Witajcie kochani, niestety nie udało mi się spełnić swojej właśnej prośby bo dodaje posta tydzień później, a to wszystko przez przeprowadzkę, internet mamy dopiero od wczoraj a dostęp do kompa mam tylko jak koleżanka jest w pracy bo mój już padł calkiem i narazie hajs sie zbiera na nowy :D.
To jest jak zapowiadałam ostatnia część tego opowiadania, pewnie niektórych zaskoczy, niektórych wcale. Chcę ten ostatni rozdział zadedykować thegirlithoutback, bo normalnie co dziewczyna mi klepała komentarze podbudowujące moją osobę tak tyle :D i oczywiście jeszcze Szymonowi dedykuję, bo też na bieżąco podążał za moimi rozdziałami i mimo mojego opóźnienia czekał i komentował moje opowiadanie. Reszcie dziękuję za tak częste odwiedziny. Trzymajcie się, pozdrawiam,
Female Robbery
______________________________________________________________________________
- Mam rodzeństwo nie potrzebuję
już hybryd. - Usłyszała spokojny glos Klausa dochodzący z bawialni. Zaśmiała
się pod nosem i czekała.
- Skoro w to wierzysz, po co Ci
jeszcze moja krew? - Spytała Elena ledwo przytomnym głosem.
- Właśnie Niklaus. Po co? -
Spytała Anette wychylając się zza futryny. Blondyn obrócił się i spojrzał na
nią pobłażliwie. - Skoro masz rodzinę, rodzeństwo, to dlaczego zostawiasz ją
skazaną na psychopatycznego wampira chcącego wybić całą rasę?
- Wiedziałem co robię Anette, zdenerwowany tym, że zabiję Elenę odpuścił Ci. - powiedział niewzruszonym tonem. - Jak widzę jesteś cała i zdrowa, wnioskuję, że miałem rację.
- Wiedziałem co robię Anette, zdenerwowany tym, że zabiję Elenę odpuścił Ci. - powiedział niewzruszonym tonem. - Jak widzę jesteś cała i zdrowa, wnioskuję, że miałem rację.
- To Rebekah miała racje. - syknęła.
- Masz bzika na punkcie hybryd i nie odpuścisz, nawet za cenę rodziny. -
Powiedziała podchodząc bliżej. - Wysuszysz ją, żeby zabić Alarica. Sprytne. -
Dodała po chwili. - Ale tu i teraz mówię Ci, że ja wyjeżdżam nie czekając na
to. - Odwróciła się napięcie nie dając mu nawet dojść do słowa. Gdy tylko
weszła do swojej sypialni wysłała sms do braci Salvatore.
Kilkanaście minut później
usłyszała wrzask agonii dochodzący z miejsca gdzie była Elena. Zbiegła po
schodach zobaczyła Klausa zamrożonego, osuwającego się na wyłożoną panelami
podłogę. Przy schodach prowadzących do małej biblioteczki zobaczyła leżącą
Elenę. Podeszła do niej i podniosła ją.
- Co robisz? - Zapytała patrząc
niepokojąco na Pierwotną. Ta uśmiechnęła się blado i podeszła do jednego z
braci, który również szedł w jej stronę.
- Oddaje Wam ją, ale w zamian za
to chcę w spokoju opuścić miasto nim zachód pozwoli Alaricowi na łowy. -
Powiedziała przekazując jeszcze przytomną Elenę Damonowi. Anette podeszła do
Klausa. - Przepraszam, ale do takiego wyboru mnie zmusiłeś, kochany. - Szepnęła
przejeżdżając po jego twarzy wierzchem dłoni, po czym złożyła pocałunek na jego
czole.
- Nie sądziłem, że naprawdę
pozwolisz nam to zrobić. - Odezwał się Stefan, gdy skierowała się na schody.
Anette wzruszyła ramionami.
- To był jedyny sposób by uchronić
Elenę przed śmiercią i Was też. - Odpowiedziała wchodząc na górę. - Upewnijcie
się, że Alaric go nie zacznie zbyt szybko szukać, w przeciwnym razie ja Was
wszystkich zdążę złapać nim zginiecie ze względu na powiązanie krwi. Eleny
również nie oszczędzę. - Zostawiła ich samych na dole, a sama ruszyła na piętro
z powrotem pakując swoje rzeczy do podróżnej torby.
