niedziela, 24 maja 2015

Chapter 12 " Welcome To The Family"

Witajcie po dość długiej przerwie. Przepraszam, ale nawał obowiązków uniwersyteckich jak i roboczych nie pozwolił mi na wcześniejsze dodanie niczego. Tak więc zapraszam Was serdecznie na nowy rozdział  i jednocześnie zapraszam na drugie opowiadanie, co prawda nie o Pamiętnikach, a o zespole 30 Seconds To Mars - www.baby-come-home.blogspot.com, mam nadzieję że chociaż niektórym z Was przypadnie do gustu, co więcej dzisiaj tez tam planuję dodac rozdział. Tak więc jeszcze raz zapraszam i czekam na opienie.

ps. przepraszam za literówki.

Pozdrawiam,
Female Robbery

___________________________________________________________________

Ledwie świtało gdy Finn stanął w progu domu, do którego adres znalazł w kieszonce swojej koszuli. Zapukał kilka razy do drewnianych drzwi, po czym otworzyły się, a smuga światła wpadła do środka oświetlając twarz bruneta.
- Byłeś wczoraj w domu Klausa. - bardziej stwierdził niż spytał po czym rozmówca zaprosił go gestem ręki do środka. Damon podał mu rękę.
- Tak. Jestem Damon Salvatore, a to mój brat Stefan. - dodał po chwili kiedy skierowali się już do salonu, Stefan siedział i obserwował uważnie Pierwotnego. Pierwotny zszedł po kilku stopniach i został poczęstowany Burbonem.
- Finn Mikaelson. Jestem bardziej ciekaw czego ode mnie chcieliście podając swój adres. - zaczął, po czym Damon odchrząknął.
- Chodzi o to, że wczoraj podczas kolacji, nim Cię uwolniono Klaus, Anette I Kol opowiadali o tym jakie relacje Was wszystkich łączyły. - Finn patrzył na nich nie rozumiejąc za bardzo tych słów. - Chcemy byś pomógł nam się pozbyć Klausa i Anette, są zbyt wielkim zagrożeniem dla naszych bliskich.
- Wampiry mające bliskich? - zaśmiał się. - Nie ma sposobu na zabicie tej cholernej dwójki, są jak zaraza, która w miarę jak będziecie chcieli się jej pozbyć zacznie siać większe spustoszenie. - dopowiedział będąc całkiem poważnym.
- A co jeśli mamy broń? - Finn spojrzał na Stefana świdrując go wzorkiem.
- Nie ma takiej rzeczy, już nie. - powiedział z pożałowaniem w głosie.
- Nasza znajoma wiedźma wraz z matką pracowały nad otwarciem trumny, która została związana zaklęciem. Trumna była tam gdzie była Twoja, Elijahy, Kola. - Finn podrapał się po brodzie.
- Szansa, że jest tam coś co pomoże Wam się pozbyć tych bękartów jest jedna do tysiąca. - po chwili Damon i Stefan skupili wzrok na miejscu za Pierwotnym. On również się odwrócił. To co zobaczył przeszło jego oczekiwania. Wstał powoli i skierował swoje kroki w kierunku postaci stojącej na stopniach. Kobieta ubrana w długą lnianą zieloną suknię i długie złociste włosy lekko splecione na samym czubku głowy, patrzyła na niego z rozrzewnieniem. Najstarszy z Pierwotnych podszedł do niej i uklęknął po czym ucałował wierzch jej dłoni.
- Matko. - szepnął, a ona pogładziła go policzku czując wzbierające łzy w oczach.

***Kilka dni później***

Anette siedziała z samego rana w salonie i zajadała się truskawkami z czekoladą. Powoli każdy z rodzeństwa dołączał do niej. W końcu zjawił się najmłodzy z rodzeństwa trzymając w ręku kilka worków z krwią.
- Stęskniłem się za tą łatwodostępną formą krwiodastwa. - zaśmiał się i rzucił jedną Anette. Kiedy popijała zimną krew usłyszała głos Elijah.
- Mamy zaproszenia. - mruknąl i rozdał każdemu z osobna. - wszyscy zajęli się otwieraniu zaproszenień. W końcu w drzwiach zjawił się Klaus, który wziął z reki starszego brata zaproszenie.
- Chyba żartujesz, że tam się wybierzemy. - odezwała się Rebekah.
- Jesli chcemy odzyskać tę trumnę, w której jest matka, to owszem. - odparł Klaus. - Tym razem im nie odpuszczę. - dodał i cisnął zmiętym papierem w stronę kominka.


