaleźć i zabrać co nasze.
- To brzmi jak problem Stefana, nie nasz. - powiedziała spokojnie
Elena. Anette ponownie przysunęła się bliżej, tak że szatynka
czuła jej oddech na swojej twarzy.
- Dla nas to poszerzenie grona podejrzanych kochana. - uśmiechnęła
się z przekąsem.
Damon stał w salonie i nalewał sobie Burbona, odwrócił się
czując, że jest obserwowany.
- Może mi też nalejesz? - spytała schodząc po schodach.
- Alkohol proponuje jedynie przyjaciołom. - Pierwotna zaśmiała
się.
- Wciąż możemy nimi zostać, bylebyś współpracował ze mną. -
odparła stając na przeciwko niego.
- Bez Klausa, tylko z Tobą? - zapytał ignorując jej wypowiedź.
- Mój przyjaciel ma inne sprawy na głowie, ja postanowiłam trochę
po szpiegować. Kto by pomyślał, że Twój braciszek Cię zdradzi?
- Akurat siedziałem w pierwszym rzędzie, gdy Rebekah zdradziła
Klausa i Ciebie. – odparł z ironicznym uśmiechem i napił się.
- Tak, ma wiele żalu w sobie. Ale każdy popełnia błędy. I wciąż
uważasz, że nie wiesz gdzie się podziewa?
- To właśnie problem z tymi, których zwykłem nazywać
rodzeństwem, nie masz pojęcia co mają zamiar zrobić. - zaśmiał
się nerwowo. Anette przeskanowała jego twarz wzrokiem. - Nalał
jej szklankę i podał. - Na zdrowie. - powiedział i wypił duszkiem
prawie połowę zawartości szklanki. - Dlaczego jesteście tacy źli
na mojego brata? Ukradł coś?
- Naszą rodzinę. Pierwotnych. Klaus ich zasztyletował i umieścił
w trumnach, czekał aż zbierze ich wszystkich i wówczas mieliśmy
ich obudzić. A on po prostu sobie zabrał pozbawione krwi ciała. -
mówiła odwrócona do okna.
- Oczywiście, taki to już jest mój zabójczy braciszek. - mówił
spokojnie i podszedł do niej. - Z chęcią pomógłbym Wam go
odnaleźć, ale problem w tym, że dla Was nie pracuję. - Anette
uśmiechnęła się.
- Twój drink na kilometr cuchnie werbeną, więc zahipnotyzować Cię
nie mogę, a zabicie Ciebie byłoby niekorzystne, bo zdajesz się być
jedyną szansą byśmy odnaleźli Twojego młodszego braciszka. -
wampir spojrzał na nią z ukosa. - Ale maleńka demonstracja nikomu
jeszcze nie zaszkodziła. - powiedziała i wyciągnęła telefon.
Powiedziała przez telefon do kogoś ze można startować. -
Prawdopodobnie ani Klaus w barze, ani ja teraz nie wyraziliśmy się
dość jasno, co do odnalezienia Stefana, widać zareagujecie lepiej,
gdy będzie to pokaz przemocy.
Klaus mówił z jedną z hybryd o wyburzeniu ścian. Weszła do
środka i ściągnęła skórzaną kurtkę.
- Okazały dom. Nie sądziłam, że znajdziesz tutaj coś takiego w
kilkadziesiąt minut.
- Potrafię być przekonujący. - powiedział i pocałował ją. -
Jak sprawa z Damonem?
- Myślę, że jakoś trochę go przekonałam. - odparła z
uśmiechem.
- Tyler! - krzyknął i Anette odwróciła się do niego. - Dobrze
Cię widzieć. Mam do Ciebie pilną sprawę.
- Jasne, słucham.
- Pomóż mi w zlokalizowaniu Stefana Salvatore. - położył mu rękę
na ramieniu. - Zabrał mi moje najdroższe skarby i byłbym naprawdę
wściekły gdyby zostały na dłużej w niepowołanych rękach.