Gdy tutejsi mieszkańcy opuścili
ich rezydencję ktoś zapukał do drzwi. Zeszła otworzyć biorąc swoją torbę do
ręki i rzuciła ją w pobliżu drzwi.
- Anette Mikaelson? - Zapytał
młody mężczyzna w granatowym uniformie. Brak plakietki z nazwiskiem wskazywał,
że nie jest to nikt ze służb mundurowych. Pokiwała twierdząco głową. Mężczyzna
sięgnął po torbę, która zwisała na jego ramieniu i wyciągnął list. - To dla
Pani, przesyłka polecona. - Powiedział i wyciągnął kwitek, który miała podpisać.
Zrobiła to i z koperta weszła do środka żegnając się i dziękując uprzednio.
Patrzyła z niemałym zdziwieniem na kopertę. Adresata nie było. Były tylko jej
dane. Nikt nie znał jej adresu, nie tutaj. Nie chcąc niszczyć papeterii
zapaliła jedną ze świeczek i poczekała, aż klej sam zacznie puszczać.
Wyciągnęła zgrabnie złożony papier. Gdy go otworzyła jej oczom ukazał się dość
krótki list, pisany piórem i bardzo eleganckim pismem.
- „Droga Anette. Pewnie dziwi Cię,
że ktokolwiek do Ciebie pisze, nie znając adresu Twojego zamieszkania. Otóż
łatwo było to osiągnąć. Jak wiesz uczę się od najlepszych. Sprawa w jakiej
piszę, jest również nietypowa. Wiem, że osiedlając się w Mystic Falls nie macie
zamiaru ruszać gdziekolwiek indziej, ale jest coś czego dowiedziałam się o
Twoim pochodzeniu. Od próby zabójstwa Klausa przez Mikaela minęło dość sporo
czasu, z związku z tym wiele miejsc odwiedziłam. Jedno z nich powinno być Ci
doskonale znane – Nowy Orlean. To co odkryłam, może rzucić nowe światło na Twój
życiorys. Znalazłam jedną z watah. Pomieszkują na obrzeżach miasta i co ciekawe
posiadają identyczne znamię na lewej łopatce, dokładnie jak Ty. Wiem, pewnie
myślisz, że nie mam w tym interesu, lub że kłamię. Przyjedź do Nowego Orleanu,
a sama przekonasz się o wartości mych słów. Interes mam w tym ogromny, ponieważ
pomagałam zabić Klausa, doszły mnie słuchy o Finnie, wiem, że zabiłabym samą
siebie, zabijając jednego z Pierwszych. Mam nadzieję, że to co do Ciebie piszę
da mi chociaż trochę wolności od pięciusetletniej ucieczki przed Waszym
gniewem. Katerina.” - Przeczytała list na głos i zmięła go w dłoni. Stała przez
chwilę w bezruchu zastanawiając się nad słowami wypisanymi atramentem.
Przymknęła oczy po czym rozłożyła ponownie kartkę i ponownie dokładnie
składając włożyła ją do koperty i schowała do bocznej kieszeni w torbie.
- Gdzie jesteście? - Powiedziała
do telefonu zamykając drzwi rezydencji.- Muszę wziąć ze sobą ciało Niklausa.-
Dodała nim Damon zdążył odpowiedzieć.
- Jesteśmy właśnie w drodze nad
jezioro. – Odpowiedział zdenerwowany zmiana planów.
- Nie wrzucisz go do jeziora
Damonie. – Odparła ostro. – Muszę go zabrać ze sobą, to naprawdę ważne.
- Pozwoliłaś nam go wysuszyć i
zamknąć w trumnie.
- Ale nie topić. – Warknęła. – To
miało być miejsce, trudne do znalezienia przez Alarica, a nie mnie. – Wsiadła
do samochodu wrzucając uprzednio torbę na tylne siedzenie.
- Poczekaj mam kolejne połączenie.
– Powiedział nie dając jej szansy na dalszą dyskusję. Schowała telefon do
kieszeni i ostatni raz spojrzawszy na rezydencje z piskiem opon opuściła jej
dziedziniec. Zmierzchało się, wiedziała, że oznacza to przyspieszenie wyjazdu.
Musiała wcisnąć gaz do dechy i jak najszybciej opuścić miasteczko.
Jej telefon ponownie się
rozdzwonił.