Po wrzawie jaką przyniosły zaproszenia na kolację do braci Savlatore postanowiła trochę się rozerwac i zabrać swojego ulubieńca do baru, by pokazać mu jak bardzo zmieniły się czasy, ludzie i  gdzie tak na prawde teraz pomieszkują.
Tłok był spory. Usiedli przy barze, a Anette zamówiła butelkę Burbona.
- Cieszę się, że tutaj jesteś. - Powiedziała patrząc na roześmianego Kola. - Brakowało mi Ciebie. – uśmiechnęła się, ale cień smutku przeszedł po jej twarzy.
- Przestań Antinuo. - Uścisnął jej dłoń. - Przynajmniej teraz wiadome, że będziemy wszyscy razem. - Zobaczyła, że Kol przygląda się komuś, kto właśnie wszedł.
- Spododobała Ci się?
- Może.
- To wiedźma, Bonnie Bennet. Zawsze psuje nam szyki. - Kol spojrzał na nią nic nie rozumiejąc. -  Kiedy przeprowadzaliśmy rytułał chciała obrócić Elijah przeciw nam. - polała sobie i Kolowi kolejna porcje. - Bonnie, Ty tutaj sama, bez grupki oddanych przyjaciół?
- Zabawne. - syknęła. – Nie jestem tak niesamodzielna, że potrzeba mi kogoś praktycznie na każdym kroku.
- Nie? Kto by pomyslał, że będziesz tak odważna. Podczas, gdy Ty i Twoja paczka chcieliście nie raz się nas pozbyć. - Kol zaśmiał się. Anette spojrzała na nią spode łba.
- Uratowanie Caroline nie czyni z Ciebie bohaterki numer jeden w tym miasteczku.
- Uważasz, że dzielenie się krwią nie jest oznaką rekompensaty?
- Nie. Zrobiłaś to, by naprawić porywczość Klausa, by zagłuszyć wyrzuty sumienia dotyczące moich przyjaciół. - Pierwotna przewróciła oczami.
- Ładna jest, gdy się złości. - Powiedział zaraz Kol.
- Ładna byłaby martwa. - Odparła.

Gdy postanowili wrócić do domu, Anette postanowiła wrócić okrężną droga koło szpitala. Ktoś lub coś zabijał członków Rady Założycieli. Chcąc zostać w Mystic Falls ustalili, że będą pilnować Eleny Gilbert, jako jedna z potomkiń założycieli jest w niebezpieczeństwie, a szpital był miejscem, gdzie trafił jej opiekun Alaric. Kol wrócił do domu, miał poinformować ich o późniejszym powrocie Antinuy. Gdy dochodziła do parkingu zauważyła samochód Eleny Gilbert i ją wysiadając z niego, po chwili obok niej zjawiła się Rebekah.
- Dużo jeździsz? - Spytała blond Pierwotna. - Wbiłaś mi sztylet w plecy Eleno. To boli. - Mówiła przez zęby przyciskając sobowtóra do samochodu. Gdy Anette widziała, że Rebekah chce ją ugryźć, zjawiła się tam w ostatniej chwili i odepchnęła ją od niej. - Antinua. – Wysapała zaskoczona Pierwotna oddychając ciężko.
- Idź stąd. - Odparła trzymając ją za gardło. Puściła ją, a Rebekah poprawiła kurtkę i stanęła na przeciwko. - Chcesz mnie wyzwać?
- Jesteś żałosna, obie jesteście. - Spojrzała na Elenę, która stała z boku przyglądając się dwóm Pierwotnym. Po czym zniknęła w ciemnościach.
- Musimy porozmawiać. - Odwróciła się w stronę Eleny brunetka. Gilbertówna wskazała samochód. - Dziwi Cię zapewne to, że Cię obroniłam.
- Trochę. - Odparła Elena. - Sądziłam, że opuszczacie Mystic Falls.
- Nic z tych rzeczy. - Zaśmiała się Anette. - Jesteś sobowtórem, mam za zadanie Cię chronić...
- Nie dopuścić do tego bym stała się wampirem, byście mogli dalej tworzyć hybrydy. - Powiedziała kiwając głową. - Anette zaśmiała się.
- Nie bądźmy trywialni. Obudziliście więc całą rodzinę, a my i tak trzymamy się razem. Pewnie nie taki był cel. - Powiedziała patrząc na zmieszana Elenę. - No cóż, jak zwykle jesteśmy krok przed Wami. Musicie się na drugi raz postarać. - Dodała po chwili. - Uważaj na Rebekę, jest temperamentna i nie zbyt szybko zapomni o tym sztylecie w plecach. - Wyszła z samochodu i ruszyła w stronę nowego domu nawet się z nią nie żegnając.