- Pewnie, z chęcią. Jest mały problem, odkąd jestem hybrydą nie
ufają mi. Nie powiedzą mi słowa.
- Nawet Caroline? - wtrąciła Anette. - Wiesz jesteście parą, na
pewno Elena mówi jej o wszystkim...
- Możliwe, ale ze mną zerwała. - Anette podeszła do Tylera
wpychając się między niego a Klausa.
- Tyler, postaraj się. To jest ważne, to sprawa życia moich
przyjaciół. - pogładziła go wierzchem dłoni patrząc mu głęboko
w oczy.
- Antinua mówi prawdę, jeśli tylko pomożesz nam się z nim
skonfrontować dam Ci wolność i nie będziesz musiał martwić się
o to, czy ktoś jeszcze Ci zaufa. - Tyler przeniósł wzrok z Anette
na Klausa i kiwnął głową zgadzając się na taki układ.
Zmierzchało gdy Anette otrzymała telefon. Klaus siedział w
pracowni starając się jakoś zagospodarować przestrzeń jaką udało
mu się zdobyć. Anette odebrała.
- Anette? Tu Elena Gilbert. Chcę zawrzeć mały układ. - mówiła
zdenerwowana, nie do końca przekonana swoim pomysłem. Anette
popędziła ją. - Spotkajmy się w domu Salvatorów. Damon jest z
Alarickiem, a Stefan...sama nie wiem gdzie.
- Jeśli tylko okaże się to jakąś pułapką to Klaus i hybrydy
zniszczą wszystkich, których kochasz, a także Ciebie.
- Wiem. - odparła pewnie. - Po prostu przyjdź i wtedy porozmawiamy.
- Anette była w szoku determinacją tej dziewczyny, która bez
wątpienia nie wyglądała na silną. Miała jednak w sobie pewną
iskrę. Tak jak wszystkie Petrovy pomyślała. Mijając Klausa
powiedziała, że idzie nakarmić swoje żyły i wróci później. Nie
pytał o nic więcej, jego głowę zaprzątały myśli o Stefanie i trumnach będących w jego posiadaniu.
Weszła na ganek przed domem braci Salvatore. Zapukała kilka razy w
końcu drzwi otworzyła jej drobna brunetka.
- Jestem. - powiedziała rozkładając ręce. - Jaka to sprawa?
- Zawrzyjmy układ. - odparła Elena gestem ręki pozwalając jej
wejść. Nic więcej nie mówiąc machnęła na nią ręką i skierowała się w stronę piwnic. Anette szła za nią. - Pewnie
zdziwił Was brak Rebeki na przyjęciu. - powiedziała ze spokojem i otworzyła ciężkie drewniane drzwi do celi, w której była swego
czasu zamknięta, jeszcze przed przełamaniem klątwy. Spojrzała na
ziemię. Leżało tam sine ciało blondynki ubrane w szkarłatną
sukienkę.
- Sztylet w plecach? Jakie to typowe. - mruknęła wchodząc do
środka z założonymi rękami.
- Masz dziwną tendencję do usypiania członków mojej rodziny. To
jakiś fetysz? Pobudzasz się tym? - spytała unosząc jedną brew do
góry.
- Oddam Wam Rebekę, ale za to zostawicie Jeremiego w spokoju. -
Elena puściła kąśliwy komentarz pierwotnej mimo uszu.
- Siostra za brata? Myślę, że to dość uczciwy układ, tym
bardziej, że wciąż mamy kogo zabijać. Jest Bonnie – czarownica,
do której nienawiść jest czysto rasistowska, gdyby była zwykłym
szarym człowiekiem mogłabym ją zostawić w spokoju. - podeszła do
Rebeki i wyciągnęła sztylet, ją samą przewracając na plecy. -
Caroline, wampirzyca ale uganiająca się za hybrydą który
posłuszny jest Niklausowi, Alaric...