- Nie mogę się dodzwonić do
Klausa, jest może z Tobą? – Usłyszała w słuchawce głos starszego Mikaelsona i
od razu zjechała na pobocze hamując ostro. – Anette, jesteś tam?
- Tak. – Odpowiedziała nieobecnym
głosem.
- Klaus jest z Tobą? – Spytał
ponownie. Anette westchnęła głęboko i trzymając kurczowo telefon przy uchu
zaczęła drgać z nerwów.
- Elijah… ja zrobiłam coś
strasznego. – Powiedziała powstrzymując się od płaczu.
- Gdzie jesteś? – Zapytał
stanowczym i jednocześnie zatroskanym tonem.
- Przy wjeździe do Georgii.
- Spotkajmy się w barze przy
granicy. Będę tam za dwie godziny. – Powiedział spokojnie i rozłączył się. Pół
godziny później znalazła przydrożny bar i napisała Elijah SMS z jego nazwą.
Zamówiła sobie bardzo mocną kawę, która działała w przypadku podobnie jak
alkohol, wzmagała ciśnienie krwi, by nie czuć zbyt wielkiego pranienia w
supisku ludzi.
Elijah zjawił się jak zwykle na
czas, ubrany w ciemny garnitur z ciemną koszulą i grafitowym krawatem. Przyprowadziła
go wzrokiem od drzwi do swojego stolika i nim zaczęli rozmawiać pozwoliła mu
zamówić coś dla siebie.
- Punktualny jak zawsze. –
Uśmiechnęła się blado patrząc w swoją prawie pusta filiżankę.
- Co się stało Anette? – Zapytał
kładąc swoją dłoń na jej, która trzymała ucho od porcelany. Rzuciła na niego krótkie
spojrzenie i wyprostowała się. – Gdzie jest mój brat?
- Esther wróciła po tym jak Ty i
Kol wyjechaliście z miasta. To była impreza z okazji lat 20. ostatnia tam.
Zabrała Elenę na stary cmentarz, nam zablokowała wyjście ze szkoły rozsypaną
solą. Zrobiła z Alarica Saltzmana nowego Pierwotnego, który ma kołek z białego
dębu, którego nie da się zniszczyć.
- Domyślam się, że zostaliście bo
Niklaus uparł się na zabranie Eleny. – Anette uśmiechnęła się boleśnie
wyglądając przez okno przez chwilę.
- No więc Rebekah zniknęła kilka
dni wcześniej, Ester ją zasztyletowała i zamknęła w grocie, do której żaden
nieśmiertelny nie ma wstępu.. My poszliśmy do Gilbertów. Salvatorowie tam byli,
powiedzieli że Alaric ma Elenę i Caroline, więc poszliśmy do szkoły. Plan był
taki, że Bonnie dała każdemu znam trochę swojej krwi, ona miała zatrzymać serce
Jeremiego, w trakcie gdy któreś z nas uda się połączyć z krwiobiegiem Alarica
by go wysuszyć. – Elijah patrzył na nią uważnie. – W końcu znaleźliśmy
nauczyciela trzymającego Elenę. Braciom Salvatore się prawie udało, ale łatwo
ich odepchnął, potem wszedł Niklaus, Alaric nim się bawił, chciałam mu pomóc i
wtedy to ja znalazłam się w bardzo groźnej sytuacji.
- Powinniście byli wyjechać nim
wróciła matka.
- Ja wyjechałam dużo wcześniej.
Spotkałam Kola i wydał mnie Niklausowi, musiałam wrócić… - odparła nerwowo
zaciskając zęby.
- Mów dalej. – Powiedział, gdy
siedzieli chwilę w ciszy.
- Leżałam na ziemi, Alaric klęczał
nade mną i chciał wbić mi ten super niezniszczalny kołek w serce. Niklaus
zbierał się by wstać, a Elena… okazało się, że Elena jest powiązana z życiem
Alarica, jeśli ona zginie on też. Sama to odkryła. Chcąc to sprawdzić przecięła
sobie tętnicę. – Mówiła ciągle patrząc w oczy Elijah. – Alaric się tym
zdenerwował, a Niklaus… - powiedziała i wypuściła powietrze. – Niklaus zostawił
mnie tam na pewną śmierć i porwał Elenę by upuścić z niej krwi i by tym zabić
Alarica. Nic nie odpowiesz? – zapytała gdy siedzieli w milczeniu dłuższą
chwilę. - On mnie tam zostawił, gdyby nie chwila nieuwagi tego historyka nie
żyłabym! – Warknęła.