- Czyż nie wyglądam wspaniale moje drogie panie? - Usłyszały Kola, który pojawił się przed nimi ubrany w smoking, jak tylko przekroczyły próg domu.
- Braciszku mnie nie zmusisz do kłamstwa. - Mruknęła z uśmiechem Rebekah.
- Polowałaś na Elenę?! - Wrzasnął Klaus pojawiając się w korytarzu. - Co z Tobą nie tak?
- Się zaczyna. - Przewróciła oczami mijając go.
- Chcesz następny sztylet w serce? - Warknął łapiąc ja za łokieć, by odwrócić ją do siebie.
- Znów sztyletowe groźby? - Spytał znudzony Kol, patrząc na brata. Anette minęła ich wszystkich i położyła rzeczy w salonie. - Nie masz innych sztuczek?
- Wracaj się na siebie gapić. - Odparł Kolowi odwracając głowę w jego stronę.
- A kim Ty jesteś moim ojcem? - Odparł poirytowany młody Mikealson.
-Nie, ale jesteś w moim... - Usłyszał chrząkniecie Anette i spojrzał na nią. - Naszym domu.
- To może wyjdziemy na zewnątrz. - Zaproponował szatyn stając na przeciw Klausa i mierzyli się z nim wzrokiem.
- Przestańcie. - Odezwała się Anette wychoząc, już całkiem ubrana na kolację. - Powinniśmy się zbierać. - dodała po chwili i przewiesiła przez szyję swój ulubiony wisiorek na rzemyku, który dostała jeszcze gdy byli ludźmi od Klausa.

