Oto pierwszy rozdzial tego opowiadania, prolog byl jedynie wstępem i mam nadzieje, że Was zachęcił do czytania, szczególnie tych, którzy pierwszy raz mają stycznosc z moim blogiem. Co więcej planuję by to byla druga a zarazem ostatnia część. Naliczylam okolo 20 rozdzialow z tego co sobie zaplanowalam. Wole mimo wszystko tego tak obiecywac dokladnie bo wiele sie zmienia i wszystko wyjdzie w praniu
Niestety nikomu sie nie udalo odgadnac, ale tez niewielu próbowało. Cóż, pozostaje Wam dowiedzieć sie poprzez przeczytanie rozdziału.
Pozdrawiam,
Female Robbery
_____________________________________________
Kiedy wyrwala sie z jego objec poczula jak łzy cisna się jej do oczu. Wpatrywala sie w wampira nie mogac ukryc zachwytu że spotkania.
***1917***
Trwala wojna, szpitale byly przepełnione rannymi w walce żołnierzami jak i cywilami. Szpitale potrzebowaly pielegniarek i lekarzy. Wsrod nich byly Anette i Rebekah. Każda wojna była dla nich swego rodzaju uczta. Mogly do woli karmic sie na ludziach którym nie dawano szans na przezycie. Tym razem nie bylo inaczej. Anette wraz z jednym z mezczyzn, ktory pracowal tam jako wolontariusz odwozili tych, nad ktorymi zapadl wyrok.
- Ja. Nie. Chce. Umierac. - powiedzial ochryplym glosem, mimo swojego stanu sciskajac mocno jej nadgarstek. - Proszę. - Wyszeptal spogladajac jej w oczy.
Byla głodna, ale widziala w jego spojrzeniu determinacje przetrwania. Spojrzala w kierunku wolontariusza.
- Nie ruszaj sie. Cokolwiek sie tu wydarzy zapomnisz o tym. - Powiedziala niskim głosem hipnotyzujac go i zaraz potem wrocila do rannego. - Moge Ci pomoc, ale wowczas bedziesz potworem zerujacym na ludzkim cierpieniu, nie postarzejesz sie nawet o dzien i nigdy i nie zalozysz rodziny.
- Nie. Pozwol. Mi. Umrzec.- Powiedzial majac prawie zamkniete od gorączki oczy. Anette ugryzla swoj nadgarstek i przylozyla krwawiaca reke do jego ust.
- Pij. - Szepnęła podnosząc mu glowe by latwiej bylo mu przelknac szkarlatna ciecz. Kiedy skonczyl otworzył szerzej oczy. - Jak Ci na imie?
- Lorenzo. - Odparl.
- Do zobaczenia w moim swiecie Lorenzo. - odpowiedziala i skrecila mu kark. Wychodzac poraz kolejny zahipnotyzowala chlopaka by uzyczyl swojej krwi nowemu adeptowi.
***teraz***
Anette weszla wraz z Enzo do budynku z którego kilka chwil temu wyszla. Megan wlasnie podawala do stolu.
- Dobrze wydawalo mi sie, że gdzies Cie widzialam. - Powiedziala i podala jej zdjecie w ramce, na ktorym byla wraz z Enzo.
- Boze...to zdjęcie z plantacji. Pamietam ja! - Zawolala radosnie.
- Teraz popadla w ruine, wyjechaliscie a miasto zostalo przejete przez Marcela.
- No tak, zapedy podopiecznego Klausa doprowadzily nawet do zasztyletowania Kola. - odparla z przekasem. - Jestem Anette Mikaelson. - Podala reke starszej kobiecie i oddala jej zdjecie.
- Wiem kochanie. Enzo opowiadal mi o tym jak zamienilas go w wampira i dalas mu nowe zycie. - Anette mimo pewnosci siebie, tego co potrafi i co robi, rzadko kiedy slyszala cos tak dobrego o sobie jak dawanie drugiego nowego zycia czlowiekowi. Odparla niesmialo "dziękuję". - Siadajcie. Enzo poczestuj swoją przyjaciółkę swoimi zapasami, na pewno jest spragniona.
- Nie trzeba...
- Jasne ze trzeba, to dla Was najlepszy pokarm. - Kiedy siedzieli jedzac obiad i popijajac ja krwia, a Megan woda, Anette by nie mowic jeszcze jak tu sie znalazla, zapytala ich jak sie poznali.
- Megan uratowala mi zycie, jak Ty kiedyś.
- Nie przesadzajmy.