- Gdzie Niklaus? – Spytał
spokojnie.
- Wysuszono go i zamknięto w
trumnie i chcą go gdzieś wywieźć, utopić w jeziorze czy cokolwiek nim Alaric go
znajdzie. – Odparła skruszona.
- Jak mniemam masz z tym coś
wspólnego.
- Zaprosiłam Salvatorów i
powiedziałam, że to Niklaus stworzył ich linię, że ma Elenę, oddam ją im, a ja
wyjadę jak reszta rodzeństwa. – Elijah milczał wpatrując się uważnie w Anette.
W tym samym momencie rozdzwonił się jej telefon. – Słucham? Gdzie jedziesz? –
Mówiła spokojnie. – Napisz mi dokładnie gdzie to jest nim będzie za późno. –
Dodała po chwili i rozłączyła się. – Elena wylądowała w szpitalu. Alaric chciał
ją odebrać, ale Jeremy ją uprzedził. On chce zabić Niklausa, jak dowie się,
gdzie Damon go wiezie. - Poczuła jak łzy zbierają się w jej oczach. Elijah
złapał ją za rękę.
- Pojadę do Mystic Falls i
porozmawiam z Eleną, powiem jej, że damy im spokój wyjedziemy, nigdy więcej nas
nie zobaczą, ale muszą nam oddać mojego brata. Poczekaj na telefon Damona i
pojedź po Niklausa.
- Alaric Cię zabije, Elijah. –
Powiedziała roztrzęsiona.
- Spokojnie, uciekaliśmy przed
Mikaelem, to i przed Alariciem damy radę. – Uśmiechnął się pobłażliwie. – Jadę.
Będziemy w kontakcie. – Wstał i pocałował ją w czoło, uspokajała ją ta troska i
bliskość kogoś, kogo znała latami. Obawiała się jednak najgorszego, że Alaric
dowie się gdzie jest Klaus i zabije jego i ją jeśli tylko zjawi się w zasięgu
jego zmysłów.
- Magazyny na granicy stanu. –
Usłyszała niezadowolony głos Salvatore. – Mam Ci oddać Klausa. Podobno dacie
nam spokój. Ja w to nie wierze, ale Elijah umiał oczarować Elenę więc
dostaniecie go.
- Podziękowałabym, ale doprawdy
nie mam za co. – Powiedziała wsiadając do samochodu. – Alaric już wie?
- Prawdopodobnie. Pospiesz się nim zacznę żałować posłuchania Eleny. – Dodał i rozłączył się. Ruszyła w stronę Wirginii. Kol byl w Denver. Elijah prawdopodobnie pilnował by Elena i jej spółka niczego nie wymyślili. Jej pozostało odebrać Klausa. Na razie nie chciała go wybudzać, chciała by pozostał taki przez kilka lat, by przekonał się jak to jest gnić w drewnianym pudle taki szmat czasu i by zrozumiał jak wielki popełnił błąd zostawiając ją tam na pastwę kreatury jego matki.
- Prawdopodobnie. Pospiesz się nim zacznę żałować posłuchania Eleny. – Dodał i rozłączył się. Ruszyła w stronę Wirginii. Kol byl w Denver. Elijah prawdopodobnie pilnował by Elena i jej spółka niczego nie wymyślili. Jej pozostało odebrać Klausa. Na razie nie chciała go wybudzać, chciała by pozostał taki przez kilka lat, by przekonał się jak to jest gnić w drewnianym pudle taki szmat czasu i by zrozumiał jak wielki popełnił błąd zostawiając ją tam na pastwę kreatury jego matki.
W końcu dotarła do magazynów.
Zjechała windą na sam dół. Drzwi otworzyły się.
- Damon! – Krzyknęła. – Damon,
gdzie jesteś? – Weszła powoli w kolejny korytarz. – To nie jesteś zabawne! –
Warknęła. Gdy doszła na koniec jednego z korytarzy i skręciła w kolejną alejkę
ze schowkami, zobaczyła pełno otwartych po jednej i po drugiej stronie.
Zwolniła krok zaglądając do każdego z nich. Kiedy już miała wychodzić do
następnej alejki ktoś ją złapał.