Stanęli przed domem Salvatorów. Klaus zapukał kilka razy nim drzwi się otworzyły. Gdy weszli do środka, kolacja stała na stole, oprócz miejsc dla Anette, Klausa, Kola, Rebeki, Elijahy i gospodarzy, były trzy wolne miejsca.
- Mamy na kogoś czekać?
- Tak, ale to zajmie chwilę. Dołącza do nas Elena, w końcu to też jej sprawa. - odezwał się Stefan i wraz z Damonem odsuneli krzesła w których usiadły panny Mikaelson. Reszta gosci zajęła miejsca. - Coś do picia?
- Zdecydowanie. - mruknęła Anette. - Burbona. - uśmiechnęła się w stronę Damona, ten podszedł do barku i nalał im wszystkim po szklance. Kiedy pierwsza kolejka alkoholu została wypita, usłyszeli kroki na schodach zza drzwi do lochów. Kiedy odwrócili głowy zobaczyli Elenę stojącą w towarzystwie Finna i Esther. Anette wstała z krzesła i patrzyła z przerażeniem na matkę rodu, która teraz ubrana w ciemnofioletową garsonkę ze ścietymi włosami do ramion i idealnie nałożonym makijażem przypatrywała się swoim dzieciom. - Ty umarłaś. - wyrzuciła z siebie. Esther uśmiechnęła się.
- Duchy czarownic pozwoliły mi zachować swoje ciało, bym mogła wrócić. - odparła spokojnie. - Miło mi Was widzieć drogie dzieci. - dodała i zeszła po kilku stoipniach. - Zmartwił mnie jednak fakt, że tylko Finn był jedynym, który przyszedł się ze mną spotkać gdy opuściłam trumnę.
- Matko... - zaczął Elijaha i skinął głową, to samo zrobiła Rebekah. Kol wpatrywał się w matkę i dopił kolejnego drinka. Klaus siedząc patrzył nieprzytomnie na swoją rodzicielkę.
- Chciałam nas zjednoczyć, nie chcę robić Wam krzywdy.
- Mieliśmy porozmiawiać o odzyskaniu trumny widzę, nie ma potrzeby. - powiedziała Anette i ruszyła w kierunku schodów.
- Myślę, że lepiej będzie jak zostaniesz. - Esther odwróciła się. - Nie mam Ci za złe tego czynu, który położył mnie do trumny. - podeszła do niej i kiedy chciała przejechać dłonią po jej policzku Anette poczuła dreszcz niepokoju.
- Nie sądziłem, że czarownica będzie czymś czego akurat Anette się wystraszy. - zaśmiał się Damon, na co Klaus zareagował przykuwając go do sciany.
- Nie masz prawa mówić o strachu parszywy psie, kiedy zwykle ratowałeś swój tyłek i nawet nie szukałeś swego brata, zbyt przestarszony jego zmianą w Rozpruwacza. - syknął.
- Niklaus. - Esther zareagowała ostro, a Klaus wypuścił z uścisku starszego Salvatore. - Usiadźmy, mam dla Was prezent, wino, jedyne jakie zachowało się od naszych czasów. - ruszyła do barku na którym stało przygotowane wino. Z pomocą Stefana rozdała je między swoje dzieci.
- A co z nimi? - spytała Rebekah patrząc na dwójkę młodych wampirów i Elenę.
- Nie przepadamy za winem. - uśmiechnał się Damon z przekąsem i nalał sobie i Stefanowi Burbona, Elena wolała za to pić wodę. Wszycy wznieśli toast. Kiedy odłożyli kieliszki zaczeli rozmowę i postanowili, że Esther skoro już opuściła trumnę powinna zamieszkać pod dachem swoich dzieci, nawet przystaneli by Finn również został w tym domu.

***  Kilka godzin wcześniej ***

- Po co Ci moja krew? - spytała Elena stojąc w jednym z pokojów goscinnych, gdzie Esther paliła szałwię.
- Krew Twojego sobowtóra Tatii spowodowała przemienienie ich w wampiry, a także złamanie klątwy wilkołactwa Antinuy i Niklausa, to główny składnik. - Esther wyciagnęła rękę w stronę nastolatki, a ta podała jej rozlożoną dłoń. Ostrze porzecieło skórę i napełniło szklane naczynie. - Krew dodam do wina, które zostanie podane dzisiaj, to ich złączy w jedno, tym samym zabicie jednego mojego dziecka pozwoli Wam zabić wszystkie, nawet Klausa.
- A Anette?
- Tego nie jestem do końca pewna. Anette nie jest moją prawdziwą córką, z ani jednym z mych dzieci nie dzieli krwi. Ale nie musisz się obawiać, znajdę inne rozwiązanie na jej śmierć. Jestem pierwszą czarownicą, nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.