- Myślę, że jest coś o czym powinnaś wiedzieć. - przerwała
monolog brunetki. Ta tylko wstała I spojrzała uważnie na
sobowtóra. - Rebekah wie, że Ty i Klaus zabiliście ich matkę.
Pomogła w intrydze z Mikaelem z tego powodu.
- Nie omieszkam poinformować o tym Niklausa. - odparła z przekąsem.
- Oszczędzimy Twojego brata, ale tak długo jak Stefan ma trumny
każdego dnia ktoś z Twoich pozostałych bliskich może zginąć
Eleno, lepiej byś namówiła swojego chłopaka na spotkanie z nami i oddanie ich nim będzie za późno. - mówiła machając sztyletem
przed twarzą Anette.
Stał nad ciałem swojej siostry wsadzając w nią z powrotem
sztylet. Anette stanęła w futrynie drzwi. Patrzyła na tę scenę z
założonymi rekami.
- To, że wie, powoduje, że na razie nie może nam pomóc. -
powiedział czując obecność Pierwotnej za sobą.
- Wiem. - odparła spokojnie. - Cieszy mnie jedynie fakt, że Elena
Gilbert ma wciąż wiele do stracenia, nawet jeśli jej brat będzie
żył. - dodała. Klaus podszedł do niej.
- Tyler Lockwood widział Damona Salvatore w pobliżu starego
indiańskiego cmentarza, myślę, że rychło będziemy świętować
zwycięstwo.
***kilka dni później***
- Jestem w drodze do jej domu. - powiedział skręcając w kolejną
uliczkę.
- Gratuluję. Jednak dobrze mieć dodatkową hybrydę w zanadrzu. -
odparła uśmiechając się do swojego obicia w lustrze. - Liczę, że
załatwisz tę sprawę jak należy, bo ani ja, ani Niklaus nie lubimy
partaczy. - dodała mniej przyjemnym głosem.
- Oczywiście. - Anette rozłączyła się bez pożegnania. Hybryda
podjechała pod znaleziony adres i stanęła oko w oko z Abigail
Bennet. Gdy Anette rozłączyła się Klaus powiadomił ją, że już
muszą ruszać.
- Stefan!! - krzyknął Klaus stojąc przed budynkiem niegdyś
należącym do gromady czarownic z Mystic Falls. Po chwili z budynku
wyszedł Stefan I Damon. Z tyłu Elena, Tyler I Caroline wywiozły
trumny. Tylko trzy.
- Gdzie czwarta? - spytała Anette.
- Jeśli uda Wam się nas zabić sami sobie po nią pójdziecie. -
Klaus uśmiechnął się kącikiem ust.
- Jakież to słodkie, nie sądzisz? - spytał patrząc na Anette,
która prychnęła. Po chwili Klaus zerwał się do pojedynku ze
Stefanem, podczas gdy Damon chciał zająć się Anette. Krążyli
wokół siebie.
- Będziesz tak spacerował? Nie dziwota, że Elena wciąż woli
Stefana, jeśli robisz do niej takie podchody. - mówiła
gestykulując. Kiedy skończyła skoczył do niej łapiąc za kark I
przyduszając do ziemi. Nie musiała wiele się wysilać by oderwać od
siebie jego dłoń. Wampir jęczał z bólu wykręcanej ręki. A Anette z
uśmiechem przygwoździła go do ziemi. Po drugiej stronie widziała jak
Klaus pojedynkuje się ze Stefanem, I o dziwo nie cały czas dawał
sobie z nim równo radę. W końcu dopadli na jedno drzewo, Stefan
oderwał gałąź I trafiłby już w Klausa gdyby ten w ostatniej
chwili nie usunął się wampirzym tempem z kierunku ciosu. Anette
wymieniała ciosy rękami, a także rzucanymi kawałkami drewna z
Damonem. Kiedy przycisnął ją do drzewa przesunęła po jego klatce
piersiowej wbijając rękę tak że prawie chwyciła serce.