- Cii, to ja. – Powiedział jej na
ucho. Ona pokiwała porozumiewawczo głową. – Alaric tu jest, już przygotowałem
trumnę by ją wywieźć. – Wyszeptał ponownie, po czym oboje w wampirzym tempie
udali się po trumnę.
Kiedy wywozili ją i dojeżdżali do
samochodu wyrósł przed nimi Alaric, który jednym ruchem ręki chwycił Anette i
uderzając najpierw o samochód rzucił nią o betonową wylewkę w magazynie. Gdy
Damon chciał go zaatakować ten jednym kopnięciem zrobił z nim to samo co z
Anette. Historyk otworzył trumnę, w której znajdowało się ciało Klausa związane
grubym łańcuchem. Pierwotny otworzył oczy. Alaric sięgnął za marynarkę i
wyciągając kołek zamachnął się by wbić go w Klausa.
- Nie! Nie rób tego! – Anette
zaczęła krzyczeć i chcąc go powstrzymać wstała by go zaatakować. Alaric
popatrzył na nią z ukosa i wcisnął drewniany kołek w ciało hybrydy. – Nie! –
Anette zerwała się, ale Damon przytrzymał ją. Ciało Klausa stanęło w
płomieniach. Brunetka zaczęła cała trząść się z płaczu. – Nie! Nie! Nie! –
Wyrywała się wciąż Damonowi patrząc ze wściekłością na historyka. Alaric
wyciągnął kołek z Klausa.
- Ty następna. – Uśmiechnął się
kątem ust zamykając trumnę.
- Anette, uciekaj! Biegnij! –
Krzyknął do niej Damon, a ona bez większego zastanowienia zerwała się do
ucieczki. Jak tylko dotarł do samochodu ruszyła bez większego zastanowienia w
kierunku Wirginii. Musiała coś zrobić, musiała przede wszystkim powiadomi
resztę rodzeństwa o śmierci Klausa. W końcu wjechała do Mystic Falls. Swoimi
zmysłami wyczuła obecność Elijah w miejscu starego spalonego kościoła. Stanęła
niedaleko niego.
- Elijah… - szepnęła podciągając
nosem. Pierwotny odwrócił się do niej. – On nie żyje. Nie mogłam nic już
zrobić, ja do tego doprowadziłam… - podszedł do niej i przytulił ją. Trwali tak
kilka minut.
- Tyler Lockwood nie żyje.
Mówiłaś, że to Niklaus zapoczątkował ich ród.
- Bo myślałam, że to on. –
Powiedziała spokojnie.
- To nie byłem ja, ani Rebekah ani
też Kol.
- Ja też nie. To był Niklaus,
jestem tego pewna. – Mówiła spokojnie łkając jeszcze, co jakiś czas.
- To jakim cudem oni wciąż żyją? –
Anette wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, mam dość, muszę stąd
wyjechać. Muszę czymś się zająć i zagłuszyć to. – Zaczęła mówić nerwowo. –
Powiadom ich Elijah, ja nie potrafię im tego przekazać. – Rozpłakała się
ponownie i ponownie starszy Pierwotny ją przytulił uspokajając.
- Spotkamy się niedługo. Ja
sprawdzę w czym tkwi sekret tego, że oni żyją. – Elijah kciukiem otarł jej łzę
z policzka.
Gdy Elijah zniknął w mroku,
zadzwoniła do Stefana.
- Halo?
- Żyjesz, gratulacje. – Szepnęła.
- Żyjesz, gratulacje. – Szepnęła.
- Anette. – Bardziej stwierdził
niż zapytał.
- Elijah rozmawiał z Eleną, ona i
Matt niedługo tu będą.
- Tak powiedział mi o tym, a także
o tym że was już dawno wtedy nie będzie. – Powiedział podchodząc do swojego
samochodu.
- Cóż Elijah zawarł z nią jakiś
układ, ale ja też miałam z Wami umowę. Poza tym ja wiem, że łowca będzie nas
ścigał, a doszłam do wniosku, że nie mam zamiaru użerać się z kolejnym
psychicznym Pierwotnym czyhającym na moje życie. – Mówiła spokojnie wychodząc z
lasu. – Jeśli ja i rodzeństwo Niklausa ma przeżyć, musimy zabić Alarica. A
jednym sposobem jest…
- Anette, nie. – przerwał jej
opanowanym głosem do słuchawki. Pierwotna rozłączyła się i wyszła na środek
mostu Wickery. Samochód z Mattem i Eleną właśnie wjeżdżał, Matt zauważając
kogoś stojącego na moście skręcił ostro wpadając wprost do rzeki i urywając
przy tym kilka nowych belek z mostu.