*** Kilka godzin później ***

Siedzieli w salonie racząc się wyśmienitą kolacją i wymieniając uwagi dotyczące zachować pomiędzy sobą. Klaus patrzył z niemałym wyrzutem w stronę Stefana, który zrobił coś czego ten się nie spodziewał. Oszukał go i zwabił w pułapkę. Anette również w tym wszystkim widziała podstęp. Czekała tylko na ruch ze strony Esther, który od razu pozbawi ich życia.
- Może skoro tu już jesteście opowiecie jak to się stało, że Anette jest jedną z Was? - zaczął Stefan. - Historię o przemianie w wampiry mniej wiecej znamy.
- Właśnie jakim sposobem jest to Twoja rodzina? - podchwycił Damon, kiedy spotkał się wzrokiem z Anette.
- Długa historia. - odparła z westchnieniem i opróżniła kolejny kieliszek.
- Nie widzę przeszkód, by móc opowiedzieć im naszą historię. - rzekła blond czarownica i uśmiechnęła się pobłażliwie. Anette czuła jak wnętrzości ją ściskają.
- Potrzeba mi więcej wiecej alkoholu. - uśmiechnęła się cynicznie. Damon wstał i polał jej już Burbona, widząc że butelka z winem została całkowicie opróżniona przez Mikaelsonów. Usiedli przy stoliku koło kominka. Anette wraz z Rebeką i Kolem usiedli na kanapie koło Anette na łokietniku przysiadł Klaus, a po drugiej stronie obok Rebeki Elijah. Bracia Salvatore zajęli miejsca po drugiej stronie wraz z Eleną, a Esther w fotelu, za którym stanął Finn. Podział był od razu zuaważalny. Anette chciało się śmiać z tego jak bardzo Finn oddany jest matce, kobiecie która odebrała mu normalne życie, a dała te które najchętniej by skończył.
- Zaczynajcie. Najlepiej od samego początku. - powiedział i oparł się, w dłoni trzymając szklankę.
- Podróże wikingów mamy w to włączyć? - zaśmiał się Kol uśmiechając się złośliwie.
- Wystarczy od momentu, przez który Anette trafiła do waszej rodziny, bo na kolacji okazało się, że żadne więzy krwi, oprócz intymnych stosunków z Klausem, jej nie łączą. - Esther sprawiła wrażenie zniesmaczonej tym stanem rzeczy.
- Możesz darować sobie kąśliwe uwagi a propos mojego sypiania z kimś, tak długo, jak chcesz przelecieć dziewczynę swojego brata. - odparła unosząc jedną brew do góry, obserwując jego reakcje. Damon spuścił wzrok, a Elena starała się uciec gdzieś swoim przed rozbawionymi oczami sióstr. Stefan wydal się być oburzony i chciał wykonać jakiś ruch, ale wiedział, że to źle dla niego się skończy.
- Zamieniamy się w słuch. - odchrząknął. Esther poprawiła swoją spódnicę po czym wzięła głeboki oddech chcąc zacząć opowieść, jednak przerwała jej Anette.
- Mieszkałam w tej samej wiosce. Miałam dwóch braci, rodziców. - zaczęła wpatrując się w szklankę z alkoholem. - Potem wszystko szlag trafił, gdy pewnej nocy w czasie pełni zaatakowała nas wataha sąsiadujących z nami wilkołaków. Miałam 5 lat, jedynie ja przeżyłam, zostałam pogryziona, ale przeżyłam.
- Nie byłaś wilkołakiem od urodzenia jak Klaus? - pokręciła przecząco głową. - Nie, genetyka wyjaśniłaby wszystko. Przy ugryzieniu materiał genetyczny dostał się najprawdopodobniej do krwiobiegu. - wzruszyła ramionami. - Po tym wydarzeniu znalazła mnie Esther, którą uwolniliście. - Anette wbiła wzrok w kobietę siedzącą na przeciw niej. - Była dla mnie dobra, mimo tego, że nie byłam jej prawdziwą córką dażyła mnie pewną sympatią. Tak na prawdę wszyscy byli dla mnie dobrzy, z dwoma wyjątkami. - syknęła prawie przez zęby i upiła kolejny łyk Burbona.
- Jesteś podrzutkiem, zakradłaś się do rodziny jak żmija zdobywając fałszywe popracie mojego rodzeństwa.
- Nie łzyj.
- Nie mówie do Ciebie, jesteś bękartem. - zaśmiał się najstarszy z Mikaelsonów.
- Przestańcie. - warknęła Esther. - Mieliśmy im opowiedzieć odrobinę z naszej historii, zróbmy więc to bez tych dogadywanek.
- O dziwo z tym się zgodzę. - odparł Kol. - Finn wraz z naszym ukochanym tatusiem nienawidził Anituy, która była tak na prawdę jedyną życzliwą osobą w tej rodzinie, jako jedyna martwiła się o mnie i troszczyła, gdy nawet rodzicie znajdowali ważniejsze znajęcia niż opieka najmłodszym synem. - mówił prawie przez zęby patrząc uważnie na Esther, która starała się zachować pokerową twarz do końca wieczoru.
- Nie dziwi mnie zatem fakt, że Finn zaatakował Ciebie jako pierwsza po wyjściu z trumny. - zmienił kierunek tematu Stefan chcąc ostudzić rozgrzane do zażartych dyskusji towarzystwo.
- Mikael, uważał że mamy wystarczająco dużo dzieci i nie należy się zajmować Antinuą, poza tym po ugryzieniu mogła być na coś chora, na tyle żeby zarażać. Ja tak jednak nie uważałam. - wtrąciła matka rodu.
- Finn był zapatrzony w matkę, ale ojciec był jego autorytetem. Z czasem zauważyłam, że podobnym stosunkiem do mnie obdarzał Niklausa. Gardził nami i na każdym kroku pokazywał swoja wyższość.- poprawiła się każąc sobie nalać kolejkę. - Gdy byłam nastolatką doszło do tego, że przez przypadek zabiłam człowieka.
- Przypadek? - spytał sarkastycznie Damon.