- To prawda. W czasie drugiej wojny światowej pojechalem walczyc do Afryki, tam mielismy lekarza, raz zorientował sie kim jestem. Zaaplikowal mi potezna dawke werbeny i obudzilem sie w jakims lochu. Ten lekarz był naukowcem. Tebn facet robil nam badania, wycinal kawalki ciala, bo chcial wynalezc lek, ktory bedzie działał na ludzi by tak szybko sie regenerowali jak wampiry. Byl tez chwilowo inny wampir, jemu udalo sie uciec. - Westchnal, ale Anette zauwazyla grymas zlosci na jego twarzy, jednak o to postanowila zapytac później. - Wtedy pojawiła sie Megan. Byla tam pielegniarka, dawala mi swojej krwi kiedy tylko byla mozliwosc i w koncu go zaatakowalem, zabilem i uwolnilem, a Megan postanowila wyjechac ze mna.
- Nie ukrywam, ze bardzo mi sie podobal. Co prawda to wampir, ale byl tak szarmancki i inteligentny, ze nie potrafilam odejsc bez niego. Najpierw bylismy parą potem udawalismy. On mojego syna a teraz wnuka, co kilka lat przeprowadzalismy sie, by nikt nie nabral podejrzen, ale tutaj mieszkamy piaty rok...
- Dlaczego nie chcialas zostac wampirem?
- Bo to nie jest prawdziwe zycie, kiedy wszyscy sie starzeją i umieraja, a dla Ciebie czas sie zatrzymal. Jestes Pietwotna, nie ma broni byś mogla zginac, ja obawialam sie, ze lada chwila ktos moze dowiedziec sie kim jest Enzo i mi go odebrac. - Enzo ujal jej dlon i uscisnal delikatnie.
- A Ty Anette, co się z Toba dzialo? - Zapytal patrzac na nia uwaznie.
- Jezdzilam po swiecie, zostałam zasztyletowana i przywrocona do zycia, pozbylismy sie klatwy.
- Jestes hybryda? - Pokiwala twierdzaco glowa. - Anette gdy byla dzieckiem jej wioske zaatakowaly wilkolaki udało jej sie przezyc i teraz jest wampirem i wilkolakiem.
- Czyli gdybys nawet nie byla Pierwotna ciezko by bylo Cie zabic.
- Zgadza sie. Ogolnie Esther wrocila do zycia, Mikael nas znalazl, a prawie się go pozbylam wspolpracujac z wiedzma. Na szczescie oboje nie zyja. Finn tez nie żyje.
- A co z reszta? Klausem, przeciez byliście nierozlaczni. - Anette usmiechnela sie blado i przymknela oczy.
- Niklaus nie zyje. - Odpowiedziala zgodnie z prawda. - Patrzylam jak jego cialo plonie, powiedzialam o tym tylko Elijah, on miał powiadomic reszte. Zabilam tego pieprzonego sobowtora i ruszylam w droge.
- Przepraszam Was kochani ale muszę się polozyc. - Odezwala sie nagle Megan. - Mysle ze i tak o takich rzeczach powinniscie porozmawiac w cztery oczy. - Usmiechnela sie promiennie i wstala od stolu. - Nawet nie zaprzeczaj. - Spiorunowala wzrokiem Enzo. Nie widzieliscie sie niemal wiek.
- Odprowadze Cie. - skapitulowal i nim Megan wyszla z kuchni dal jej butelkę Burbona.
- Zasnela od razu. - Z barku wyciagnal kolejna butelke i usiadl na przeciw niej. - Opowiesz mi co sie stalo z Klausem? - Popatrzyla na niego odkrecajac butelke i wziela duzy lyk.
- Jasne, opowiem Ci o tym jak sie stoczylam wystepujac przeciw rodzinie. - Usmiechnela sie zlosliwie patrzac w bursztynowa ciecz. Opowiedziala mu wszystko odkad pozbyli sie klatwy. Wraz z tym jak sprowadzila smierc na Klausa. - Teraz gdy spotkam go po Drugiej Stronie bedzie to dla mnie gotsze niż piekło.
- Klaus Cie kocha chocbys mu wbila sztylet w plecy to nigdy by Cie nie skrzywdzil.