***
- Chcesz pomścić swoją siostrę? - zapytał gniewnym głosem Damon spoglądając w stronę młodego Gilberta. - W lochach jest zasztyletowana Rebekah Mikaelson. Wet za wet. - dodał i wręczył Jeremiemu kołek ostrym końcem w swoją stronę.
- Jak nikomu innemu im się to należy. - powiedział spokojnie i ruszył w głąb jaskini pod czujnym okiem starszego Salvatore.
Damon zatrzymał się u wejścia groty, bo tam żaden wampir nie mógł wejść. Jeremy stanął nad ciałem Rebeki i wyjmując uprzednio sztylet zanurzył w jej ciele niezniszczalnym kołek, który teraz zaczął palić się żywym ogniem wraz z dziewczyną nim przekłutą.
_______________________________________________________________________________
Haha myśleliscie że to koniec? NIE! Czekajcie cierpliwie. Po wakacjach startuję z drugą częścią ;))
Super, cieszę się, że będzie następna część. Mogli wyciągnąć Rebekę z groty jakimś zahipnotyzowanym człowiekiem to teraz mają. Dziękuję za dedykację i naewno przeczytam kontynuację. Będzie na ttm samym blogu?
OdpowiedzUsuńTak jest bedzie tutaj ;d dzieki za obecność i cierpliwość i komentarze ;)
UsuńAcha, jeszcze spamik malachaiparkerkolmikaelson.blogspot.com
UsuńNo i zachęcacz
- Co to? – spytała.
- Wchodzimy w drugą fazę naszej operacji – powiedział bez pozwolenia rozsiadając się na kanapie i wyciszając muzykę. Regina wyjęła z koperty trzy karty i zaczęła odczytywać ich zawartość. Na pierwszej z nich, widniało zdjęcie przedstawiające młodą, brązowowłosą dziewczynę. Imię i Nazwisko: Davina Clare. Status: Czarownica. Miejsce zamieszkania: Nowy Orlean, Ulica Tyrtona 24-115. Powiązania: Kol Mikaelson. Odłożyła kartę i spojrzała na kolejną. Tym razem zdjęcie przedstawiało młodgo chłopaka, którego nigdy wcześniej nie widziała. Imię i Nazwisko: Stefan Salvatore. Status: Wampir. Miejsce zamieszkania: Nowy Orlean, adres zmienny. Powiązania: Rebekah Mikaelson. Ostatnie zdjęcie przedstawiało piękną, błękitnooką blondynkę. Imię i Nazwisko: Caroline Forbes. Status: Wampir. Miejsce zamieszkania: Uniwersytet Duke. Powiązania: Niklaus Mikaelson.
Wlasnie czytam Twoje opowiadanie jestem przy 8 rozdziale zostawie komentarz pod ostatnia notka ;)
OdpowiedzUsuńWoooow tu to się dopiero działo...aż nie wiem od czego zacząć :D
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana za dedykację, milo czytać takie słowa <3
Co do samego rozdziału - świetny! Tak dużo akcji. Z pierwotnymi zauważyłam ciekawą zależność. Mimo,iż wszystkich nienawidzą i chcą ich pozabijac to w gruncie rzeczy troszczą się i pomagają im na koniec. Niesamowicie rozpaczam po Klausie, bo uwielbiam tą postać pod każdym względem, ale może coś, nadzieja umiera ostatnia, różnie to możesz rozegrać :D o właśnie i druga część!!! Już nie mogę się doczekać i super,że to nie koniec :D plus list Kathrine,to mnie niezmiernie interesuje,co ona takiego znalazła w Nowym Orleanie na temat Anette. I ten Alaric, który doprowadza mnie do białej gorączki...no i ciekawa jestem jak się zemścić Elijah, bo on tez potrafi... :D pewnie i tak o czymś zapomniałam,ale piszę z telefonu, wiec mam gorszy wgląd w treść rozdziału :P
Pozdrawiam
Buuziaki ;***
Nie bez powodu jest druga czesc wiec wszystko sie da zrobic ;)
OdpowiedzUsuń