- Widzisz Antinuo, nawet młody wampir nie wierzy w Twoje przypadki. - mruknął Finn robiąc w powietrzu cudzysłów.
- Tak. - syknęła chcąc nie zwracać uwagi na Finna. - Przypadek. Uczyłam się wraz z Rebeką strzelać z łuku, nie sądziłyśmy, że ktoś o świecie wybierze się do lasu. Strzała wycelowała prosto w serce. - powiedziała spuszczając wzrok. - Wtedy uaktywniłam klątwę. Wtedy Niklaus zaczął mnie śledzić. Zachował moją tajemnice dla siebie, dopiero przy przemianie w wampiry zorientowali się co jest nie tak.
- Uciekałaś z chaty sądząc, że nic nie wiem? Doskonale wiedziałam. Wiedziałam o wszystkim, pozwalałam na to, bo gdyby Mikael dowiedział się o tym chciałby Cię zabić. Gdybym tylko wiedziała co się stanie jeśli zmienię Cię w wampira...
- Zabiłabyś mnie wczesniej? - uśmiechnła się złóśliwie. Nim najstarsza czarownica zdązyła odpowiedzieć, odezwał się Damon.
- A co z tym ślubem? - spytał nagle. Anette zaśmiała się.
- Ciekawa historia. - mruknęła i spojrzała na Elijah. - Finn miał już kandydatkę na żonę, kolejnym był Elijah, jako że Esther wiedziała jakim szacunkiem się darzymy, pomagał mi a ja jemu, postanowiła nas złączyć węzłem małżeńskim.
- Chociaż kochałeś inną kobietę chciałeś się ożenić z Anette?
- Świat rządził się wtedy innymi prawami. Poza tym matka i ojciec należeli do rady naszej wioski, decyzja zapadała nim osiągneliśmy 15 lat.
- Problem tkwił w tym, że ja kochałam Niklausa i to nie była miłość czysto duchowa. - oblizała swoje usta, na co w odpowiedzi zobaczyła jak Esther zaciska powieki i kręci z niedowierzaniem głową. - Elijah tego się domyślał i starał się odwieść matkę od tego pomysłu, ale dopiero nasza przemiana w wampiry to zmieniła.
- Zabiliście matkę.
- Nie. To Niklaus ją zabił. Ja pomagam w stworzeniu historii oczerniającej ich ojca, który był potworem długo przed tym nim został wampirem, oraz zorganizowałam truciznę. - mówiła nachylajac się w stronę Esther i Finna.
- Ja też miałem swój wkład. - odezwał się Kol. - Pamiętasz matko jak kiedyś wraz z Ayaną rozdzielałyście zioła? Przypatrzyłem się temu i widziałem gdzie chowacie wszelkie trujące substancje. Skrzywidziłaś Antinuę.
- To jest jakaś chora obsesja. - powiedział Damon. - To Klaus jest facetem Anette, a Ty mówisz o tym, jakbyś był w niej zakochany. - zwrócił się do Kola.
- Kocham Antinuę jak siostrę, powierniczkę, najlepszą przyjaciółkę i nie pozwolę by spadł jej chociaż włos z głowy, i wiem, że to działa w drugą stronę. - odparł. Anette ujeła jego rekę, a on podniósł ją i pocałował delikatnie jej zewnętrzną stronę.
- Kol zawsze lepiej dogadywał się z Antinuą, bo oboje byli młodsi, to samo z Rebeką. Ale nikt nigdy nie był tak bardzo daleko od nas jak Finn, który wolał płaszczyć sie przed ojcem niż martwić się o rodzeństwo. - odezwał się w końcu Klaus.
- Rodzeństwo zasługiwalo na kare. - odparł Finn. - Ty i Anette byliście najgorsi, gen wilkołactwa sprawiał że byliście zagrozeniem.
- Dlatego teraz chciałam się z Wami wszystkimi spotkać i porozmawiać. Wybaczyć Wam i na nowo zjednoczyć.
- Zjednoczyć, potrzebowałaś tysiaca lat w trumnie by postanowić o zjednoczeniu? - spytała Rebekah.
- Zawsze kochałam Was moje dzieci. - powiedziała czując jak łzy zbierają się jej do oczu.
- Nawet Anette? - odezwała się milcząca przez praktycznie cały wieczór Elena. Esther tylko skinęła głową.
- Miała 5 lat, gdy trafiła pod moje skrzydła, a 21 gdy stała się wampirem. Traktowałam ją jak córkę. Niklaus został tak jak ona odrzucony przez Mikaela.
- Nie dziwi mnie więc czemu z nim dogadała się najlepiej. - odezwał się Stefan.
- Niklaus jest prawdziwym wilkołakiem, jego ojciec był alfą.
- To by wyjaśniało dlaczego hybrydy mu służą. - mruknął starszy Salvatore dopijając Burbona
- Służą, bo są mu wdzięczne za odebranie cierpienia, podobnie mają te, które zostały przemienione z mojej krwi. Ale mimo to nie jestem mu równa, nie w hierarchii wilków. - spojrzał na nią z zainteresowaniem. - Chodzi o to, że Niklaus urodził się jako wilkołak, ja natomiast noszę to brzemię pośrednio.
- Dlatego bycie wampirem jest lepsze. - odparł i założył ręce za głowę odchylając się bardziej. - Jesteśmy indywidualistami nikt nie stoi wyżej czy niżej.
- To Was zgubi. Wataha jest jak rodzina, dlatego wciąż trzymamy się z Niklausem razem i dlatego wciąż żyjemy.
- To samo tyczy praktycznie wszystkich z Mikaelsonów. - dodał Klaus patrząc na Finna ze złośliwym uśmiechem.
- Żadnej kłótni? - Spytał nachylając się do piątki Pierwotnych siedzących na przeciw. - Nie chodzi mi o zazdrość, ale czy Wy się zawsze we wszystkim zgadzacie?
- Najczęściej. - odpowiedziała krotko. - Ale nigdy różnica zdań miedzy nami nie sprowadziła żadnego z nas do trumny.
Kilka godzin później cały wieczór zakończył się. Esther wraz z Finnem udali się jednak do nowej rezydencji, gdyż jak określiła Esther należy się zjednoczyć a wydaje się, że lepszej okazji nie będzie.