- Damon! - krzyknęła Elena, która patrzyła ze łzami w oczach jak
starszy Salvatore prawie osuwa się na nogach. Anette wyciągnęła z
niego rękę I odepchnęła go.
- Jesteś skończony Salvatore. - warknęła I sięgnęła po jedną z
leżących w lesie gałęzi. Miała już celować w jego klatkę gdy
usłyszała krzyk Caroline, która próbowała rzucić się na Klausa, a
który również był bliski zakołkowaniu młodego Salvatore. Nim
jednak to się stało Tyler Lockwood skoczył do gardła Caroline
gryząc ją dotkliwie. Anette wraz z Klausem odsunęli się od braci I
stanęli blisko siebie. Elena podbiegła do Caroline, której rana
mocno krwawiła. Tyler stał jak oniemiały pośrodku I nie wiedział co
ma zrobić.
- Caroline...wybacz...ja... - zaczął plątać się w swoich słowach i w końcu zniknął między drzewami zostawiając przyjaciół na pastwę
Pierwotnych.
- No cóż, sami siebie wykańczacie. - zaśmiał się Klaus. - Nie
sądziłem, że Tyler zaatakuje swoją piękną blondynkę. - dodał
po chwili otrzepując się z piasku I ziemi. - Oddaj trumny Salvatore
jeśli nie chcesz sam zginąć w ten sposób.
- Prędzej umrę niż pozwolę Ci je wziąć. - warknął. -
Zniszczyłeś we mnie wszystko, nie zadowolę Twoich pragnień. -
odparł z pogardą. Caroline kaszlnęła kilka razy plując krwią.
- Jeśli za 48 godzin Caroline nie otrzyma krwi umrze, jesteś pewien
Salvatore, że nie chcesz oddać trumien?
- Nie oddam ich.
- Nie oddam ich.
- Jestem w stanie dać jej swojej krwi, jeśli oddasz chociaż te
trzy trumny. - powiedziała Anette wskazując ręką na trzy
drewniane pudła za plecami Eleny I Caroline.
- Nie..
- Stefan. - szepnęła Elena. - Oddaj im je, nie pozwolę Caroline
zginąć.
- Znajdziemy inny sposób. - odparł.
- Dobrze wiesz że nie ma innego braciszku. - mruknął Damon
starając się uśmiechać. - Oddajmy im te trzy trumny, a tamtą
czwartą jeszcze ponegocjujemy.
- Wreszcie coś rozsądnego. - odezwał się Klaus. Stefan wszedł
wraz z Damonem do opuszczonego domu, a Anette podeszła do Caroline z
otwartą raną na swoim nadgarstku dając jej do wypicia. Klaus
zaczął zjeżdżać z trumnami do furgonetki.
- Podziękowałabym... - zaczęła Caroline.
- Wiem. Nie masz za co, ale uwierz mi robię to nie tylko dla
odzyskania trumien. Uważam po prostu, że ginięcie z ręki
ukochanego, kiedy trochę postradał zmysły I nie wie dla kogo
walczy jest nie na miejscu. - uśmiechnęła się do nich. - Jeszcze
się spotkamy Caroline Forbes.
Jedyna hybryda właśnie zwoziła ostatnią trumnę, podczas gdy
Klaus i Anettte wycierali je z kurzu.
- Odzyskaliście trumny, uwolnicie ich? - Spytał chłopak.
- Jeszcze nie. - Odparł Klaus odwracając się do niego. - Anette,
mogłabyś przynieść wino? - Wampirzyca niechętnie, ale kiwnęła
głową i ruszyła do kuchni. - Nadal mam niezałatwioną sprawę. -
Odparł w jego kierunku i ruszył do salonu.
- Jaką? - Spytała hybryda, gdy Klaus odwrócił się przez usta
chłopaka wypływała krew, gdy upadł odsłonił postać jednego z
braci, który trzymał jego serce w dłoni.
-Elijah. - Powiedział przestraszony Klaus.