- Z tym sztyletem Ci sie udalo. - Pokiwala mu palcem przed oczami. - Wiesz jakie jest lekarstwo na smutek i wyrzuty sumienia? - Spytala i ponownie wypila porcje alkoholu prosto z butelki. - Wylaczenie wszelkich uczuc. Dzialasz jak robot: zywisz sie, zaspokajasz pragnienie krwi i ewentualnie zabijasz. Robisz straszne rzeczy tylko po to by zagluszyc to pieprzone poczucie winy i smutek, ktory Cie zzera od środka, jakby ktos robil Ci transfuzje krwi wtlaczajac w zyly werbene. Wiesz co w tym jest najgorsze? Ze nie ma okreslonego czasu by tego sie pozbyc. Jezdze juz pol roku po swiecie i to wraca. Nie pozbedziesz sie tego, ale mimo wszystko to latwiej zniesc. - Mowila nieprzerywanie patrzac jakby pustym wzrokiem na Enzo, ktory z kolei wpatrywal sie w nia. - Dziwnie na mnie patrzysz. - Uniosla jedna brew do góry.
- Śmierć Klausa wyprula z Ciebie wszelka szlachetnosc... - Anette w mgnieniu oka zlapala go za szyje i przycisnela do sciany.
- Byłabym bardziej szlachetna rozpaczajac i nie karmiac sie? - Zapytala opierajac swoje czolo o jego. - Zyje na tym swiecie ponad tysiac lat, nalezy mi sie takie a nie inne uttacenie kawalka siebie. - Druga dlonia pogladzila jego twarz. - A teraz spotkalam Ciebie, na chwile przy Was zapomnialam co tutaj robie.
- A co robisz? - Zapytal masujac szyje kiedy tylko go wypuscila.
- Katerina wyslala mi list, w Nowym Orleanie podobno jest cos lub ktos, kto powie mi prawde o swoim pochodzeniu, o mojej prawdziwej przeszlosci.
- Co Cie powstrzymuje? - Wzruszyla ramionami.
- Nie lubie niespodzianek, poza tym czuje jakby pierwsze 5 lat mojego zycia gdzies umknelo, to samo mam z czasem gdy juz uaktywnilam klatwe. Jakby ktoś dostal sie do mojej glowy i wyjal z niej wspomnienia. - Stanela przy blacie z zakupami, w oczy rzucil sie jej artykul o Alice Rose. - Nie slyszalam o tej sprawie.
- Oprocz wylaczenia uczuc wylaczylas odbiorniki masowego przekazu? - Zaśmiał sie. - Znam ja. Mieszkala w Nowym Orleanie, zjawila sie tam jakos koncem lat 70. Zrobila rozrobe, wilkolaki atakowaly wampiry, powiedziala ze to miejsce nalezy do jej przodkow, wilkolakow, ze wampiry to twor wiezdzmy ktora chciala pozbyc sie problemu.
- Z opowiadania brzmi jak wariatka. - Podniosla wzrok znad tekstu. - I mam dziwne przeczucie ze nia jest. - Dodala po chwili. - Pamietasz sprawe niejakiej Anastazji Ryan? Gmach sadu w czasie rozprawy spalony, ciała nie znaleziono, winna zabojstwa 13. nastolatkow ze szkoly w Houston i dziwne rany na tych cialach, ktore nie obrocily sie w proch.
- Tak, to jakos przed wojna bylo.
- To bylam ja. - Enzo podniosl wzrok z gazety na nia patrzac z niedowierzaniem. - Nie wiedzialam co ze soba robic gdy rozstalismy sie z Klausem przez Mikaela, to tak troszke zrobilam zamieszanie. Zmienilam swoje dane przez Mikaela.
- To bylas Ty? - Spytal nie mogac otrzasnac sie z szoku.
- Wtedy tak. Pytanie po co ta dziewczyna robi to samo 70 lat pozniej... - Mruknela po czym spojrzala na Enzo.
Napisałem komentarz i mi wyskoczyło, że edytujesz bloga i mam spróbować ponownie. Napiszę później jeszcze raz, jak mi się będzie chciało.
OdpowiedzUsuńUps to nie wiem o co chodzi bo nic takiego nie robilam, mam nadzieje ze juz spoko bedzie jutro chociazby
UsuńENZO ! <3 Nawet gdybym próbowała, to bym nie zgadła :( Uwielbiam tego gościa, a zupełnie o nim zapomniałam ! I dodatkowo Anette była jego stwórcą, hmm może skoro Klausa nie ma, to oni coś między sobą ?! :D A owa Alice Rose zrobiła to samo, co Anette, żeby zwrócić jej uwagę, tylko jaki jest tego cel?
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny :)
I przy okazji zapraszam na Charmante Chick :)
Juz biegne i jeszcze na starbucks dodac komentarz bo mi go wcielo nie wiem czemu. Co do Alice ciagle zmieniam to jak to z nia bedzie ;d ale takie niespodzianki sa chyba najlepsze ;d
OdpowiedzUsuń