4 komentarze:

  1. Doczekałam się !!! Bardzo się cieszę, rozdział fajny, dobrze rozegrany i dłuuugi <3 Super, że przedstawiłaś historię Antinuy, mimo iż wcześniej już było o tym wspominane, to fajnie,że teraz została przedstawiona w całości. Cieszę się też, że dawno oglądałam Pamiętniki, bo dzięki temu nie pamiętam wszystkich odcinków i czytam to jako nowe opowiadanie ;DD

    P.S. Całkowicie rozumiem sprawę z uczelnią i pracą, ważne, że znalazłaś czas, żeby dodać nowy rozdział :) Teraz lecę na baby-come-home i zabieram się za czytanie ;)

    Pozdrawiam, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział Chick ;)

      Buźka ;*

      Usuń
  2. Na bloga trafiam przypadkiem, w sumie przeczytałam na razie tylko ten rozdział , ale podoba mi się! :) Oby tak dalej! :) Zacznę nadrabiać poprzednie rozdziały, bardzo mnie to ciekawi.
    Całuję :*
    Zapraszam do siebie, pierwszy post! :)
    http://bookis-mydrug.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. super! Antinua jest moja ulubiona postacia :)
    Czytam dalej i zapraszam do siebie ;)
    www.pierwszytaki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń